W żadnej książce Jane Austen literatura nie odgrywa tak wielkiej roli, jak w „Opactwie Northanger”. Katarzyna Morland pasjami czyta powieści gotyckie. Akurat takie lektury nie przynoszą wiele dobrego, jednak to właśnie w tej książce Jane Austen weźmie czytanie powieści w obronę.
„W powieściach jest tyle najrozmaitszych bredni!” – wzdycha jeden z bohaterów Opactwa Northanger (więcej o tej książce pisałem w „Lekturze na weekend”). Powieść jako gatunek spotykała się z dużą pogardą za czasów Jane Austen. Przyszła autorka Dumy i uprzedzenia nie mogła się z tym pogodzić. Właśnie na łamach Opactwa Northanger, podjęła się obrony powieści:
„Tak, powieści, nie uznaję bowiem brzydkiego i niemądrego obyczaju, powszechnie przyjętego wśród powieściopisarzy, który polega na umniejszaniu wzgardliwą krytyką wartości dzieł, do których powstania sami się przyczyniają. Nie uznaję łączenia się z największymi ich nieprzyjaciółmi po to, aby obrzucać te utwory najostrzejszymi epitetami i niemal nigdy nie pozwalać, by je czytały nasze bohaterki, gdyby zaś która wzięła przypadkiem powieść do ręki, to niechybnie po to, by przerzucić jej ckliwe stronice z niesmakiem. Doprawdy, jeśli bohaterki powieści nie będą się nawzajem wspierać, od kogo mogą spodziewać się opieki i względów? Jakże to może być! Pozostawmy krytykom obrzucanie obelgami tego bogactwa wyobraźni, pozwólmy im przy każdej nowej powieści mówić wciąż na tę samą nutę o ramotach, jakich pełno w drukarniach. Nie opuszczajmy jedna drugiej, to przecież my jesteśmy poszkodowane. Chociaż nasze utwory przyniosły czytelnikowi większą i bardziej niekłamaną przyjemność niż utwory jakiegokolwiek innego bractwa pisarskiego na świecie, żaden rodzaj twórczości nie był tak zohydzony. Duma, ignorancja czy moda sprawia, że mamy niemal równą ilość wrogów co czytelników i podczas gdy talenty autora dziewięćsetnego skrótu »Historii Anglii« czy człowieka, który zebrał i wydał w jednym tomie po kilkanaście linijek z Miltona, Pope’a i Priora z artykułem ze Spectatora i rozdziałem Sterne’a, wynoszone są pod niebiosa przez tysiączne pióra, istnieje powszechna niejako chęć pomniejszenia zdolności i niedoceniania wysiłków powieściopisarza oraz lekceważenia utworów, na których korzyść świadczyć mogą jedynie talent, rozum i dobry smak.
»Och, ja nie czytuję powieści; rzadko do nich zaglądam; nie mogę powiedzieć, bym często czytała powieści; jak na powieść – całkiem niezłe.« Słyszy się takie uwagi ze wszystkich stron. »A cóż pani teraz czyta, panno…?« »Och, tylko powieść!« – odpowiada młoda dama odkładając książkę z udaną obojętnością czy rumieńcem wstydu. (…) – tylko utwór, który świadczy o talencie, utwór, w którym dogłębna znajomość natury ludzkiej i celne obrazy jej różnorakich odmian, polotu, żywego dowcipu i humoru, wszystko to przekazane jest światu w najwyborniejszym języku. A gdyby tak owa młoda dama zajęta była tomem Spectatora zamiast powieścią, z jaką dumą pokazałaby wolumen i wymieniła jego tytuł, chociaż niewiele przemawia za tym, by pochłaniała ją jakakolwiek część tego wielotomowego periodyku, którego treść i sposób podania muszą zniechęcić każdą młodą damę o wyrobionym smaku”.
Jak wam się podoba ta obrona powieści? Czy dałoby się to odnieść do dzisiejszych czasów?
Pamiętajcie, że w szkole Pasja Pisania jesteśmy nader życzliwie nastawieni do powieści. Możecie je zaprezentować na przykład podczas Pracy nad Tekstem. Najbliższa edycja rusza już 6 maja:
http://www.pasjapisania.pl/kurs-praca-nad-tekstem.html
Zapiszcie się! Czekamy na was i wasze powieści!
Źródło cytatów: Jane Austen, Opactwo Northanger, tłum. Anna Przedpełska-Trzeciakowska, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 1996.
Źródło grafiki: http://kobietyihistoria.blogspot.com/2012/07/biedna-ciotka-jane.html