Kim jest Piórek? – opowiadanie Mateusza Dworaka w „Białym Kruku”

W najnowszym numerze „Białego Kruka” znajdziecie znakomite opowiadanie Mateusza Dworaka „Piórek”, które nabrało ostatecznego kształtu na kursach Pasji Pisania. To mroczna opowieść o niebezpiecznych dziecięcych zabawach.

Możemy się pochwalić kolejną publikacją absolwenta naszych kursów! Tym razem opowiadanie Piórek Mateusza Dworaka znalazło się na łamach styczniowo-marcowego numeru magazynu „Biały Kruk”. Tytułowy bohater to lokalny odmieniec, szykanowany przez społeczność. Ma nietypowe zdolności. Niejako wbrew sobie zostaje wystawiony na pewną próbę. Ta dziecięca zabawa nie może skończyć się dobrze… Mateusz pracował nad tym świetnym opowiadaniem kilka lat temu w ramach warsztatu Powieściologii, a w ostatnim czasie na kursach Praca nad Tekstem i Praca nad Tekstem on-line.

Sam o sobie pisze tak:

Pisaniem zaraziłem się jeszcze w szkole podstawowej, a wszelkie próby leczenia okazały się nieskuteczne. Balansuję na granicy gatunków i zdarza mi się tworzyć “międzypółkowniki” niemożliwe do sklasyfikowania na potrzeby rynku wydawniczego. Jako czytelnik, preferuję światy pełne zagadek i rozbudowany lore pozwalający na wieczne snucie teorii. Debiutowałem opowiadaniem nagrodzonym w konkursie “Miasto, magia, maszyna” organizowanym przez Falkon w czasach jego świetności. Z wykształcenia (i z konieczności) jestem programistą”.

Mateusza poznałem w maju 2020 roku (choć stawiałbym, że znamy się dużo dłużej!) na kursie Praca nad Tekstem. Zaprezentował fragmenty jednej ze swoich powieści, nad którą pracował podczas kolejnych edycji kursu. Później spotykaliśmy się także na Pracy nad Tekstem on-line. Ujęła mnie wyobraźnia Mateusza, jego zdolność do panowania nad skomplikowanymi literackimi światami, a także wszechstronność – on wciąż potrafi mnie bardzo zaskoczyć tekstem zupełnie niepodobnym do poprzednich. Zachwyciła mnie też jego zdolność dogłębnej analizy prac innych uczestników i uczestniczek kursów. Mateusz naprawdę żyje pisaniem i wiedziałem, że jego sukcesy pisarskie to tylko kwestia czasu, a może zaoferowania sobie samemu szansy.

A oto początek Piórka:

„Głowa zagoiła mi się dopiero po trzydziestu zdrowaśkach. Zwykle wystarczało dwadzieścia, ale dziś miałem pecha. Matka uderzyła mocniej, a wyszczerbiony brzeg patelni pozostawił po sobie głębokie rozcięcie.
Krew zalewała mi twarz. Wybiegłem z domu w kierunku lasu, nim sąsiedzi zobaczyli, co się stało. I tak mieli mnie za czarta w ludzkiej skórze, a ilekroć widzieli, jak traktuje mnie matka, zastanawiali się tylko, co zrobiłem tym razem. Wolałem, żeby nie oglądali świeżej krwi, ani tym bardziej tego, jak rana znika w ciągu kilkunastu minut, zamiast tygodniami zdobić mi czoło.
Odetchnąłem, ukryty między drzewami. Zboczyłem z wydeptanej przez tutejszych ścieżki i odnalazłem swoją – dziką i nieprzyjazną. Kończyła się przy źródełku, ale dało się do niego dojść bez przedzierania się przez wiecznie wyschnięte jeżyny i pokrzywy sięgające twarzy, więc nikt tędy nie chadzał, byłem bezpieczny. Pierwszy raz przyszedłem tu w dniu śmierci ojca. Tak strasznie wtedy krzyczał… na matkę, na mnie. Bałem się, że zabije nas oboje.
Sięgnąłem po różaniec. Zawsze nosiłem go przy sobie, modlitewnik też – były kradzione, ale nie miałem wyboru, bo matka nie chciała mi dać własnych. Nie posłała mnie nawet do pierwszej komunii. Mówiła, że to nic nie da.
Odmawiałem tajemnice bolesne, wyobrażając sobie, że krew wypływała z rany nie po starej patelni, a po cierniu z korony, i to przyniosło mi ulgę. Cierpiałem jak Jezus, a moje cierpienie było ważne… i niezawinione.
Powtarzałem kolejne zdrowaśki, pozwalając nogom nieść się znajomą ścieżką. Bardzo chciałem zrozumieć tę modlitwę, ale nie potrafiłem. Dlaczego prośby były na samym końcu? Większość słów po prostu wychwalała pod niebiosa zwykłą dziewczynę i za co? Za to, że anioł zrobił jej dziecko? Czy to czyniło ją kimś wyjątkowym? A może gdyby nie modlitwa i te wszystkie pochwały, nadal byłaby zwyczajna? Nie wiedziałem, ale matce nie spodobały się moje wątpliwości. Postanowiłem więcej o to nie pytać, tylko powtarzać słowa jak wszyscy. Wierzyłem, że kryje się za nimi coś więcej… musiało się kryć, bo moje modlitwy działały. Matkę to przerażało. I każdego, kto o tym usłyszał”.

Całe opowiadanie przeczytacie tutaj.

Mateusz, w imieniu całego zespołu Pasji Pisania serdecznie ci gratuluję. Twój kolejny sukces pisarski ogromnie mnie cieszy. Jestem z ciebie bardzo dumny – i dobrze, że zdecydowałeś się posłać Piórka w świat! Czekam na twoje kolejne publikacje.

Źródło cytatu: https://magazyn.bialykruk.org/wp-content/uploads/2023/04/magazyn_bialy_kruk_-_23_styczen_marzec.pdf

Dodaj komentarz