Nadchodzi premiera „Delirium”, debiutanckiej powieści Jarosława Dobrowolskiego, absolwenta naszych kursów. To pierwszy tom cyklu „Krwiopijca”. Co może spotkać wampira-outsidera na odludziu? Dowiecie się już 22 sierpnia.
To dla nas zawsze wielki dzień, gdy absolwenci kursów Pasji Pisania publikują swoje książki. Tym razem 22 sierpnia zadebiutuje powieściowo Jarosław Dobrowolski. Jego Delirium to pierwszy tom cyklu fantasy „Krwiopijca”. Tę pozycję opublikowało wydawnictwo Planeta Czytelnika. Jest już dostępna w ramach przedsprzedaży.
Jarosław Dobrowolski jest z wykształcenia bibliotekarzem, z zamiłowania karateką, a z przypadku projektantem user experience. Pisanie to jego pasja, a szeroko pojęta fantastyka to jego odwieczna miłość. Ulubione konwencje: horror, fantasy, science fiction, sensacja oraz wszelkie ich mariaże. Prowadzi na Facebooku fanpage „Wynurzenia”, gdzie publikuje recenzje filmów, książek oraz gier. Pasjonuje się motocyklami, sztukami walki, fantastyką w każdym wydaniu, grami komputerowymi. Jest maniakiem RPG, w które namiętnie gra od niemal trzech dekad. Człowiek orkiestra. Pracował jako bibliotekarz, ochroniarz, sprzedawca, instruktor sztuk walki, redaktor oraz był pełnoprawnym członkiem klubu motocyklowego przez duże MC.
Jarka poznałem w październiku 2021 roku. Uczestniczył w prowadzonym przeze mnie kursie on-line Podstawy Pisania. Byłem pod ogromnym wrażeniem jego pisarskiego wyczucia, dojrzałości, twórczej świadomości, ale też gotowości przyjęcia ostrej krytyki. Jego prace – zwłaszcza te tworzone podczas zajęć – prezentowały bardzo wysoki poziom. Później Jarek uczestniczył także w Pasji Pisania II oraz w Pracy nad Tekstem. Testował pióro na najróżniejszych projektach. Wiedziałem, że zajdzie daleko. W kwietniu tego roku jego opowiadanie Wybór Alexa zostało zamieszczone w antologii 24.02.2022, z której cały dochód został przeznaczony na pomoc Ukrainie. Niebawem ukaże się książka Tryzna. Antologia słowiańska, gdzie znajdzie się opowiadanie Jarosława Dobrowolskiego. Delirium jest jego pierwszą powieścią.
Wampir ze skrupułami, śledztwo z przeszłości, kobieta uciekająca przed prześladującym ją partnerem i barman okultysta. Konrad jest wampirem, nieśmiertelną istotą nocy. Męczony przez resztki sumienia wyprowadza się w Bieszczady, by egzystować w spokoju jak najdalej od pokus żywienia się ludzką krwią. Nieznośne pragnienie i nawracające koszmary nie ułatwiają mu tego zadania, podobnie jak sąsiedzi. Odludny azyl krwiopijcy zostaje naruszony, gdy na progu jego samotni staje barman i prosi o udzielenie pomocy ofiarom wypadku drogowego. Od tego momentu, wbrew sobie, Konrad zostaje wciągnięty w wir dziwnych i mrocznych wydarzeń. Nagle okazuje się, że demony przeszłości to jego najmniejszy problem…
A oto fragment:
„Konrad bez problemu odnalazł ciężkie zasłony. Za oknem wczesna jesienna noc otulała rozległą, górzystą dolinę. Księżyc wznosił się nieśmiało, starając się wychynąć sponad drzew, by oświetlić niżej położoną wieś. Tak duży i jasny, że noc do złudzenia mogłaby uchodzić za dzień. Skąpane w jego blasku zielono-czarne góry tchnęły majestatycznym, prastarym spokojem.
Harkova wszystko bolało. Kolana, kark, ramiona. Łóżko miał wygodne, lecz po wielu godzinach bezruchu mięśnie i kości były jak jeden twardy węzeł. Skamieniałe i bez życia. W sumie wszystko się zgadzało…
Z trudem wyszedł z sypialni i skierował się ku schodom. Spojrzał w dół, przygotowując się na zwyczajowy rytuał, jakim było mierzenie się z tymi kilkunastoma drewnianymi stopniami prowadzącymi do salonu. Podłoga domu przyjemnie skrzypiała pod bosymi stopami. Bezbłędny węch, jedyny zmysł, na jakim mógł jeszcze polegać, rozpoznawał wyraziste i kojące aromaty drewna, skóry i kurzu.
Kuchnia stała pusta i ciemna. Wdzierające się przez żaluzje zimne snopy światła dostatecznie oświetlały kilka pustych szafek i lodówkę. Tuż za schodami do piwnicy znajdowała się mała łazienka z wypaczonymi od wilgoci sosnowymi drzwiami. Harkov zapalił tam światło i oślepiony poczekał chwilę, aż odzyska wzrok.
Ciepły prysznic zawsze przynosił ulgę i rozluźniał zastałe mięśnie. Poruszał krew w żyłach. Gorąca woda podawana na zmianę z lodowatą doskonale poprawiały ukrwienie i pobudzały ciało do życia. Woda ze studni pachniała żelazem… jak krew.
Głodny – uderzyła go myśl, choć to, co odczuwał, było czymś więcej niż tylko głodem. Nazwałby to łaknieniem, walką o przetrwanie i tęsknotą za doznaniami, gdyby nie fakt, że nienawidził się za to. Wyobraził sobie, że burczy mu w brzuchu, choć równie dobrze mógł czuć się jak pozbawiony wody rozbitek na środku morza lub jakiś nieszczęśnik uwięziony pod sufitem w pomieszczeniu zalewanym przez wodę, pragnący jedynie oddychać”.
Już teraz możecie zamówić Delirium w przedsprzedaży i otrzymać coś ekstra:)
Jarku, w imieniu całego zespołu Pasji Pisania składam ci serdeczne gratulacje. Od naszego pierwszego spotkania wiedziałem, że utrzymasz się na tej niełatwej drodze. Cieszę się, że twoje pisarskie marzenia się spełniają. Oby tak dalej!
Źródło cytatu: Jarosław Dobrowolski, Delirium, Wydawnictwo Planeta Czytelnika, Łódź 2022.
„Dodaj komentarz”… Czekam! Czekam! Czekam!
…Czekam na książkę! Nieświadomy zawartości kurier uraczy mnie niebywale przesyłkę dostarczywszy.
Czytałam jedną z powieści Pana Urbaniaka i jestem mocno zaskoczona, że promuje „Delirium”.
Pana Urabaniaka uważam, za całkiem dobrego pisarza. Cóż, dałam się namówić i sięgnęłam po książkę Dobrowolskiego… :/ Poważnie???!!! „Delirium” to gniot. Podczas czytania tych kanciatych, łopatologicznie tworzonych zdań, rozbolały mnie zęby. Rozumiem, że mamy do czynienia z płatną promocją, ale są pewne granice, których nie powinno się przekraczać. „Delirium” z pewnością jest daleko poza tą granicą. Po książki tego autora więcej nie sięgnę.
@Pani Julio – kanciastych, nie „kanciatych”. Poza tym powyższe nie jest płatną promocją. Nie wszystko musi podobać się wsrzytkim. Może nie wiedziała Pani, że ma do czynienia z fantastyką, której nie czyta (choć słowo wampir może stanowić tu jakąś wskazówkę). Koniecznie proszę nie sięgać więcej po książki tego autora 🙂
Panie Jarosławie, nie chodzi o gatunek, ale o Pana styl, który – delikatnie mówiąc – jest kiepski. Proszę się nie obawiać, więcej po Pana książki nie sięgnę.
Jeśli już Pan wytknął literówkę, to warto było sprawdzić własny wpis pod tym kątem.
Pana Urbaniaka szanuję jako pisarza. Stąd mój zawód.
Każdy ma prawo do swoich opinii, więc nie mam żalu. Całe szczęście mam całą rzeszę czytelników najwyraźniej pozbawionych gustu 🙂