Lektura na weekend – George Sand, pragnienie miłości

Była jedną z najbardziej fascynujących pisarek w historii. Igrała z konwenansami, odważnie przekraczała granice, wchodziła w związki nierzadko w aurze skandalu. I z pisania uczyniła swoje życie. O kogo chodzi? Oczywiście o George Sand! Beate Rydgiert w swojej powieści pokazuje jej ciekawą twarz.

„Zdała sobie sprawę, że nie doświadczyła jeszcze tej jednej, wielkiej, namiętnej miłości, dla której warto żyć – a nawet umrzeć”

George Sand (1804-1876), francuska pisarka, jest już dziś ikoną kultury. Miała duszę rewolucjonistki, lubiła bulwersować otoczenie. Jednocześnie zyskała sobie wielką popularność rozlicznymi powieściami – nierzadko skandalizującymi, wyprzedzającymi swoje czasy (wszystkie zostały umieszczone na indeksie ksiąg zakazanych). Również w Polsce jej książki chętnie czytano. Miała też burzliwe życie miłosne: była w związku m.in. z Jules’em Sandeau (to od jego nazwiska wzięła swój pisarski pseudonim), Alfredem de Mussetem, pisarzem. Najciekawszy jednak wydaje się jej związek z Fryderykiem Chopinem. Ta trudna miłość pozwoliła obojgu na wielki rozwój twórczy. Mówi się, że zerwanie po dziewięciu latach było jedną z przyczyn pogorszenia się stanu zdrowia wielkiego kompozytora, a potem i jego przedwczesnej śmierci. Nic dziwnego, że George Sand od początku fascynuje i inspiruje badaczy, twórców, staje się bohaterką biografii, książek i filmów (wyżej zobaczycie kadr z filmu Chopin, pragnienie miłości z Piotrem Adamczykiem w roli tytułowej oraz z Danutą Stenką w roli Sand). W swoich dziełach umieszczali ją m.in. Balzak czy Jarosław Iwaszkiewicz (dramat Lato w Nohant). Beate Rygiert, niemiecka pisarka, również przyznaje się do fascynacji autorką Leili. To jej poświęciła powieść biograficzną George Sand i język wolności (trudno rozstrzygnąć, czemu polski wydawca zmienił oryginalną „miłość” w tytule na „wolność”) .

Akcja powieści obejmuje lata 1831-1839. W pierwszej scenie widzimy jeszcze nie George Sand a Aurore Dudevant testującą swój nowy męski wizerunek, przepustkę do niedostępnego przedstawicielkom jej płci świata. To gruntownie przemyślana strategia:

„Aurore pragnęła móc robić to, co wolno było mężczyznom, z którymi się przyjaźniła: chodzić nocami po ulicach miasta, nie narażając się na zaczepki, i zaspokajać swoją potrzebę ruchu – w końcu dorastała na wsi i jako mała dziewczynka ganiała po polach z dziećmi chłopów. Chciała uczęszczać do klubów przeznaczonych wyłącznie dla mężczyzn. Przede wszystkim jednak pragnęła móc oglądać najnowsze sztuki wystawiane w paryskich teatrach, zajmując najtańsze miejsca stojące przeznaczone dla studentów. A ponieważ kobiet nie przyjmowano na uniwersytety, musiała przebierać się za mężczyznę…”.

Szokuje tym nowym wizerunkiem swoich znajomych, ale pozostaje konsekwentna. Wkrótce jej prawdziwa namiętność – pisanie – zacznie przynosić korzyści. Pierwszą powieść napisze wspólnie z Julesem Sandeau, ale wkrótce stanie się tą osobą, która zapisze się w historii:

„- W każdym razie pani pierwsze dzieło to wspaniałe osiągnięcie, monsieur Sand. Zjawiłem się po to, żeby to właśnie pani powiedzieć. Czy mogę udzielić pani pewnej rady?
– Bardzo proszę – odparła zaciekawiona.
– Niech pani przy tym zostanie. Mam na myśli nazwisko George Sand. Niech się pani stanie George’em Sandem. Nawet jeśli teraz nosi pani kobiece ubrania. Niech się pani przyzwyczai do tego nazwiska i się z nim utożsami, a świat już nigdy o pani nie zapomni”

Beate Rygiert pisze o George Sand z niekłamaną fascynacją, stara się ją zrozumieć. Widać, że solidnie przygotowała się do napisania tej książki, musiała wykonać tytaniczną pracę. W swoją opowieść naturalnie wplata wzmianki o kolejnych dziełach George Sand. Dużo miejsca zajmują związki pisarki – z mężem, z kolejnymi kochankami, ale również z aktorką Marie Dorval. Te pierwsze związki, niosące w sobie znamiona toksyczności, są opisane bardzo sugestywnie. Łatwo uwierzyć w przedstawione emocje. George Sand chciała zaznać wielkiej miłości.

„Marzyła o czymś innym, czymś większym, silniejszym, o miłości tak potężnej, że George mogłaby niemal spłonąć, obrócić się w popiół, zniknąć w objęciach drugiego człowieka. W ramionach kogoś, kto będzie miał nad nią przewagę, przy kim mogłaby stawać się silniejsza, z kim musiałaby się zmierzyć, by udowodnić swoją wartość. Z Jules’em Sandeau nie było to możliwe”.

Ważną kwestią było dla niej także pisanie samo w sobie. Stało się jej częścią. Widziała siebie w literaturze, jak stwierdziła: „Serca ludzi zdobędzie się raczej dobrze napisaną powieścią albo sztuką teatralną aniżeli za sprawą pamfletu”. Jej twórczość zahaczała bardzo często o sprawy społeczne, zwłaszcza dotyczące ograniczeń narzucanych kobietom: „Pewnego razu w środku nocy przyszła jej do głowy myśl, że być może za kilka lat, dekad albo stuleci za sprawą jej książek w sytuacji kobiet dokona się jakaś zmiana. (…) »Każdy walczy swoją bronią«, pomyślała »Moją jest pióro«. Następnie zamoczyła stalówkę w atramencie i zapisywała stronę po stronie”

Rygiert świetnie się sprawdza, gdy przybliża pisarską kamerę, nie tylko opowiada, ale i pokazuje konkretne sceny – jednak opowiadanie przeważa. Mimo wszystko całość dobrze się czyta, choć wydaje się, że im dalej w powieść, tym bardziej brakowało zapału. Związek z Fryderykiem Chopinem wydaje się opisany powierzchownie, brakuje w tym wcześniejszej głębi, sam Chopin również wypada raczej blado. Może też dziwić, że powieść urywa się tak nagle. Autorka trochę asekuruje się w posłowiu: „Powieść o fascynującej pisarce George Sand może przedstawiać zaledwie wycinek z jej długiego i burzliwego życia). Osobną kwestią pozostaje okropna maniera (nie wiem, czy autorki, czy tłumaczki) używania podmiotów zastępczych wobec postaci, które czytelnik dobrze zna. Nagminnie pojawiają się takie określenia jak: „kobieta”, „mężczyzna”, co tworzy okropnie sztuczne zdania, wśród innych można wymienić: „piętnastolatka”, „czterolatkę”, „kompozytora”, „pianistę”. To drażni przy lekturze.

Spodziewałem się po tej książce więcej – niemniej dobrze rozumiem i doceniam tę fascynację, z jaką pisała Beate Rygiert. Sam jestem pełen podziwu dla autorki Lukrecji Floriani. A przy okazji – George Sand i język wolności – to książka bardzo pisarska! Choćby z tego względu warto po nią sięgnąć. Na zakończenie – jeden bardzo pisarskich fragmentów:

„George podniosła wzrok znad manuskryptu. Był środek nocy. Robiła to, co zawsze, nieważne, czy życie było dla niej łaskawe, czy właśnie rozpadało się na kawałki – pisała”

Źródło cytatów: Beate Rygiert, George Sand i język wolności, tłum. Anna Kierejewska, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2023.
Źródło grafiki: https://www.telemagazyn.pl/film/chopin-pragnienie-milosci-39339/

Dodaj komentarz