Mieszkańcy Mysłowic są przerażeni. W ich mieście grasuje seryjny morderca, który dusi młode dziewczyny. Kolejna znika – czy jeszcze można ją uratować? Jednak zagadka kryminalna to jak zwykle nie wszystko, co ma do zaoferowania czytelnikom Irena Małysa.
„Baśka stała jeszcze chwilę w cieniu trzech kamienic, wpatrując się w przewiązkę, która buła niemym świadkiem ludzkich dramatów. W jej obrysie było coś niepokojącego. Jakby stanowiła wrota do starych czasów, w których znajdują korzenie wszelkie ludzkie ułomności. Wrodzona niezdolność do bycia szczęśliwym.”
Baśka Zajda – bohaterka uwielbianego przez czytelników i czytelniczki cyklu Ireny Małysy – powraca. Tym razem wyjeżdża na urlop do Mysłowic. Ma w planach wyremontowanie mieszkania odziedziczonego po zmarłej ciotce. Nie zamierza poświęcać się innej pracy, tym bardziej, że nie jest na swoim terenie. Jednak nie ma urlopu od zbrodni. Gdy córka jej dawnej koleżanki nie wraca z imprezy, Baśka angażuje się w kolejne śledztwo – tym razem dosłownie Daleko od Babiej Góry. Okazuje się, że zniknięcie Dagmary to kolejne z serii przerażających zdarzeń, które wstrząsną Mysłowicami.
Główna bohaterka stopniowo poznaje lokalną społeczność i jej zwyczaje, sposób życia. Pamięta Mysłowice z czasów dzieciństwa, ale z perspektywy dorosłej kobiety to już zupełnie inny świat, pełen tajemnic i przejmujących ludzkich historii. Mieszkańcy są zamknięci we własnych cierpieniach. Czy to rodzice Dagmary „zawieszeni w przestrzeni między palącą nadzieją na odzyskanie córki a żałobą po jej stracie”, czy inni, którzy nie odzyskają już swoich córek, czy wujek Alojz, czy zagubiony, uciekający w autoagresję Dominik, któremu rodzice nie potrafią pomóc. Dla autorki Więcej niż jedno życie warstwa społeczna powieści, jest jak zwykle tak samo ważna, jak ta kryminalna. Wątek niezrozumienia między rodzicami i dziećmi, oddalania się tych, którzy powinni być sobie najbliżsi, należy do najważniejszych w Daleko od Babiej Góry. „Dlaczego rodzice tak się zamykają na pragnienia dzieci, czekając, aż staną im się zupełnie obce? Aż zaczną ukrywać, kim są i co je uszczęśliwia?” – zastanawia się Baśka. Z kolei zrozpaczona Alicja, mama Dagmary, poznając sekrety drugiego życia zaginionej córki, powie: „Wychowujesz dziecko, dajesz mu wszystko, co masz w sobie najlepszego, a ono pewnego dnia staje się obcym człowiekiem. Traktuje cię jak wroga. Dlaczego ona mnie okłamywała?”.
Irena Małysa przy pomocy plastycznych opisów umiejętnie buduje klimat pełen pustki i beznadziei, a z drugiej strony wzbudzający niepokój („Zwolniła, przypatrując się temu, co zostało z kopalni Mysłowice. Budynki z czerwonej cegły, szyb i królujący nad wszystkim komin były skąpane w świetle pełni. Obraz trochę jak z bajki, a trochę jak z horroru. Ulica świeciła zabitymi witrynami nieczynnych sklepów i barów, które umierały w agonii wraz z kopalnią”). Co ważne, Mysłowice staną się nie tylko scenerią przerażających zdarzeń, ale zyskują status jednego z głównych bohaterów powieści – razem z kopalnią:
„Poprosiła kierowcę, aby zatrzymał się pod kopalnią Mysłowice. Stanęli pod bramą główną. Chwasty wdzierały się na zamknięty teren z każdej strony. Jakby natura odbierała to, co ludzie skradli jej wiele lat temu. Kopalnia zdała się Baśce obumarłym sercem miasta. Matką, którą niewdzięczne dzieci okradły ze wszystkiego, co ma wartościowego i pozostawiły na samotną śmierć. Przez nią przetaczały się kolejne rządy okupantów, tu tworzyła się historia miasta. Stąd torami wysyłano węgiel na wszystkie strony kraju. Wiedziała, że aby zrozumieć, musi zacząć myśleć jak górnik. Jak człowiek połączony z tym miejscem układem nerwowym. Jak ktoś, kto ma serce z węgla”.
Równolegle poznajemy bohaterkę z odległej przeszłości – bo tym razem nie tylko Baśka znajdzie się daleko od Babiej Góry. Przenosimy się do 1912 roku. Punktem wyjścia tej historii jest autentyczny proceder – agent przyjeżdża do małej wsi i kusi wyjazdem do Ameryki bądź do Argentyny, gdzie ludzi czeka lepsze jutro. Marylce Siwiec brakuje obiecujących perspektyw jako góralce, jako kobiecie, a jednak wydaje się przypisana do babiogórskiej ziemi i swego losu. Pojawienie się agenta z wielkiego świata jawi się jak jedyna w swoim rodzaju szansa. Niewiele trzeba, aby Marylka podjęła to wyzwanie. W swoich wielkich marzeniach, jest tyleż naiwna, co i przekonująca:
„Tymczasem pobiegła do obory wydoić krowy. Usiadła na zydelku i ciągnąc za gorące wymiona krasuli, marzyła o Buenos Aires. Ciepłe mleko spływało jej po dłoniach, a ją rwało do plaży z broszury. Nigdy dotąd nie widziała plaży na oczy. Najdalej była z ojcem w Krakowie. Tak ją ten wielki świat pociągał, że poszłaby choćby zaraz. Eleganckie stroje, sukienki, mężczyźni pachnący wodą kolońską a nie oborą. Widziała się tam oczami wyobraźni, jak przechadza się po miejskim trotuarze, trzymając pod rękę eleganckiego dandysa. Jej mąż będzie nosił melonik albo cylinder, a pod szyją jedwabną chustę w kolorze szafirowym.”
Również i w tej opowieści Mysłowice odegrają znaczącą rolę – to tam znajdowała się stacja emigracyjna. Jak zwykle u tej autorki, historię z przeszłości śledzi się z niemniejszym zainteresowaniem niż tę współczesną (podobnie było w przypadku jej debiutanckiej powieści W cieniu Babiej Góry osnutej wokół katastrofy lotniczej na Policy z 1969 roku). Historia Marylki staje się początkiem swoistej minisagi rodzinnej, w której nieszczęście przekazywane jest z pokolenia na pokolenie, jakby za sprawą klątwy. To historia nieszczęścia przekazywanego z pokolenia na pokolenie – jakby za sprawą klątwy. Ponadto Małysa buduje interesującą paralelę – historia naiwnej dziewczyny wierzącej w możliwość porzucenia szarej codzienności, powtarza się współcześnie. W XXI wieku nie trzeba do tego Ameryki czy Argentyny, nie trzeba emigracji. Emocje, marzenia i nadzieje, a wreszcie i złudzenia pozostaną takie same. Między tymi historiami istnieje jednak więcej powiązań – ale te czytelnik pozna bliżej końca powieści.
Seryjny morderca, zaginiona dziewczyna, współczesne śledztwo powiązane ze sprawą z odległej przeszłości – ileż kryminałów opartych na podobnych motywach okupuje księgarniane półki! Irena Małysa z jednej strony ma świadomość prawideł rządzących powieściami tego typu, ale wykorzystuje je – tak atrakcyjne z punktu widzenia dzisiejszego odbiorcy! – do przedstawienia znacznie głębszej historii, wykraczającej poza ramy gatunkowe. Oferuje czytelnikowi dużo więcej niż ciekawą zagadkę i obowiązkowo zaskakującą odpowiedź na pytanie fabularne: kto zabił. Odsłania zapomniane karty naszej historii, a jednocześnie nie ucieka od aktualnych palących problemów społecznych. Ma się poczucie, że historia opisana w tej książce nie jest wydumana, mogła zdarzyć się naprawdę.
Co więcej, widać, jak Irena Małysa sukcesywnie rozwija swój pisarski warsztat. Daleko od Babiej Góry to w wielu aspektach jej najbardziej udana powieść. Intryga została tu najlepiej poprowadzona. Fabuła jest spójna, a bohaterowie dobrze skonstruowani. Zarówno historia Marylki oraz jej rodziny, jak i opowieść o współczesnym dochodzeniu angażują podobnie. Trudno się od tego oderwać. Nie sposób też nie wspomnieć o tytanicznej pracy w warstwie językowej, co przydaje całości specyficznego kolorytu. To wszystko daje gwarancję znakomitej lektury. Sięgnijcie koniecznie!
A już niebawem będziecie mogli wygrać tę książkę w blogowym konkursie!
Źródło cytatów: Irena Małysa, Daleko od Babiej Góry, Wydawnictwo MOVA, Białystok 2023.
Źródło grafiki: https://archiwum.myslowice.net/aktualnosci/wydarzenia/myslowicka-przewiazka-czescia-muzeum