Na pewno znacie „Noce i dnie” (jeśli nie z książkowego pierwowzoru, to z kultowego serialu z fenomenalnymi rolami Jadwigi Barańskiej, Jerzego Bińczyckiego, Stanisławy Celińskiej i całej plejady równie wybitnych aktorów). A czy wiecie, że ta najsłynniejsza polska saga rodzinna miała swój książkowy pierwowzór?
„Noce i dnie” Marii Dąbrowskiej – czy tę książkę trzeba komukolwiek przedstawiać? To najpopularniejsza polska saga rodzinna porównywana z „Sagą rodu Forsyte’ów” Johna Galsworthy’ego czy powieścią Tomasza Manna „Buddenbrookowie. Dzieje upadku rodziny”. Historia Niechciców jest u nas powszechnie znana – nawet jeśli nie z książki to z serialu. Barbara Niechcicowa z Ostrzeńskich to jedna z najciekawszych postaci kobiecych w literaturze polskiej.
Może was teraz zaskoczę – czy słyszeliście o „Domowych progach”? To zbiorek opowiadań z życia rodziny Niechciców, później przerobiony przez Dąbrowską na jej najsłynniejsze dzieło. Książka – już chyba zupełnie zapomniana – dziś stanowi ciekawostkę literacką.
W jednym z początkowych rozdziałów mała Agnisia Niechcicówna (postać, która ma w sobie wiele z samej Dąbrowskiej) wpada na pomysł napisania powieści. Zainspirowana pewnym rymowanym utworem, postanawia opisać kolejne zdarzenia rozgrywające się w domu w ciągu dnia. Dąbrowska pisze o tym z niepozbawioną czułości ironią:
„W czasie ostatniej niepogody stojąc pewnego dnia przy oknie rysowała kredkami różne sceny z życia domowego. Wtedy to przyszło jej do głowy, żeby napisać powieść o tym, co się dzieje w domu. Mnóstwo rzeczy mijało dookoła, warto je było opisać (…)
Do pisania swojej powieści Agnisia zabrała się (…) z wykluczeniem wszelkiej fantazji. Usiadła przy stole i opisywała ściśle wszystko, co widzi naokoło. Przy takim wzięciu się do rzeczy opis dnia musiał trwać cały dzień. Trwał więc.
Agnisia zachowywała się w ciągu tego czasu jak istota obrana z rozumu. Przebiegała ze swoim zeszytem od pokoju do pokoju, zasiadała na lalczynym stołku w progu między jadalnym a salonem, żeby widzieć od razu, co się dzieje w obu pokojach. Wpadała w złość i rozpacz, kiedy jej przerywano. Cały dom cierpiał od Agnisinego szaleństwa, wszyscy zostali w to wciągnięci. Po południu młodsze dzieci same już zwalniały tempo swojej zabawy, żeby mogła nadążyć z opisywaniem. Potem zaczęły jej nawet pomagać, znosząc wiadomości z miejsc, których nie mogła od swojego stolika sama zobaczyć. (…) Agnisię ogarniało coraz to żarliwsze natchnienie. Ostatnią stronicę, poświęconą kolacji oraz kładzeniu się spać, pisała w szaleństwie już przy nocnej lampce – z towarzyszeniem okrzyków pani Barbary, która przepowiadała jej utratę obojga oczu”.
Rozdział kończy się wieczorkiem autorskim Agnisi, która odczytuje rodzinie swoje zapiski.
Ciekaw jestem, czy ktoś z was sięgnie po „Domowe progi”. Może nie jest to powieść tak dobra jak „Noce i dnie”, ale na pewno nie zasłużyła na literackie zapomnienie.
A na co wy zwrócilibyście uwagę, opisując zwyczajny dzień w swoim domu?
Źródło cytatu: Maria Dąbrowska, „Domowe progi”, Czytelnik, Warszawa 1969.
Źródło grafiki: https://www.alekinoplus.pl/program/film/noce-i-dnie_26202, http://culture.pl/pl/tworca/stanislawa-celinska i http://swiatseriali.interia.pl/newsy/
A pewnie, że chętnie przeczytam, jeśli mi się nawinie.
Gdybym sama się brała za opisywanie codzienności we własnym domu, przypuszczam, że zwróciłabym uwagę przede wszystkim na rzeczy i zjawiska, które te zwykłe dni wiążą z niezwykłymi, teraźniejszość z przeszłością, „tutaj” z „gdzie indziej” – jak na przykład czytana książka, oglądany film, wygrzebany z dna szafy przy porządkach od dawna nieużywany przedmiot – a także na scenerię wokół: widok z okna, odgłosy z ulicy, dzięki którym najzwyklejszy dzień może być nieco inny od poprzednich i następnych.
Świetny pomysł! Przedmiot z teraźniejszości jako łącznik z przeszłością!
A „Domowe progi” na pewno warto przeczytać:)