Zakończył się kolejny konkurs Pasji Pisania. Poziom prac okazał się bardzo wysoki, trudno było wyłonić laureatów. Zobaczcie, kto otrzyma powieść „Żona” Meg Wolitzer.
Zakończył się już kolejny konkurs Pasji Pisania. Tym razem do wygrania była znakomita powieść „Żona” Meg Wolitzer. Zadanie konkursowe polegało na napisaniu scenki z życia z pisarzem/z pisarką. Przesłaliście w sumie 30 prac. Teksty prezentowały bardzo wysoki poziom. Byliśmy zachwyceni waszą pomysłowością, umiejętnością zbudowania przekonujących psychologicznie sytuacji i bohaterów, fantastycznymi metaforami czy porównaniami prosto spod waszych piór. Wśród tylu dobrych tekstów nie było łatwo rozstrzygnąć, którym należy się nagroda. Postanowiliśmy wyróżnić pięć tekstów. Oto laureaci (w kolejności napływania prac): KTOŚ, Marysia, Olo, Lucy oraz Maja. Zobaczcie zwycięskie prace!
Ponadto przygotowaliśmy 15%-owe rabaty na wybrany kurs dla trzech osób: Magduli, Dominiki i Petera Malady.
KTOŚ zaprezentował fragment przejmującego listu do matki-pisarki:
„Maja była Twoim idealnym dzieckiem. Uroczą dziewczynką w różowej sukience i nieskazitelnie czystych pantofelkach. Śpiewała jak aniołek. Dzięki temu przyciągała do siebie wszystkich ludzi i sprawiała, że ich serca zaczynały tęsknić za czymś pięknym i dobrym. Nawet zły czarnoksiężnik zapłakał gorzko, gdy do jego uszu dotarło nucenie dziewczynki, ciche jak podmuch wiatru, który lekko kołysze gałęziami drzew.
„Świat chce cię przytulić znów…”
Kiedyś próbowałem zaśpiewać jak Maja. Chciałem przyciągnąć Cię do siebie. Miałem wtedy sześć lat. Wstyd mi, kiedy sobie przypomnę Twoje pogardliwe prychnięcie i słowa: „nigdy więcej tego nie rób”. Dałaś mi potem piłkę i powiedziałaś, że mam wyjść na dwór i Ci nie przeszkadzać. Musiałaś jeszcze napisać rozdział o tym, jak Maja prosi czarnoksiężnika, żeby wraz z nią zaśpiewał „Świat chce cię przytulić znów”. Byłem zawiedziony. Muzyka w Twoich bajkach działała zupełnie inaczej.
Może mogłem wybrać lepszą piosenkę?
Może tak naprawdę świat nigdy nikogo nie przytula?”
A oto praca Marysi – dla odmiany na wesoło:
„Że co?! Że ja wstydu nie mam? Ja? Wysoki Sądzie! Ze mnie się teraz cała wieś śmieje. Tylko się pod ziemię zapaść. A przez kogo? Przez nią! Zasiadła przed remizą i wszystkie książki na pniu sprzedała. No dosłownie, na pniu. A co ona tam nawymyślała, to tylko ja wiem. Bo ja prawdę znam. Ale ludzie tego nie słuchają, tylko rżą po kątach!
Że co, że ja grzywnę porządkową? Ja?! Toż to ona wszystkiemu winna. Niech Wysoki Sąd patrzy, jaka biedniuchna siedzi. Smutna? Zdruzgotana? O nie! Żmija jedna udawać potrafi. Tylko z sądu wyjdzie, to Wysoki Sąd zobaczy prawdziwą żonkę moją.
A jaka to kiedyś była grzeczna i uległa, jaka oszczędna i gospodarna. Ile to ja się musiałem naprosić, żeby sobie nową sukienkę kupiła. Sam po korale na targ do Drohiczyna jeździłem
i trzewiczki wybierałem, żeby to moje złoto godnie przyodziać. O, dziękowała, a jakże.
Do ślubu!
A potem hulaj dusza! Na korale to nawet nie spojrzała, bo nakupowała inszych łańcuchów. Kolorowe chustki do kufra schowała, bo koronek się zachciało. Wszystkie meble w domu powymieniała. Na początku nie broniłem. Niech się cieszy i gospodarzy po swojemu. Obkupi się i spokój będzie – myślałem. Ale gdzie tam! No to pieniądze zabrałem. A jak zabrałem, to się za pisanie wzięła. Nie, nic mi nie powiedziała, bo przecie mąż o takich błahostkach wiedzieć nie musi! Tylko zamykała się z tym swoim czarnym pudełkiem, co to zresztą za moje kupiła, i masz babo książkę!
„Wszystkie upadki Stacha Manatki”! Upadki! Rozumie Wysoki Sąd? Upadki! Dobre sobie!
No i teraz, gdzie się nie pojawię, to wszyscy mi tę książkę pod nos podtykają i podpisywać każą. A ile z tego radości mają.
Więc postanowiłem. Wstyd jakoś przełknę, z „upadku” się podniosę i o honorarium walczył będę! Tak mi dopomóż Wysoki Sąd!”.
Olo stawia swoją bohaterkę przed wyborem:
„Ogród zalewało słońce podświetlając nitki pajęczyny snujące się z gałęzi prawie już pozbawionego liści berberysu. To miał być ostatni ciepły weekend. Planowała zrobić porządki w ogrodzie, siedziała jednak w kuchni wpatrując się w krzew, na którego cierniach powiewały teraz strzępy ślubnego welonu. Ile to już lat?
Nie należy dramatyzować. Na jakiej podstawie zakładała, że akurat ją to ominie? Co teraz? Awantura i wystawienie walizek za drzwi? Nie, nie będzie ułatwiała. Zresztą, istnieje szansa, że to przeminie. Gdzie ją poznał? Spotkanie autorskie? Bankiet na Targach Książki? Nie ma znaczenia.
Spojrzała ponownie na zapisaną zamaszystym pismem kartkę, którą kobieta z pralni znalazła dziś rano w kieszeni marynarki. Twierdził, że wszystko co pisze ma źródło w doświadczeniu.
„Długimi, szczupłymi palcami przebiegała w górę i dół, dbając o precyzję nacisku. Wspaniały instrument, który przyjęła między kolana, objawiał powoli swoją wielkość.
Przyspieszała i wyraz jej twarzy się zmieniał. Zadziwienie przechodziło w ekscytację, cierpienie w ekstazę. To już nie ona była w ciele, ale jej demony zwarły się z aniołami w szalonej jeździe. Tak!
Naraz ścisnęła nogi, odrzuciła głowę i wygięła się w łuk i zastygła. Czas przestał płynąć.
Opuściła drżącą rękę. Zgryzła brzoskwiniowe usta, prawie trysnął z nich sok. Uśmiechnęła się. Było po wszystkim.”
Może powinna zanieść tę notatkę na górę i zapytać, co miał na myśli? Odpowie, że żałosnym jest, kiedy autor przystępuje do interpretacji własnego utworu. A jeśli ona sama mogłaby pomyśleć o tym inaczej? Niech to będzie próba opisu czegoś, co ich łączy. Muzyka klasyczna. Solo wiolonczeli w h-moll Dworzaka. Niech tak będzie.
Czy dereń można przycinać jesienią?”
A oto tekst Lucy – z Ernestem Hemingwayem w tle (a może na pierwszym planie?):
„Stuk, stuk, stuk… Otwieram oczy. Stuk, stuk, stuk… Zamykam je znowu. Ale właściwe po co? Czy spodziewam się dzisiaj czegoś nowego? Od dziesięciu lat słucham tego ,,dzięciolenia”. Od dziesięciu lat! Tydzień temu była rocznica.
Na początku małżeństwa myślałam, że to tylko jego młodzieńcze marzenia, ale nie! Codziennie – bez wyjątku – Janusz, zwinnymi palcami, wprawia w ruch metalowe literki maszyny, które rytmicznie odciskają się na białych kartkach, jako dowód naszego małżeńskiego istnienia.
Leżę i wpatruję się w sufit. Zastanawiam się, jakim cudem dałam się namówić na tę maszynę do pisania? Mówią, że miłość jest ślepa, a ja dodam, że nie dość, że ślepa to jeszcze głucha.
Staliśmy w sklepie z antykami, w torebce ciążył ślubny prezent od koleżanek z pracy – pieniądze ,,na porcelanową zastawę”.
— Tylko popatrz, taka sama maszyna, której używał Hemingway — powiedział, nie odrywając wzroku od, wciśniętej w kąt, metalowej pokraki. — To oryginalny Royal Quiet DeLuxe z czterdziestego pierwszego.
Przesunął swoje długie palce po jej wypukłych częściach, musnął chłodne klawisze, a ja wyobrażałam sobie, że te pieszczoty przechodzą wzdłuż moich pleców. Wtedy wcisnął ,,K’’, wprawiając metalowe ramię w energiczne uniesienie. Płynnym ruchem zagrał na następnych literach, a stuk, stuk, stuk nie brzmiało tak głośno – jestem tego pewna. Obrócił kilka razy pokrętło i wypadła kartka z zapisanym ,,KOCHAM CIĘ” – wręczył mi ją. Ach, jaka ja byłam szczęśliwa! A jaki on był uśmiechnięty! Tylko my, we dwoje – ,,Tak nam dopomóż Bóg”. Zahipnotyzowana blaskiem jego szmaragdowych oczu nie dostrzegłam, że planuje mnie zdradzić. A teraz codziennie słyszę, bo Ernest to, bo Ernest tamto… A mnie to sramto!
Ociężale wstaję z łóżka, rozsuwam zasłony – deszcz zacina w szybę, pozostawiając po sobie uciekające krople. Też chcę uciec. Myślę o tym codziennie, od sześciu lat. Raz nawet nie wróciłam do domu – zostałam na noc u mamy. Janusz nie zadzwonił, bo pisał, a wtedy traci poczucie czasu. Wróciłam, bo jak mówi mama: ,,Miejsce żony jest przy mężu”. A ja słucham. Stuk, stuk, stuk…”
I praca, której autorką jest Maja – to ciepła, subtelna historia w gruncie rzeczy miłosna:
„Stoi w drzwiach, szukając mnie wzrokiem. Po chwili nasze spojrzenia spotykają się. Z upływem lat jej uśmiech wywołany moim widokiem nie zbladł nawet o ton. Szczęściarz ze mnie. Idzie do mnie przez labirynt ciasno poustawianych stolików, rozpinając płaszcz.
– Jestem – oznajmia. Klara. Moja żona. Urzędniczka za dnia. Pisarka po godzinach.
Kelner stawia przed nią Bellini, a dla mnie przynosi whisky. To nasz rytuał przejścia od pośpiechu tygodnia do celebrowania smakowitej powolności weekendu. Od lat, co piątek spotykamy się w tym samym barze w połowie drogi między moją pracownią a jej biurem.
– Za weekend – Klara mruga, unosząc kieliszek.
Zaczynam jej opowiadać o inżynieryjnych perypetiach. Mówię o nowym projekcie mostu, kiedy jej spojrzenie wędruje w bok. Milknę. Wiem, że straciłem ją na chwilę. Moje spojrzenia zaczynają krążyć między Klarą, a obiektem jej obserwacji, starszą panią, siedzącą samotnie kilka stolików dalej.
Widzę jak Klara rejestruje szare oczy, karminową pomadkę. Następnie zawiesza wzrok na drżących, pokrytych plamkami dłoniach, które niepewnie rozrywają saszetkę z cukrem. Potem jej spojrzenie prześlizguje się na bursztynową kameę wpiętą w białą bluzkę.
– Co z tym mostem? – Klara podnosi kieliszek do ust. Znowu mam ją całą dla siebie. Zatapiamy się w rozmowie na resztę wieczoru. Kątem oka dostrzegam jak starsza pani podnosi się i rusza ku wyjściu. Choć już nigdy więcej jej nie zobaczę, to na pewno spotkam ją ponownie. Za kilka miesięcy natknę się na staruszkę z bursztynową kameą, która drżącą dłonią będzie w skupieniu mieszać herbatę na kartach powieści Klary.”
Wszystkie prace możecie przeczytać na stronie konkursowej. Dwie uczestniczki umieściły swoje teksty tutaj.
Serdecznie gratulujemy laureatom, a także wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie! Dziękujemy, że podzieliliście się swoimi tekstami!
Źródło tekstów: https://blog.pasjapisania.pl/2018/10/01/zycia-pisarzem-konkurs/
Bardzo dziękuję:) Ogromnie się cieszę.
Gratuluję wszystkim laureatom świetnych prac😊
Gratulacje 🙂
Bardzo, bardzo dziękuję:))
Ogromne gratulacje dla wszystkich uczestników! Czytanie Waszych prac konkursowych to niesamowicie inspirująca przygoda. Tyle tekstów na ten sam temat, a wszystkie tak pięknie różne:)
Laureatów konkursu, tudzież osoby wyróżnione rabatem uprasza się o sprawdzenie poczty:)
Gratulacje!!! 🙂
Gratulacje dla laureatów i wszystkich autorów! Zważywszy na równy, wysoki poziom, mam wrażenie, że jury musiało rzucać kostką :). Rozwiązaniem jest więcej książek-nagród :).
Serdecznie dziękuję!
Chciałabym pogratulować wszystkim osobom biorącym udział w konkursie. Niektóre teksty były tak zabawne, że nie potrafiłam powstrzymać się od uśmiechu. Inne były smutne i skłaniające do refleksji. Za to wszystkie były naprawdę wspaniałe i intrygujące.
Teoria o rzucaniu kostką brzmi bardzo przekonująco. 😉
Na marginesie – chciałbym prosić o przesłanie mojej „Żony” w stanie nienaruszonym
Olo, czy masz jakieś podejrzenia, że mogłoby być inaczej?:D
Moje podejrzenia – czyjeś zapewnienia. Nigdy nie wiem na co mogę liczyć.
Ogromne gratulacje dla Wszystkich uczestników. Dziękuję za ten czas spędzony z Waszymi tekstami. Serdecznie pozdrawiam 😊
Gratulacje dla laureatów i niech kolejne świetne teksty wychodzą spod Waszych piór:-)
Lektura Waszych tekstów to była niezwykła frajda. Sama czuję się bardzo początkująca, ale tak sobie drobię te pisarskie kroczki i uczę się od Was wszystkich innego, pełniejszego spojrzenia na rzeczywistość. Bardzo dziękuję za wyróżnienie.
Serdecznie dziękuję! I gratuluję pozostałym uczestnikom świetnych tekstów.
Wspaniałe prace! Każda inna, każda świetna! Przeczytałam po raz drugi, tym razem w spokoju, na kanapie i z herbatą. Bardzo miłe zakończenie zwariowanego dnia 🙂 Wielkie gratulacje!
Gratulacje dla wszystkich wyróżnionych!