Zostają zaproszeni na osławioną wyspę. Są dla siebie obcymi ludźmi. Liczą na dobrą pracę, odpoczynek, miło spędzony czas. Tymczasem czeka ich narastające przerażenie i wyścig z mordercą. Wierszyk o znikających dziesięciu żołnierzykach staje się rzeczywistością…
Dobrze pamiętam, z jakim przerażeniem jako nastolatek czytałem Dziesięciu Murzynków Agathy Christie (teraz tę powieść wydaje się pod tytułem I nie było już nikogo. Pierwotną Wyspę Murzynków przechrzczono na bardziej neutralną Wyspę Żołnierzyków). Dotąd żadna książka mnie tak bardzo nie przeraziła. Trochę bałem się do niej wracać po latach – ten strach był zupełnie niepotrzebny. Jedna z niezapomnianych lektur czasu nastoletniego nadal się broni – i zachwyca bardziej niż za pierwszym razem. To zdecydowanie najlepsza rzecz, jaka wyszła spod pióra Agathy Christie. Myślę, że można tę książkę wpisać także na listę kryminałów wszech czasów. Odwołuje się do niej sporo twórców. Niebezzasadnie wielokrotnie ją ekranizowano – po raz pierwszy już kilka lat po premierze książki. Całkiem niedawno powstał bardzo dobry trzyodcinkowy serial w gwiazdorskiej obsadzie (we wpisie możecie obejrzeć zdjęcia z tego serialu). Bardzo ciekawa okazała się też radziecka ekranizacja z 1987 roku.
„Sedno sprawy tkwi w tym, że my tej wyspy nie opuścimy… Nikt z nas nigdy jej nie opuści… Zbliża się koniec. Czy wy tego nie widzicie?”.
Dziesięć osób otrzymuje zaproszenia na Wyspę Żołnierzyków. Jedni przyjeżdżają w celach zarobkowych, drudzy liczą na wakacyjną rozrywkę, jeszcze inni chcą się spotkać ze znajomymi. Na miejscu czeka ich zawód – gospodarz wyspy nie pojawia się. Sprawa robi się coraz bardziej zagadkowa i niepokojąca. Wkrótce goście padają ofiarą okrutnego żartu – surowy głos z płyty oskarża ich o popełnienie zbrodni. A przecież oni są niewinni! Jak się okazuje, to dopiero początek koszmaru. Wkrótce jeden z zaproszonych gości pada martwy po wypiciu zatrutego drinka. Zupełnie jak w pierwszej zwrotce wierszyka, który znajduje się w pokojach:
„Raz dziesięciu żołnierzyków
pyszny obiad zjadło,
nagle jeden się zakrztusił
I dziewięciu pozostało”.
Na czym polega siła I nie było już nikogo? Dlaczego ta powieść nadal przeraża? Czemu jest tak ważna w historii literatury kryminalnej i sensacyjnej? Rzecz nie tylko w świetnie skonstruowanej fabule i zagadce, której rozwiązanie poznamy na ostatnich stronach. Klasyczne kryminały Agathy Christie rozgrywają się w sytuacjach typowych. Zbrodnia zakłóca zwyczajną codzienność. Morderstwa popełnia się podczas rejsu statkiem, podróży pociągiem, samolotem czy na przyjęciach. Ludzie wplątani w zbrodnie to reprezentanci swoich czasów – emerytowani wojskowi, lekarze, leciwe spadkobierczynie epoki wiktoriańskiej, czynne zawodowo kompetentne młode kobiety, znękane żony, pozbawieni hamulców moralnych, pociągający młodzieńcy. Te osoby często nawet w obliczu zbrodni zachowują angielską powściągliwość. Życie toczy się dalej, nawet jeśli istnieje poczucie zagrożenia.
Bohaterowie I nie było już nikogo rekrutują się z tego samego kręgu postaci, które zwykle zaludniają powieści Agathy Christie. Wśród gości znajduje się m.in. młody człowiek nastawiony na dobrą zabawę, atrakcyjna i inteligentna nauczycielka, idealny służący, emerytowany generał, cnotliwa staruszka czy niebezpieczny mężczyzna kochający ryzyko. Ta grupka zwyczajnych ludzi zostaje postawiona w sytuacji skrajnie ekstremalnej. Zostają odcięci od świata, muszą się skonfrontować z coraz bardziej dojmującym przerażeniem. Jeszcze na początku starają się zachować pozory wyuczonej kurtuazji, ale stopniowo emocje biorą górę. Z każdym rozdziałem robi się duszniej, bohaterowie wręcz odchodzą od zmysłów („Nie zwracali uwagi na pozory, nie silili się na konwencjonalną rozmowę. Byli wrogami, których przykuwał do siebie jedynie instynkt samoobrony”). Są niemal jak zwierzęta, na których trop wpadł bezwzględny myśliwy. Wiedzą, że dopadło ich przeznaczenie. Bo I nie było już nikogo to nie tylko porażający thriller. To również błyskotliwe studium wszechogarniającego strachu, wyrafinowana opowieść o walce z własnym sumieniem i o odroczonych pokutach.
Czyta się I nie było już nikogo z zapartym tchem, przewracając kolejne kartki. Tej powieści nie da się zapomnieć. Cieszę się, że przy okazji obchodzonego w tym roku „Stulecia Agathy Christie” mogę się z wami podzielić tym zachwytem, który trwa pomimo upływu lat. A już niedługo zaproszę was do konkursu, w którym będziecie mogli wygrać tę książkę.
Źródło cytatów: Agatha Christie, I nie było już nikogo, tłum. Roman Chrząstowski, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2010.
Źródło grafiki: https://www.imdb.com/title/tt3581932/mediaviewer/rm318131712