Córeczko… – ROZWIĄZANIE KONKURSU!

I kolejny konkurs dobiegł końca. Jak zwykle dopisaliście. Poziom prac był fenomenalny, a wybór bardzo trudny. Kto pozna historię Ledy – bohaterki znakomitej powieści Eleny Ferrante „Córka”?

Kwiecień już się kończy, a z nim kwietniowy konkurs, w ramach którego mogliście wygrać Córkę, powieść Eleny Ferrante – pisałem o niej więcej w „Lekturze na weekend”. Egzemplarze konkursowe ufundowało Wydawnictwo Sonia Draga. Choć był to świąteczny okres, znaleźliście czas, aby napisać kilkadziesiąt świetnych prac (niektórzy rozpisali się, znacznie wykraczając poza limity). Teksty okazały się poruszające, oryginalne, pomysłowe. Wybór był jak zwykle bardzo trudny, a w finale decydowały drobiazgi.

Pora na werdykt! Kto pozna historię Ledy? Nagrody otrzymują – w kolejności nadsyłania prac – Marta G., Kulawanoga i BFF.

Wszystkie prace możecie przeczytać tutaj.

Marta G. proponuje przejmującą historię o miłości i przełomowych decyzjach:

„– Bo wiesz, kochanie, mnie miłości do zwierząt nauczyła moja mama. Pewnego dnia dziadek zabrał mnie na łąkę przy granicy naszej działki, na której dostrzegł zajączka. Później mama powiedziała mi, że to była zajęcza mama, przychodząca na naszą łąkę od jakiegoś czasu.
Pasące się beztrosko w zielonej trawie zwierzątko w popłochu zaczęło uciekać na dźwięk naszych stóp. Dziadek zdjął z ramienia strzelbę a mnie kazał złapać zająca. W tym momencie moja mama wybiegła z kuchni, przerażona, czego nieświadomie mogę być świadkiem i zaczęła do mnie wołać:
– Iwonka! Iwonka! Dotknij jej serca, poczuj jak bije jej serduszko, ona ma tam w trawie dzieci!
Patrzyłam to na dziadka, szykującego się do strzału i krzyczącego coś do mnie po niemiecku, który nagle przestałam rozumieć, to na mamę, na ganku, wspartą o framugę, z dłonią na gorsie sukni, ze spojrzeniem pełnym tej samej paniki co tego dnia, gdy Niemcy zabrali tatusia wprost ze szkoły po donosie sąsiadki. W ręku trzymałam pulsującą strachem, szarawą, puszystą kulkę. Życie. Spojrzałam w oczy zajęczej mamy i przerzuciłam ją przez płot.
– Verdammt, du dummes Mädchen! – usłyszałam ze strony dziadka, ale pasem nie dostałam, mimo że obiadu tego dnia nie było.
Wiatr rozwiewa klosze pachnących groszków i grube łodygi malw, przynosi też zapach świeżo koszonej na wybiegu dla szczeniąt trawy i dym z ogniska, którego blask ma uświetnić ten wieczór. Zamyślamy się obie przez chwilę.
– Tak mama nauczyła mnie, że zwierzę nie jest rzeczą – dodaje po chwili. -Chyba spisałam się jako córka, prawda?
Słońce oświetla mural z roześmianymi psiakami i kotami pod urzędową tablicą z napisem SCHRONISKO DLA ZWIERZĄT.
– Tak, babciu. Spisałaś się.”

A oto, co nadesłała Kulawanoga:

„Kiedy matka była młoda, nie była jeszcze matką.
Potem została matką i nie była już młoda. Lewa pierś zawisła smutnie, rozstąpiły się włókna na maminych udach, rozstąpiły się nadzieje na lepsze jutro.
Ojciec narzekał na jej wystający brzuch, a ona na ojca, któremu spadały spodnie, kiedy nachylał się, żeby wyjąć piwo z lodówki. Ona mówiła, że pękły mu plecy. Wtedy on zaciskał pięść, która lądowała tuż obok jej zaciśniętych ust.
Kiedy o niej myślę, myślę o zapachu selera, który zawsze miała na palcach, myślę o dłoni ściskającej dwa złote na składkę w kościele, o tym, jak uczyła nas jeździć na łyżwach po zamarzniętym chodniku, o jej ściśniętym sercu, które, poza macierzyństwem, nie było w stanie znaleźć szczęścia.
Myślę o wszystkich matkach, które miałam w ciągu życia. Odmawiam je wszystkie na palcach, jak Litanię Loretańską. Modlę i wymadlam.
– Matko nadziei – kiedy jako dziesięciolatka siedzę w klasie, czekając na rozdanie sprawdzianów.
– Matko nieskalana – kiedy matka wychodzi na wywiadówkę: trwała na głowie, ramiona wypchane poduszkami.
– Matko przedziwna – kiedy wraca do domu pijana i wypala paczkę papierosów.
– Matko dobrej rady – kiedy rzuca mnie pierwszy chłopak.
– Panno czcigodna – kiedy proszę ją o kieszonkowe na pierwsze piwo.
– Uzdrowienie chorych – kiedy trzyma mi włosy nad toaletą.
– I Domie złoty – kiedy mieszkam u niej po rozwodzie.
– I Królowo dziewic – kiedy nie pozwala wnuczce chodzić na randki.
– I “Matko najmilsza!” – kiedy jej zimne ciało leży nieruchomo, ręce nie pachną już selerem, a na jej piersi ląduje moja łza.
– I zmiłuj się nad nami!
– I módl się za nami!
I jej usta – wciąż zaciśnięte, jakby pogniewała się na umieranie.”

A to opowieść BFF:

„Pierwszy wystrzał w łonie zignorowałam. Myślę sobie, jeden nic nie znaczy. Po trzech dniach i trzech wystrzałach lekarka wygruchała, że mam córkę. Ucieszyłam się trochę, chociaż nie wiedziałam kto był ojcem. Spytałam się, czemu strzela?
-Je pani za dużo roślin strączkowych.
Przeszłam na dietę. Nie pomogła.
Brzuch rósł, ale nie jak gruszka, jak to w stanie błogosławionym bywa, tylko jak czołg. Było nieprzyjemnie. Nie czułam nadziei, tylko paniczny strach, który paniczniał z każdym tygodniem, tak jak mi brzuch czerniał. Robił się czarny, jak sam diabeł, wyobrażacie sobie? Nie byłam przy nadziei, byłam przy przerażeniu. Najgorsze, że nie pamiętałam, co mnie zapłodniło. Na moje wątpliwości, że mam osiemdziesiąt pięć lat i nie pamiętam zapłodnienia, lekarka odparła, że pewnie było in vitro. In vitro i in spiritu chyba? Nie tęskniłam za tatusiem. Za tatusiem tęskniły sąsiadki.
– A jak tam tatuś? Cieszy się? Przyjemne, że będzie dzidziuś, prawda?
Dzidziuś nie był przyjemny. Jadła ziemię, piła olej a najbardziej lubiła krew i świeże flaki. Mruczała z zadowolenia. Chwilę była spokojna. Czasem nawet kilka dni. Uwielbiała fajerwerki i wystrzały. Kiedy gryzła mnie od środka, strzelałam z torby. Grysik, mąkę i cukier musiałam wysypać do pudełek. Jak to dziecko kochało huk wystrzałów! Kto to dziewuszysko wykarmi? Kto nastarczy z amunicją? Skąd alimenty? Jakieś chyba mi dadzą?
Kiedy nastał czas, rozrywała mnie eksplozją granatów, rozstrzeliwała. Wyłam z głębi ziemi. Wypadając ze mnie, zrobiła lej. Córka, córunia ukochana! Córka, córunia moja nienażarta, spragniona trzewi i krwi wielu matek i ojców. Była bękartem. Urodziłam wojnę. Zamiast alimentów śmierć.”

Serdecznie gratulujemy laureatkom, ale także wszystkim uczestnikom konkursu. Nawet jeśli nie trafiliście na podium, możecie być z siebie dumni. Wyglądajcie kolejnego blogowego konkursu!

Źródło cytatów: https://blog.pasjapisania.pl/2022/04/03/elena-ferrante-corka-konkurs/
Źródło grafiki: https://moviesroom.pl/recenzje/recenzje-filmow/corka-recenzja-filmu-matka-nie-jest-zbiorem-cech/

2 Replies to “Córeczko… – ROZWIĄZANIE KONKURSU!”

  1. A ja naiwnie myślałem, że wygram książkę dla mojej połówki, która uwielbia Ferrante 🙁
    No cóż, gratuluję zwyciężczyniom, bo zdaje się, że z dziewczynami nie mam szans. 🙂

    1. Pocieszyła mnie, że czytała i że ta akurat pozycja Ferrante nie przypadła jej do gustu, pomimo, że została sfilmowana.

Dodaj komentarz