Żona Stephena Kinga uratowała Carrie White!

Pamiętacie Carrie White, tytułową bohaterkę powieści Stephena Kinga? Córka fanatyczki religijnej, ofiara bezwzględnych szkolnych „kolegów”, nie miała w życiu lekko. A jednak był ktoś, kto swego czasu ją uratował!

Stephen King wpadł na pomysł napisania historii o dziewczynie obdarzonej telekinetycznymi zdolnościami niedługo po wizycie w damskiej szatni. Pierwotnie miało być to opowiadanie przeznaczone dla jednego z prestiżowych czasopism („Przez jakiś czas historia ta dusiła się powoli na palniku w głębi mojej głowy, w miejscu, które nie jest już świadomością, choć nie jest też jeszcze podświadomością”). King nawet stworzył pierwsze strony, ale jednak wyrzucił je do kosza (mogliście o tym przeczytać tutaj). Dlaczego więc dziś znamy mrożącą krew w żyłach historię Carrie White? Oto odpowiedź:

„Miałem cztery problemy z tym, co napisałem. Po pierwsze, i najmniej ważne, historia ta nie poruszała mnie emocjonalnie. Po drugie, i nieco istotniejsze, nie darzyłem specjalną sympatią głównej bohaterki. Carrie White wydawała mi się tępa i pasywna – typowa ofiara. Inne dziewczyny ciskały w nią tamponami i podpaskami, wyśpiewując: »Zatkaj to! Zatkaj!«, a mnie nic to nie obchodziło. Po trzecie, jeszcze ważniejsze, nie czułem się pewnie w wymyślonym przez siebie otoczeniu i wśród wyłącznie żeńskiej obsady drugoplanowej. Nagle wylądowałem na planecie kobiet. Jedna krótka wizyta w żeńskiej szatni w Brunswick High kilka lat wcześniej raczej nie pomogła mi zorientować się w tym świecie. Dla mnie najlepsze pisanie jest zawsze czymś bliskim i intymnym, seksownym niczym wzajemny dotyk. Przy Carrie czułem się, jakbym nosił gumowy kombinezon nurka i nie mógł się z niego wydostać. Po czwarte, i najistotniejsze, szybko uświadomiłem sobie, że aby móc odpowiednio się rozwinąć, historia ta musiałaby być bardzo długa (…). Nie zamierzałem zmarnować dwóch tygodni, może nawet miesiąca, nad nowelą, która mi się nie podobała i której nie zdołałbym sprzedać. Toteż ją wyrzuciłem.
Następnego wieczoru, gdy wróciłem do domu ze szkoły, Tabby trzymała w dłoni moje kartki. Zauważyła je, opróżniając kosz, otrząsnęła papierowe kule z papierosowego popiołu, rozprostowała je i przeczytała. Oznajmiła, że chce, abym kontynuował to opowiadanie. Chciała wiedzieć, co będzie dalej. Odparłem, że ni cholery nie znam się na licealistkach. Obiecała, że mi pomoże. Przechylała podbródek i uśmiechała się na swój uroczy, szelmowski sposób.
– Coś tu masz – oznajmiła. – Naprawdę tak uważam.”

Cóż, Tabitha King miała rację. Carrie okazała się bestsellerem – i jest nim po dziś dzień.

Nie wyrzucajcie własnych powieści do kosza. Lepiej pokażcie je nam na kursach Pasji Pisania i pozwólcie ocenić. Na przykład na Pracy nad Tekstem, która rusza 25 stycznia:

https://www.pasjapisania.pl/kurs-praca-nad-tekstem.html

Czekamy na wasze powieści – które staną się bestsellerami!

Źródło cytatów: Stephen King, Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika, tłum. Paulina Braiter-Ziemkiewicz, Tomasz Wilusz, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2021.
Źródło grafiki: http://www.horrorforever.pl/2013/10/carrie-1976.html

Dodaj komentarz