Lektura na weekend – Artyści z tamtych lat

Być może nie jest wam obcy tytuł „Cyganeria” – to słynna opera Giacoma Pucciniego poświęcona życiu grupki francuskich artystów. A czy wiecie, że powstała na podstawie książki Henriego Murgera? Teraz możemy do niej powrócić.

„- Gdzie będziemy jedli obiad dzisiaj!
– Dowiemy się jutro”.

Cyganeria artystyczna? Z czym kojarzymy to pojęcie, dziś na dobre rozgoszczone w naszych słownikach? Być może gdzieś zaświta wspomnienie słynnej opery Pucciniego. Rudolf, Mimi, Marcel, Muzeta, Schauard czy Collin zawładnęli wyobraźnią. A jednak inspiracją do jej powstania była książka – pierwotnie zbiór opowiadań publikowanych od 1845 roku w pewnym francuskim magazynie literackim. Po nieoczekiwanym sukcesie sztuki teatralnej Henri Murger – bo to on pisał te teksty – zdecydował się na publikację w formie książki. Zebrał już istniejące opowiadania, dopisał kilka rozdziałów – i tak powstały Sceny z życia cyganerii. Po raz pierwszy wydano je w Polsce w 1907 roku. Teraz Wydawnictwo MG postanowiło wznowić ten tytuł jako Z życia cyganerii.

Bohaterami są przyjaciele: „Gustaw Colline wielki filozof, Marcel, wielki malarz, Schauard wielki muzyk i Rudolf wielki poeta” (osoby wzorowane na rzeczywistych postaciach, przyjaciołach Murgera). Ta czwórka poznaje się w osobliwych okolicznościach, aby z marszu się zaprzyjaźnić (co nie zmienia faktu, że gdy obudzili się w jednym mieszkaniu po suto zakrapianej nocy, w ogóle się nie pamiętali i mówili do siebie na „pan”). Mają po dwadzieścia parę lat. Każdy z nich pielęgnuje aspiracje artystyczne, chce dotrzeć do szerokiej publiczności. Każdy musi się też borykać z wielką biedą, którą śmiało można określić mianem nędzy. Ci młodzi mężczyźni najczęściej głodują, jest im zimno, uganiają się za choć małymi pieniędzmi, aby co rano znów przeżywać „straszliwy i codzienny problemat śniadania”. Z drugiej strony, gdy trafi im się większa gotówka, nie gospodarują nią rozważnie, wydają pieniądze na zbytki. Dobrze obrazuje to przykład Rudolfa, „któremu rozrzutność była chrzestną matką”. Gdy dostał od wuja intratne zadanie – pisarską chałturę, w mgnieniu oka przepuścił zachęcającą zaliczkę:

Henri Murger

„W pierwszych dniach, aby zachęcić siostrzeńca do pracy, Moneti udzielił mu wspaniałomyślnie pięćdziesięciofrankowej zaliczki. Ale Rudolf, który od roku nie widział podobnej sumy, wyszedł, wpół oszalały w towarzystwie swoich talarów i nie pokazał się trzy dni; czwartego dnia wrócił – sam!”

Równie uroczy jest Colline noszący w rozległych kieszeniach swego płaszcza istną bibliotekę – prędzej oddałby rękę czy nogę zamiast któregoś z cennych antykwarycznych tomów). Przyjaciele przeżywają miłości, sukcesy i porażki, mają nadzieję, a czasem pozostają ze straconymi złudzeniami. A jednak wiernie trwają przy sobie, mogą na siebie liczyć. Henri Murger pięknie pisze o łączącej ich więzi:

„Mijało sześć lat od czasu, jak nasi cyganie się znali. Ten długi czas spędzony w codziennej zażyłości wytworzył – nie ścierając indywidualności każdego z nich – harmonię duchową, zespół, jakiego nie znaleźliby nigdzie indziej. Mieli swoje obyczaje, własny język, do którego nikt obcy nie znalazłby klucza. Ci, co nie znali ich bliżej, nazywali ich swobodę cynizmem. Była to wszakże tylko szczerość. Duch ich, oporny na wszystko, co narzucone, nienawidził fałszu i gardził pospolitością. Gdy ich oskarżano o próżność, wywieszali dumnie program swej ambicji; mając świadomość własnej wartości, nie łudzili się bynajmniej co do siebie.
Tyle lat szli razem po tej samej drodze… Kiedy z konieczności zawodu spotykali się jako rywale, nie zdołało ich to rozłączyć; ilekroć pragnąc ich rozdwoić, ktoś próbował wszcząć między nimi osobiste kwestie ambicji, umieli przejść nad nimi do porządku. Szanowali się zresztą nawzajem, jak byli warci; duma zaś, która jest odtrutką na zawiść, chroniła ich od pospolitych zazdrości”.

Bohaterowie funkcjonują w niewesołej rzeczywistości. A jednak narrator, „urzędowy historyk (…) cygańskiej epopei”, przedstawia ich bez żalu, bez patosu (choć zdarzają się historie czy wątki chwytające za serce – historia miłości rzeźbiarza Jakuba i Franusi, czy podobnie tragiczna postać Mimi). Całość jest utrzymana w ciepło-ironicznym tonie. Jak zdobyć garnitur na ekskluzywne przyjęcie? Albo fiołki za „zaledwie” dziesięć franków dla dawnej ukochanej kuzynki („dziesięć franków i tylko tydzień czasu na znalezienie tego miliona”)? Jak poderwać Julię tak, aby potraktować ją jak jej imienniczkę z Szekspira (sznurowa drabinka okazuje się niepotrzebna, a gołąb odgrywający rolę skowronka… ta romantyczna historia zamienia się w komedię, acz z makabrycznym finałem). Jak przekonać gospodarza, aby nie pobierał czynszu? To wszystko bardzo ciekawe historie. Zdarzają się też i pisarskie (Rudolf pali swój dramat, aby przy ogniu móc pisać wiersze na nagrobek – oczywiście żałuje, że akty nie były dłuższe, miałby więcej opału). Henri Murger portretuje zabawnie również epizodyczne postacie:

„Aktorka, o której mowa była z rzędu tych modnych piękności. Nazywała się Dolores i mieniła sie Hiszpanką, mimo iż urodziła się w owej paryskiej Andaluzji, która się zowie ulicą Coquenard. Jakkolwiek z ulicy Coquenard na ulicę Provence jest tylko dziesięć minut, przebycie tej drogi kosztowało ją siedem czy osiem lat. Powodzenie rosło w miarę upadku jej osobistych zasobów. I tak, w dniu, w którym dała sobie wprawić pierwszy fałszywy ząb, dostała konia, dwa konie w dniu, w którym wprawiła drugi. Obecnie żyła na wielkiej stopie, mieszkała w istnym Luwrze, jechała środkiem gościńca na wyścigi w Longchamp i dawała bale, na których bywał cały Paryż”.

To książka szczególnie bliska mojemu sercu. Czytałem ją siedemnaście lat temu, zachwycony, marząc o tym, że kiedyś sam będę się mógł zaliczać w poczet artystów. Bohaterowie Murgera byli mi bardzo bliscy. Po latach widzę, oczywiście, pewne niedostatki tej prozy – poszarpane wątki, znikające postacie, niejasności natury konstrukcyjnej, całość dość nierówna – ale ona nadal bawi i zachwyca. A jeśli ja was nie przekonałem, to może przekona was tłumacz – Tadeusz Boy Żeleński. Jego piękny esej znalazł się na końcu tego wydania:

„Jakiż to uroczy i przemiły świat! To koleżeństwo, nieznające rozróżnienia między własną a przyjacielską sakiewką, najczęściej zresztą pustą (co może ułatwia poniekąd ten ideał wspólnoty); te uczty luksusowe spadające jakimś cudem z nieba po dniach suszy; ten hiperboliczny język, kojarzący w sobie jakąś diogensesowską filozofię z pustotą i tężyzną krzepkiej, mimo częstych postów, młodości! A te rozkoszne dziewczęta (…) gotowe zawsze porzucić przepychy zbytku dla szczęścia podzielenia z artystą na poddaszu kęsa suchego chleba! O Mimo, o Muzeto, o złote blagi klasycznych »dwudziestu lat«, jakże miło jest o was czytać…”

Przeczytajcie koniecznie!

Źródło cytatów: Henri Murger, Z życia cyganerii, tłum. Tadeusz Żeleński-Boy, Wydawnictwo MG, Warszawa 2023.
Źródło grafiki: https://dokis.pl/events/view-rep/7917

Dodaj komentarz