Lektura na weekend – Oddajmy głos przodkiniom

Joanna Kuciel-Frydryszak, dziennikarka, autorka m.in. rewelacyjnych „Służących do wszystkiego” powraca z nową książką. Tym razem bohaterkami czyni wiejskie kobiety, nasze babki i prababki: te, które rzadko miały prawo głosu.

Joanna Kuciel-Frydryszak otwiera swoją najnowszą książkę wierszem Anny Świrszczyńskiej Chłopka:

„Dźwiga na plecach
dom, ogród, pole,
krowy, świnie, cielęta, dzieci.

Jej grzbiet dziwi się,
że nie pęknie.
Jej ręce dziwią się,
że nie odpadną.
Ona się nie dziwi.

Podpiera ją krwawy kij
umarła harowaczka
jej umarłej matki.
Prababkę
bili batem.

Ten bat
Błyszczy nad nią w chmurze
Zamiast słońca”.

Ten wstrząsający utwór bardzo dobrze uzupełnia to, co składa się na Chłopki – opowieść o naszych babkach. Autorka fenomenalnych Służących do wszystkiego znów powraca do tematu biednych kobiet, ale tym razem ujmuje go od zupełnie innej strony. Zaglądamy do dawnych wiejskich chat. Tam „królują” przede wszystkim kobiety – choć ważny jest ten cudzysłów, bo królować w tym przypadku znaczy „być odpowiedzialną” – za dom, za męża, za liczne potomstwo, wychowywane w wielkiej biedzie. Tamta wieś, ostoja tradycji, nie zniesie odstępstw – dlatego wiejskie kobiety od pokoleń wpisują się w te same schematy:

„Dorosłość dziewczyny wiejskiej zaczyna się wraz z jej szesnastym rokiem. To wiek, kiedy uznaje się ją za dojrzałą do małżeństwa. Wkrótce zacznie rodzić dzieci i tak już będzie przez następne dwadzieścia lat. Doskonale wie, czego może się spodziewać w dalszym życiu: trudu i zmagania, a często głodu i samotności. To los kobiet w jej rodzinie od pokoleń, dlaczego jej własny miałby być lepszy? Najważniejsze trzymać się tego, co przeznaczył dla niej Pan Bóg, nie pragnąć więcej. Wyróżnianie się i wywyższanie to oznaka pychy, a nieposłuszeństwo staje się grzechem. Zapłata za znów czeka w niebie, a tu, na ziemi, trzeba robić to, co należy: pracować i modlić się”.

Można powiedzieć, że córki przegrywają już na starcie. Są własnością rodziców – a zwłaszcza ojców – których muszą się słuchać. Szybko zostają zaangażowane w ciężką pracę – przy tak zwanej „pasionce” (choć ta akurat dotyczy ogólnie wiejskich dzieci z dawnych lat), a potem na opiekę nad młodszym rodzeństwem i prace domowe. Przy tym mają ograniczony dostęp do choćby podstawowej edukacji (zresztą po co im w ogóle szkoła? Duże wrażenie robią zamieszczone w książce pisemne prośby, zazwyczaj stworzone raczej nieporadnie, o zwolnienie z obowiązku szkolnego – głównie z racji biedy). Zdarza się, że idą na służbę i opuszczają na jakiś czas rodzinną wieś. Ostatecznie zostają mężatkami – spod władzy ojca, przechodzą pod władzę męża. Znów są odpowiedzialne za dom, za dzieci (ot, kolejny „babski” obowiązek), a w ciągu dnia nie mają chwili wytchnienia, podczas gdy „mężczyźni w domu siedzą, bo uważają, że są już po robocie”. Takie kobiety często żyją w cieniu przemocy. Jak celnie zauważa Joanna Kuciel-Frydryszak:

„Na co dzień przemoc doświadczana przez wiejskie kobiety ma jednak przede wszystkim charakter zakazów, napomnień, strofowania i pomniejszania ich znaczenia. Mężczyzna dominuje nad kobietą nie tylko fizycznie. Jako bardziej uczestniczący w życiu pozadomowym czuje się mądrzejszy, bardziej zorientowany w świecie i uprawniony do narzucania swojej opinii, pouczania, wychowywania kobiety, ale też wyśmiewania jej wąskich horyzontów. Ten sam męski świat, który zamknął ją w kuchni, teraz nią pogardza jako niemającą pojęcia o czymkolwiek poza kuchnią”.

Jeśli znajdują jakąś wątpliwą ulgę, to w religii. Ale i kościół wtłacza je w rolę „świętej wiejskiej męczennicy”:

„Konkurencyjna wobec małżeńskiej więź kobiety z Kościołem stanowi odpowiedź nie tylko na przemoc, ale także na jej samotność, zmęczenie i brak nadziei na jakąkolwiek zmianę, ponieważ podstawową cechą rodziny wiejskiej jest jej trwanie bez względu na krzywdy, jakie spotykają jej członków. (…) Tutaj, jeżeli mężczyzna się żeni, to uważa kobietę za wyłączną swoją własność i nikt mu nie zabroni robić z nią co mu się tylko podoba. Zresztą kobieta na wsi jest na szukanie swoich praw za religijna i choć taki mąż znęca się w najokrutniejszy sposób nad nią, ona to uważa za dopust Boży, znosi to wszystko z podziwu godną rezygnacją i czeka cierpliwie, aż ją śmierć z tych mąk wyzwoli”.

Joanna Kuciel-Frydryszak po raz kolejny oddała glos tym, które zazwyczaj były pozbawione prawa głosu. Znów wykonała iście tytaniczną pracę: przeglądając chłopskie pamiętniki, prasę, książki poświęcone zagadnieniom wsi, rozmawiając z potomkami swoich bohaterek. Ilość źródeł naprawdę imponuje, podobnie jak mnogość poruszanych tematów. Mamy tu m.in.: los wiejskich dzieci, kwestie związane z służeniem innym, swaty, tworzenie domu, krzewienie higieny, walkę z zabobonami, unowocześnianie się wsi, wyjazdów na tak zwane saksy (na przykład do Francji), postępujący przedwojenny antysemityzm czy konflikt miasta i wsi, a także początki emancypacji. Pojawiają się nawet kwestie związane z kulinariami (to, co dziś sprzedaje się reklamowane atrakcyjnie jako „chłopskie jadło” albo prezentuje na blogach, nie ma wiele wspólnego z rzeczywistymi daniami, które trafiały na stoły naszych biednych przodków. To mogłoby tworzyć wrażenie chaosu, ale nic bardziej mylnego. Autorka Służących do wszystkiego doskonale panuje nad tak rozległym materiałem. A wszystko właściwie sprowadza się do wielu pomniejszych historii kobiet, całych rodzin. Historii niezwykle dramatycznych, ale też takich, które kończyły się szczęśliwie. Nie ma tu tendencyjności. Czyta się to z fascynacją, zdumieniem choć nierzadko i z przerażeniem. Z poczuciem, że to tak naprawdę zbiorowa historia wielu z nas. Wszak większość społeczeństwa pochodzi od chłopów. Jak czytamy w ostatnim rozdziale:

„Zainteresowanie ludową historią przeprojektowało kierunek dyskusji z pytania o to, co jest naszym prawdziwym dziedzictwem: spuścizna chłopska czy szlachecka, na inne – co właściwie oznacza dla nas nasza chłopska lub ludowa tożsamość? Już nie tylko dla społeczeństwa jako ogółu, ale dla historii naszego prywatnego życia w następnych pokoleniach”.

Sięgnijcie koniecznie po Chłopki. Opowieść o naszych babkach. To książka wybitna i niezwykle ważna. Możliwe, że zbliżycie się do swoich przodkiń, do swojej własnej historii.

Źródło cytatów: Joanna Kuciel-Frydryszak, Chłopki. Opowieść o naszych babkach, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2023.

7 Replies to “Lektura na weekend – Oddajmy głos przodkiniom”

  1. Wydaje mi się, że polski feminizm dopiero teraz znalazł swój czas. Patrząc na Europę to spóźnienie około… 50 lat. W Niemczech postacią nr 1 w tym względzie jest Alice Schwarzer (która nota bene ideę feminizmu przeniosła z sąsiedniej Francji;-). I nawet napisała podobną w wymowie książkę co „Służące do wszystkiego”. Zatytułowana była „Frauenarbeit – Frauenbefreiung”, tylko że została wydana w 1973 r. Ale może to wcześniejsze zainteresowanie tematyką w Niemczech było związane z przytłaczającą ideą „drei K“ (Kinder, Küche, Kirche), która ciągle trzymała się mocno nawet w latach siedemdziesiątych.
    Bez wątpienia autorka „Służących” czy „Chłopek” pisze o polskiej specyfice, więc na pewno warto książki przeczytać. Także nam facetom (a może zwłaszcza;-), w jakiś tam sposób sprawcom całego tego nieszczęścia. I bardziej lub mniej świadomym propagatorom patriarchatu.

    1. Michal_Pawel_Urbaniak says: Odpowiedz

      Dzięki za ciekawy komentarz! Myślę, że każdy powinien przeczytać tę książkę.
      W moich tegorocznych lekturach nic jak dotąd jej nie zdeklasowało – pozostaje najlepsza.

  2. Została właśnie bescellerem EMPIKu w kategorii literatura faktu.

    1. Michal_Pawel_Urbaniak says: Odpowiedz

      Cudowna wiadomość!

      1. I audiobook też 🙂 w wykonaniu Peszek.

  3. Nie pochwaliłeś się Michał, że masz swój udział w tej pracy, bo opowiedziałeś autorce o swojej babci-chłopce.

    1. Michal_Pawel_Urbaniak says: Odpowiedz

      Chwaliłem się na Facebooku:) A kto zerknie do „Chłopek” ten odkryje tam i moją prababkę.

Dodaj komentarz