Sekrety obrazów – ROZWIĄZANIE KONKURSU!

I zakończył się wrześniowy konkurs na blogu Pasji Pisania. Kto otrzyma debiutancką powieść Mai van Straaten i rozwiąże razem z Franią Tańską tajemnicę zaginionego obrazu Józefa Chełmońskiego? Egzemplarze konkursowe ufundowało Wydawnictwo Lira.

Jak zwykle dopisaliście! Pierwszy w tym roku szkolnym konkurs na blogu Pasji Pisania – w ramach którego mogliście wygrać debiutancką powieść Mai van Straaten Frania Tańska i tajemnica zaginionego obrazu przyniósł sporo ciekawych prac. Maja van Straaten przyznaje, że wybór nie był prosty. Trudno się było ograniczyć do trzech tekstów. Zwróciła uwagę na ciekawą i inspirującą różnorodność obrazów zaprezentowanych przez wszystkich, którzy wzięli udział w konkursie.

Książkę Frania Tańska i tajemnica zaginionego obrazu otrzymują: Misia A, Gilgamesz i Grzegorz.

Wszystkie prace konkursowe możecie przeczytać tutaj.

Misia A. otrzymała nagrodę za opowiadanie Malowane dźwiękiem i za sugestywne, zmysłowe odmalowanie Ponidzia. (Chociaż już pewnie nigdy nie wysłucham „Zegarmistrza światła” zachowując powagę. A tak lubiłam melancholijny wydźwięk tej piosenki 😊)

„Najbardziej lubię muzykę, którą można widzieć.
Wiecie, o co chodzi: słyszy się „Nutę z Ponidzia” Wolnej Grupy Bukowina i od razu stają przed oczami obrazy nieutrwalone na żadnej kliszy: ogród dziadków, lśniący świeżą, jedwabistą zielenią młodych listków, kipiący koronkową pianką jabłoniowego i wiśniowego kwiecia; wierzby nastroszone szeregami puszystych szarych kotków i szablaste źdźbła tataraku, okalające szarozielonym ostrokołem płytkie, lecz o zdradliwie miękkim dnie, nadnidziańskie stawki; pasy czarnobrunatnej, świeżo zoranej ziemi, po których wesoło biegają szpaki o upierzeniu mieniącym się niczym czarny opal; i wreszcie Nida, najpierw szara i spieniona, tocząca z hałasem płaty kry, zamieniająca przyległe pola i łąki w lustrzane rozlewiska – potem zwolna łagodniejąca, leniwiejąca, nabierająca przezroczystości dostatecznej, by człowiek stojący na moście mógł dojrzeć srebrzyste przecinki rybiego drobiazgu, przemykające wśród kamyków rozsypanych na piaszczystym dnie…
Problem zaczyna się, kiedy wizja różni się od tego, co autor chciał przekazać. Ze wstydem przyznaję, przez lata nie potrafiłam polubić głośnego „Zegarmistrza światła” Tadeusza Woźniaka. Przyczyna była tyleż prozaiczna, co zaskakująca: otóż „zegarmistrz światła purpurowy” budził we mnie nieodparte skojarzenia z postacią sąsiada, z zawodu właśnie zegarmistrza, którego oblicze z racji skłonności do napojów wyskokowych nader często przybierało barwę charakterystycznej purpury. A kiedy przed oczami stawał mi obraz pana Jula, balansującego przy poręczy schodów „w stanie wskazującym”, cały liryczny nastrój i eschatologiczna metaforyka brała w łeb…”

Gilgamesz – za oryginalny, choć niepokojący pomysł, który mógłby być początkiem porywającej powieści. Chętnie ją przeczytam, jeżeli kiedyś się zmaterializuje.

„Wycieczka szkolna do muzeum okazała się być tym co Roman, nauczyciel plastyki przewidział. Absolutnym brakiem zainteresowania i zrozumienia sztuki przez jego podopiecznych. Natomiast on był oczarowany, kontemplował każde z dzieł posiłkując się kartą katalogową. Nawet ciągłe upomnienia najgorzej zachowujących się uczniów, nie wybiły go z dobrego nastroju.
Podszedł do następnego dzieła, ogromnego obrazu przedstawiającego wijący się korowód ludzi ze wszystkich epok. Zaczynał się on od praprzodków człowieka za którym podążali władcy Egiptu, greccy filozofowie, cesarze rzymscy i inne historyczne postacie, aż po czasy współczesne. Cały korowód otoczony był wiwatującymi gapiami, którzy uczestniczyli w tym niecodziennym widowisku.
Obraz dziwnie zafascynował go. Przyglądał się każdemu pociągnięciu pędzla artysty. Perfekcyjnie wykończonym postacią, tak jakby były żywe. Coraz bardziej zatracał się w tym arcydziele. Otaczające go dźwięki przycichły i oddalały się, natomiast zdawał się słyszeć marsz korowodu i okrzyki tłumu. Obraz wciągał go coraz bardziej. Nie czuł upływu czasu, tak jakby czas zatrzymał się. Rozpierało go prawdziwe szczęście.
– Gdzie jest pan Roman? – zapytała polonistka
Uczniowie jakby wyrwani z transu rozglądnęli się nieporadnie obok siebie, jednak nikt nie dostrzegł nauczyciela. Najbardziej spostrzegawczy ze wszystkich uczniów podszedł do obrazu dziwnego korowodu i wskazał jedną z sylwetek w tłumie, wykapanego pana od plastyki.
– O! Tu jest pan Roman! – wskazał z zadowoleniem uczeń
– Jasiek! Przestań się wygłupiać! – wykrzyczała zdenerwowana nauczycielka – To poważna sprawa!
Po wezwaniu ochrony i fiasku poszukiwań w budynku postanowiono wezwać policję.”

Grzegorz – za obrazową zabawę słowem.

„– Nie lubię takich obraz – powiedziałem podniesionym tonem.
– Obraz pierdobraz – głos warszawskiego cwaniaczka – wskazywał, na jego pewność siebie. Stali pod rozbitą latarnią, otoczoną stosami cegieł ciągnących się kilometrami wzdłuż dawnych ulic. Tego co zostało z dumnej niegdyś Warszawy.
– No to jak będzie? – zawiesił głos. -Kupisz Pan cegłę?
– Jeszcze raz powtarzam, ż nie lubię takich obraz. Co chcesz mnie Pan obrazić? – powtórzyłem, bo chyba nie zrozumiał. Masz mnie pan za debila? Po co mi ta cegła?
– Nie chcę Panicza ani obrazić ani sportretować – powiedział ironicznym tonem młody mężczyzna, ubrany w kraciaste spodnie i kamizelkę od innego kompletu, zadziornie przekrzywioną czapkę z daszkiem. Mówił inteligentnie, okraszając szelmowskim, a może raczej cynicznym uśmieszkiem. Biła od niego pewność siebie.
– Już to Paniczowi spieszę z wyjaśnieniami. Jak Wielce Wielmożny Panicz się szybko nie zdecyduje, to jedyny obraz jaki tu można będzie zobaczyć, co go zmaluję, to będzie obraz pod nazwą „Martwa natura”. Wbrew temu co mówił, jego uśmiech się powiększył, natomiast oczy pozostały złowieszcze i bez wyrazu. Jakby były martwe.
– Kornel, otworzył usta ze zdziwienia, próbując pojąć o co temu człowiekowi chodzi. Właśnie wracał z jednej z pierwszych powojennych wystaw malarstwa.
– 50 złotych, a jak nie masz to 20 złociszy – napastnik mówił już bez uśmiechu coraz bardziej poddenerowowanym głosem, – chyba, że chcesz być Pan sponsorem takiego dzieła sztuki?
– Nie zdecydowanie nie – odpowiedział Kornel. Właśnie dotarł do niego sens propozycji. – Nie przepadam za martwą naturą – dodał cichym głosem. Ale mam tylko dychę, może być?
– Jasne, że może, jakby nie? – ożywił się nieznajomy.”

Dziękujemy wam za udział w konkursie i wszystkim serdecznie gratulujemy – pamiętajcie, że już samo zmierzenie się z niełatwym tematem jest waszym pisarskim zwycięstwem! Wyglądajcie kolejnego konkursu!

Źródło cytatów: https://blog.pasjapisania.pl/2023/09/10/frania-tanska-tajemnica-zaginionego-obrazu-konkurs/

One Reply to “Sekrety obrazów – ROZWIĄZANIE KONKURSU!”

  1. Gratulacje 🙂 Wspaniale się czytało Wasze teksty. Twórczego tygodnia.

Dodaj komentarz