Skąd padnie cios? – nowa powieść Jarosława Czechowicza

Do księgarń trafiła już nowa książka Jarosława Czechowicza – pisarza, recenzenta oraz nauczyciela Pasji Pisania. „Ciosy” to przejmujący, pełen manipulacji i przemocy thriller traktujący o pułapkach toksycznych związków.

27 września nakładem Wydawnictwa Zaczytani ukazały się Ciosy Jarosława Czechowicza, pisarza, recenzenta, autora cenionego bloga „Krytycznym okiem”, a także lubianego nauczyciela Pasji Pisania. To jego czwarta powieść – po świetnie przyjętej Toksyczności, Winnych, a także po thrillerze Gorsza. Ciosy to również thriller, rozgrywający się w Norwegii.

Jarosław Czechowicz (fot. Mariusz Zaworka)

Głównym bohaterem jest Michał. Mieszka na znienawidzonym Podhalu z toksyczną matką, zajmuje się tłumaczeniami. Marzy o tym, aby zamieszkać w Norwegii – i to marzenie się spełnia. W samolocie do Oslo Michał poznaje Agatę. Ci dwoje zwracają się ku sobie. Nie mają pojęcia, że wchodzą w toksyczny związek. Z każdym dniem wikłają się coraz bardziej w sieć zależności, pełnej tajemnic, przemocy i manipulacji. Aż w końcu Agata znika bez śladu. Co się wydarzyło? Jakie tajemnice skrywają bohaterowie?

Oto początek Ciosów:

„Ersfjordbotn, północna Norwegia

Odzyskała przytomność. Lodowata woda dotknęła jej stopy. Ciało zareagowało natychmiast. Poczuła ukłucie. Wiedziała, że w fiordzie idzie przypływ, choć przecież nie mogła być tego pewna. Pulsowanie pod powiekami, silny ucisk w skroniach. Spróbowała otworzyć oczy, ale tylko lewe było sprawne. Szybko zorientowała się, gdzie jest. Pamiętała to miejsce. Siebie. Jego. Ale w tej chwili dwie rzeczy były najważniejsze. Przeraźliwe zimno. I ból. Niemal nie do zniesienia.
Fiord był cichy i ciemny. W oddali tafla oceanu sprawiała wrażenie jeszcze spokojniejszej. Promienie słońca prześwitywały z granatowego nieba, pojawił się drobny śnieg. Płatki opadały delikatnie. Krótki polarny dzień miał się ku końcowi. Od wody ciągnął coraz większy chłód. Góry o łagodnych zboczach, zakończone ostrymi szczytami, tworzyły bramę do otwartego morza. W słabym świetle wyglądały na surowe, pełne majestatu. Zima jeszcze długo się tu nie skończy, zdawały się mówić ośnieżone zbocza. Za nimi rozciągała się bezkresna przestrzeń wiatru i zimna. Zaczęło wiać. Chmury niedługo wedrą się w zatokę i wraz z nadchodzącym sztormem zamienią ją w niebezpieczną kipiel. Fale uderzały o brzeg. Najpierw niezbyt głośno, a potem coraz mocniej. W pewnej chwili zgrały się z coraz słabszymi uderzeniami jej serca.


Ta sama cisza, jaka panowała wtedy, gdy wiele lat temu przywiózł ją tu po raz pierwszy. Uśmiechał się, a potem zamierał z kamiennym wyrazem twarzy. Może chciał ją tylko przetestować? Sprawdzić, czy będzie gotowa poczuć się przy nim dobrze? Czaił się, jakby była zwierzyną. Uciekała przed nim potem całe życie. Ale tutaj, wtedy, nie miała dokąd. Dopiero ta okolica uświadomiła jej to w pełni. Bardzo dobrze pamiętała to miejsce, jego bezwzględność. On chciał, żeby je zapamiętała. „Tu jest tak pięknie, prawda? Pięknie do utraty tchu” – szeptał do ucha. Już wtedy wiedział, że tu wrócą? Że ona znowu będzie zdana tylko na niego i na jego decyzje? Że tu wydarzy się coś, co na zawsze zakończy ich przerażającą relację?
Zaczęło mocniej wiać. Każdy fragment jej obolałego ciała czuł coraz większe dotknięcia wichru. Miała wrażenie, że woda chce ją zagarnąć, zniszczyć. Jak on. Szum się nasilał. Przyszły następne fale bólu. Rozlewały się po całym ciele i nie dawały nadziei na to, że będzie w stanie powalczyć choćby o to, by wstać. Słabo widziała z powodu opuchlizny, ale dobrze wszystko słyszała, choć była pewna, że z jej ucha leci krew.
Dotarło do niej, dlaczego znów tu jest. Chciał, by sobie przypomniała, patrzyła. By po raz kolejny ogarniał ją ten potworny lęk, jak wówczas, dawno temu. By tutaj umarła. Spełnił obietnicę sprzed lat, swoje życzenie. To, czego tak bardzo pragnął przez całe życie.
Chciała wydać jakiś dźwięk, ale język tylko poruszył się bezwładnie, jakby był oderwany. Ile zębów straciła? Na pewno sporo. Usta były krwawym otworem. Krtań uszkodzona. Szyja opuchnięta. Bardzo powoli podwinęła pod siebie nogę. Jedyny ruch, na jaki było ją stać. Wiatr najpierw kojąco ochłodził otwarte rany pod ubraniem, potem zaczął kąsać odsłonięte ciało. Jakby to nie było powietrze, lecz mnóstwo szpilek bezlitośnie się w nią wbijających. Prawa ręka w łokciu była złamana. Na pewno. Lewa przypominała nieruchomą masę. Czuła się bezbronna.


Z trudem spojrzała na siebie. To było kiedyś ciało eleganckiej i zadbanej kobiety. Czerwona koszula, podarta spódnica, majtki przesiąknięte zapachem moczu. Rajstopy w strzępach. Lewa noga we krwi, odsłonięta. Prawa zdrętwiała. Tylko w niej nie czuła bólu. Zachłysnęła się krwią. Zdała sobie sprawę, że ma uszkodzone płuca. Bolały ją żebra i okolice wątroby. Pulsujące kłucie wzdłuż pleców, płytki oddech, kompulsywne wciąganie lodowatego powietrza. Była tym, czym być może całe życie chciał ją widzieć. Ciałem w rozpadzie, które za chwilę straci również świadomość. Na zawsze. Nie mogła już patrzeć na zbliżające się fale. Zamknęła oczy. Wiedziała, że to koniec. Koniec, który wyreżyserował.
Czoło zrosił jej zimny pot. Przypomniała go sobie. Szaleńca sprzed kilku godzin. Uśmiechał się, patrząc na ślady po zadanych ciosach. Szalona satysfakcja na twarzy. Chyba nigdy nie był tak spełniony i szczęśliwy. Oboje wiedzieli, kim jest teraz, po tylu latach. Co się tu odgrywa. To był jego wymarzony finał. Finał łowcy. Wtedy była przekonana, że zginie w tym ciemnym pomieszczeniu. Na zafoliowanym materacu. Z każdym kolejnym ciosem była coraz bardziej pewna, że człowiek ma określoną granicę bólu. I wtedy otrzymywała kolejne uderzenie. I kolejne. Wiedziała, że jakikolwiek opór może sprawić mu przyjemność. Dlatego przyjmowała wszystko pokornie, nie usiłowała się nawet uwolnić. Była gotowa na to, co ją czeka. Chciała stracić przytomność, szybko umrzeć. Dopadł ją i tym razem zabije. Tymczasem ocknęła się tutaj”.

Już niedługo będziecie mogli wygrać Ciosy w blogowym konkursie!

Jarosław Czechowicz poprowadzi najbliższy Internetowy Kurs Podstawowy, który startuje 25 października:

https://www.pasjapisania.pl/kurs-podstawowy-2.html

Zapraszamy!

Jarku, w imieniu całego zespołu Pasji Pisania gratuluję ci kolejnej książki. Niech historia opisana w Ciosach poruszy wiele czytelniczek i czytelników!

Źródło cytatu: Jarosław Czechowicz, Ciosy, Wydawnictwo Zaczytani, Gdynia 2023.

Dodaj komentarz