Jaka jest dziś kondycja polskiego społeczeństwa? Dorota Masłowska w „Magicznej ranie” przygląda się dorosłym i dzieciom, parom i singlom, rodzinom w ich codzienności – trudnej, jałowej, z trawą zawsze bardziej zieloną gdzieś indziej, pozostającą zazwyczaj bardzo daleko.
„- To? – dodała z uśmiechem, wskazując na rozległy palimpsest głębokich, chaotycznych nacięć – proszę się nie brzydzić, to magiczna rana. Nigdy się nie zarasta ani nie goi. Zaklęte w niej cierpienie ciągle się odnawia, pobudzając i przynosząc nieskończone korzyści”.
Magiczna rana, najnowsza książka Doroty Masłowskiej, jednej z najwybitniejszych polskich pisarek, stanowi zbiór opowiadań, których powiązania ukażą się dopiero w finale. W większości nie ma tu fabuł – choćby rozbudowanych. Raczej obserwujemy kolejnych bohaterów. W Wyspach to chorowity Damian żyjący w dysfunkcyjnej rodzinie naznaczonej biedą i traumą utraty (imiennik Damiana, jego wujek, wyjechał do Wielkiej Brytanii i zaginął). Pewna para z Rękopisu znalezionego w butelce po fancie (być może jednego z najciekawszych opowiadań w tej książce) spotyka się w hotelu przeznaczonym do rozbiórki – tam, w paskudnych dekoracjach, rozgrywa się ich gorzkie love story:
„Moje serce zawsze było skrytą bombą, a tamtej jesieni wybuchła ona ze szczególnym okrucieństwem, okaleczając głównie mnie. Miłość to w naszych czasach zdewaluowane, skompromitowane pojęcie, jednak przysięgam, że wtedy, tamtej jesieni coś w tym stylu się we mnie wydarzyło, gdy spółkowaliśmy w ciemnym pokoju najtańszego hotelu w centrum, więc łatwo sobie wyobrazić, jaki to był hotel… Ale bardzo korzystny cenowo, a żadne z nas nie srało pieniędzmi. Zresztą byliśmy tak zaabsorbowani sobą, że atmosfera niewymuszonego ubóstwa i upadku nie przeszkadzała nam”.
Para o zupełnie innym statusie społecznym – on niespełniony reżyser reklam, ona aktorka – urządza parapetówkę (Houseworming party). Choć wydawałoby się, że ci dwoje mają wszystko, są nieszczęśliwi – ona utknęła w toksycznym związku. Bohaterka Wszystko za 5 złotych musi się zmierzyć ze śmiercią matki, którą pokonała choroba. To również pretekst, aby rozliczyć się z własnym życiem – i związkiem („Różne rzeczy potrafi naprawić, ma talenty hydrauliczne, techniczne, jednak czasami wydaje mi się bardzo daleki, jakbym żyła od dziesięciu lat z ochroniarzem z galerii, technikiem dentystycznym, facetem z wulkanizacji, przechodniem”). Narrator opowiadania Malaya, pracujący w finansach i bankowości – człowiek nieco zblazowany i cyniczny – zabiera upatrzoną kobietę na seks-randkę. Dziewczyna, która nie umie do końca odnaleźć się w obecnych czasach i ich wymaganiach opowiada o swoich zmaganiach niezbyt zainteresowanej „doktor Pokerfejs”. Większość bohaterów tych opowiadań się zwierza – i nie są to przyjemne zwierzenia. Tak jak barman ze Znajomego – dorastający pod opieką sfrustrowanych rodziców:
„Nigdy przed nim nie kryto, że zrobili go niechcący, nieszczęśliwym przypadkiem. Jakiś ostatni mocniejszy uścisk po Dzienniku czy poklepanie po plecach i już – dwie pechowe komórki wpadły na siebie w drogach rodnych matki i, zlepione w fatalnym uścisku zaczęły się wić i wyplatać jego żałosne istnienie. Na którym od tej pory jak na cienkim włosku zawiśnie fikcja rozpadającej się rodziny. Bezsensownie powołane życie, które stawia w patowej sytuacji wszystkich, na czele z samym spłodzonym”.
Masłowska jak zwykle świetnie potrafi podpatrzeć naszą współczesność również w szczegółach. Pojawiają się tu popularne influencerki oferujące mnóstwo złotych rad na lepsze życie (po godzinach przepracowują własne traumy pod okiem psychologów), rozdźwięk między idolami, a „zwykłymi” ludźmi, którzy chcą się ogrzać w ich oślepiającym blasku (brną przez błota, aby dostać się w pobliże gwiazd i pokonują trudy, gdyż „pragnienie rozświetlenia burej codzienności zabawą, odmianą, byciem wśród innych, selfie z kimś znanym, było silniejsze”). Pojawia się instagram, nagrywanie rolek (tutaj upiornie – bohaterką rolki jest prawdopodobnie martwa współlokatorka), branie narkotyków, wystawianie opinii w sieci („Ludzie byli teraz w tym internecie nienormalni, pozostałość poprzedniego systemu: wielka księga skarg i zażaleń, do której dniami i nocami wypisywali błędy, uchybienia i doznane tu przez to dotkliwe szkody i ujmy. To nie wyjdzie z ludzi nigdy: jak nic w życiu nie masz ciekawego, to zawsze zostaje ci święty gniew i ekstazy donosiciela”). A te błyskotliwe ujęcia umieszczone zostały w otulinie z groteski. Masłowska potrafi się bawić pomysłami. Pojawia się istna godzilla lub statek zabierający w lepsze jutro, a przez klozet można uciec daleko od własnego życia. Obok groteski świetnie funkcjonuje tu naturalizm. Nawet zachłanna miłość („Dwie sylwetki gorliwie pożerające się, ale niemogące się sobą nasycić: popadające od tego wielkiego żarcia we wciąż tylko większy głód”) jest tu opisana w ten mało romantyczny (mimo swego rodzaju romantycznych motywów i emocji „podpatrzonych” gdzieś indziej), a wręcz okropny sposób:
„Czy rzeczywiście było w naszym uczuciu coś, jak wtedy wierzyłam, nadprzyrodzonego? Czy to moja długo wstrzymywana, upasiona na oglądanych wciąż romkomach namiętność wystrzeliła mi w rękach z chaotyczną siłą najtańszej, nieatestowanej petardy? Z zawstydzeniem przypominam sobie gorączkowość, dziką pilność, z którą zdzierałam przed nim ubranie, lecz chciałam i skórę, i mięśnie. Rozedrzeć nerwy, wyłuskać kości. Wydrzeć z ciała i rzucić na ten stos bezwstydu wszystko, co nijakie, poślednie, opaczne, wstrętne. (…) Byłam kompletnie zdewastowana i zrujnowana, ale wydawałam się sobie, wręcz przeciwnie, po raz pierwszy w życiu wyrzeźbiona i uformowana przez tę miłość; w zadanym mi przez nią zniszczeniu dopiero stworzona. W domu nie zastawałam jednak nic, co korespondowałoby z moim podniosłym, religijnym wręcz nastrojem, a jedynie kręcące się błędnie koła codzienności, niekończące się martwe ciągi spraw obiadowo-klozetowych”.
Magiczna rana to zbiór „przeobfitej kolekcji koszmarnych form, jakie potrafi przybrać ludzkie życie”. Bohaterowie starają się wycisnąć ze swojej codzienności jak najwięcej, ale mimo wszystko są nieszczęśliwi. Nawet nieoczekiwany wzlot zwykle zapowiada upadek. Jedna z bohaterek kwituje: „I takie właśnie jest życie: jednego dnia jesteś w dupie, a drugiego już okazuje się, że te ropiejące hemoroidy to tylko tłuste żyły złota”. Żyją często według klisz, zachowania bywają im narzucone przez popkulturę – to, co zobaczy się w telewizji lub w meandrach stron internetowych. Takie życie wydaje się trochę tanie – jak ze sklepu, w którym wszystko można kupić zaledwie za pięć złotych. A przecież nie ma innego. Bohaterowie Masłowskiej wydają się uwięzieni w klatkach własnych istnień, traum, tego, co się udało i tego, co się nie udało.
Sięgnijcie po Magiczną ranę. To proza napisana z pomysłem. Gorzko-groteskowa, ale dająca do myślenia.
Źródło cytatów: Dorota Masłowska, Magiczna rana, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2024.
Źródło grafiki: https://www.krakow.pl/kalendarium/1919,object,1,2070536,,event.html