I kolejny konkurs na blogu Pasji Pisania dobiegł końca. Tym razem mogliście zdobyć książkę „Frania Tańska i Kolekcjoner Widmo” Mai van Straaten. Kto podejmie się śledztwa razem z tytułową bohaterką?
Zakończył się listopadowy pisarski konkurs, w którym mogliście wygrać drugą powieść Mai van Straaten, absolwentki naszych kursów: Frania Tańska i Kolekcjoner Widmo. Egzemplarze konkursowe ufundowało Wydawnictwo Lira. Jak zwykle przyszło sporo prac, a niektórzy (aż za) bardzo się rozpisali. Kto pojedzie z Franią na Kujawy?
Maja van Straaten zdecydowała się nagrodzić teksty Luizy, Cezarego oraz Bartka B.
Wszystkie prace konkursowe znajdziecie tutaj.
Luiza zaproponowała taki tekst:
„Najlepszym sposobem na oderwanie od problemów jaki znał emerytowany profesor fizyki, było zaszycie się w piwnicznym laboratorium. Odtwarzał tu eksperymenty, próbował rozwiązać zagadkowe teorie i zapominał o chorobie Alzheimera żony. Ale dzisiaj usiadł przy prostym monochromatorze, aby rozważyć oddanie jej pod opiekę wyspecjalizowanej placówki.
– Jasiu, gdzie jesteś? – z rozmyślań wytrącił go zdziecinniały głos. Rozpoznał „fazę Zosieńki”, podczas której na nowo stawała się kilkuletnią dziewczynką. Pomógł jej zejść po schodach zaskoczony, że zwróciła się do niego prawidłowym imieniem.
– Dzień dobry Zosieńko, jak się dzisiaj czujesz?
– Boję się.
– Czego się boisz, kochanie?
– Podróży.
– A gdzie się wybierasz?
– Do nowego domku. Mamusia mówiła, że będę miała nowe koleżanki, nowe panie opiekunki i nawet swój pokój.
– To wspaniale – powiedział ze ściśniętym gardłem. Kiedy rozmawiał wczoraj z pielęgniarką, był pewien, że żona spała. Najwidoczniej był w błędzie. – Czego się w takim razie boisz?
– Że dzieci mnie nie polubią.
– Na pewno cię polubią, jesteś najmilszą Zosieńką na całym świecie.
– Tak myślisz? – jej twarz rozpromienił uśmiech. – Będę za tobą tęsknić.
– Ja za tobą też, ale będę cię odwiedzał – wyszeptał.
– To wspaniale! Mam nadzieję, że nad nowym domkiem będzie tęcza. Tęcza przynosi szczęście.
– Zrobimy naszą tęczę?
– Naszą tęczę? – dziecko w starej kobiecie zdumiało się. – Tak! Zróbmy tęczę!
Posadził żonę obok siebie i w monochromacie rozszczepił światło. Ich oczom ukazało się piękne widmo.
– Jak to zrobiłeś Jasiu? – zachwyciła się Zofia.
– To bardzo proste. W monochromatorze wiązka promieniowania wchodząca przez szczelinę wejściową pada na zwierciadło wklęsłe, które…”
Cezary przesłał taką miniaturkę:
„Stary cmentarz boratyński uchodzi za najpiękniejszy w powiecie. Wyróżnia się i położeniem, i zagospodarowaniem. Odwiedzającym sprzyjają szerokie alejki i drzewa dające cień, a lokatorom – niski poziom wód gruntowych, dzięki któremu spoczywają w dalekiej od stęchlizny atmosferze.
Major Edward Belina Drzewiecki, kwatera Rb (rząd trzeci, miejsce czternaste), weteran wojen i ofiara pierwszej światowej, nie mógł cieszyć się spokojem wiecznym, bowiem był jednym z tych, których „kości rozrzucili się po świecie”. Raniony szrapnelem, postradał najpierw nogę, a chwilę później – życie. Jego niekompletne szczątki spoczęły pod kamiennym krzyżem i od końca tamtej wojny mało kto o nim pamiętał. Słowo „spoczęły” jest w tym miejscu pewnym nadużyciem, albowiem pierworodny grzech niepełnego pochówku nie pozwalał duszy majora zaznać ukojenia.
Od przeszło stu lat błąka się Belina między światem a zaświatami, coraz bardziej zgorzkniały, coraz bardziej złośliwy i zrezygnowany. A to dmuchnie w kupę liści, rozrzucając je po mogiłach i alejkach, a to chłodem owionie postaci odwiedzające szczęśliwie spoczywających, a to rozniesie po okolicy złowrogą woń siarki. Wiele zrobi, byle swe traumy i ból rekompensować strachem, widocznym w oczach dręczonych przez siebie ludzi. Kiedy rozglądają się niepewnie wokół siebie, szukając źródeł nagłego fetoru, kiedy przytrzymują kapelusze i poły płaszczy, bo nie wiedzą skąd zawieje, wtedy ma nieco radości i nie czuje ciężaru swojego przekleństwa.
Postanawia zaczepić idącą z przeciwka niewysoką dziewczynę z kolczykiem w nosie. Kiedy są dwa kroki od siebie, dziewczyna mruga pomalowanym na czarno okiem i mówi:
– Te, dziadek! Rękaw szynela zaraz ci się urwie!
Major Edward Belina Drzewiecki pierwszy raz od ponad stu lat oniemiał”.
A oto tekst Bartka B.:
„Jest środek nocy. Stoję tuż przy jej łóżeczku. Maleńka nocna lampka rozprasza ciemność, a ja czekam. Ulubiony pluszak Ani wpatruje się we mnie swoimi szklistymi, wielkimi oczami. „Czemu znów tu stoisz? Przecież ona odeszła” – zdaje się mówić oskarżycielskim tonem. Nie mam sumienia powiedzieć mu, co naprawdę się stało. O długich, nieprzespanych nocach przy innym, szpitalnym łóżku. O nierównym oddechu i chwilach, gdy budziłem się, gdy wydawało mi się, że oddech ustawał. I tych najdłuższych kilku minutach, gdy czekałem, by oddech powrócił.
Wreszcie pojawia się. Pluszak jej nie dostrzega, ale ja patrzę wprost w jej uśmiechnięte oczy. „Tatusiu!” – krzyczy, a ja siłą powstrzymuję łzy. Jej włoski okalają delikatną twarzyczkę. Nie taką ją pamiętam, ale cieszę się, że takie wizje podsuwa mi narkotyk. „Poczytasz mi dzisiaj? Mam ochotę, na Nudzimisie!”. Bez słowa przytakuję, chwytam książeczkę, która nadal leży na stoliku nocnym. Przepycham słowa przez ściśnięte gardło. Książkę trzymam, by się nie wydało, że znam ją już na pamięć. Tyle nocy… I choć skutki uboczne „widma” sprawiły, że jestem równie łysy jak Ania w te ostatnie dni, to nie mogę przestać. Żałuję tylko, że da się go brać jedynie raz dziennie. I że wizje są zawsze zbyt krótkie. Gdy kończę czytać, ponownie próbuję pogłaskać jej maleńką główkę. Dotyk, to jedyny zmysł, którego narkotyk nie oszuka, moje palce zatrzymują się więc na zimnej poduszce. Przysuwam palce do nosa i czuję woń jej włosów. „Tatusiu…?” Ostatnie słowa są równie przezroczyste jak jej postać. Wreszcie i one, i ona znikają. „Do jutra, kochanie…” – mówię na odchodnym do pustego pokoju. Pluszak zdaje się wzruszać ramionami. „Do jutra” – odpowiada”.
Serdecznie gratuluję nagrodzonym, ale także wszystkim uczestnikom konkursu! Możecie być z siebie dumni! A w grudniu zaproszę was do udziału w kolejnym konkursie!
Źródło cytatów: https://blog.pasjapisania.pl/2024/11/03/frania-tanska-kolekcjoner-widmo-konkurs/
Bardzo dziękuję za udział w konkursie zainspirowanym moją książką. To była prawdziwa przyjemność czytać Wasze opowiadania. Gratulacje nie tylko dla Luizy, Cezarego i Bartka B, ale i dla wszystkich uczestników.
Bardzo dziękuję za docenienie 🙂
Zdobyć wyróżnienie w taakiej konkurencji, to sukces, który nie trafia się co dzień. Dziękuję.
Pięknie dziękuję za wyróżnienie.