Lektura na weekend – Jak pies z kotem

Kot Nieteraz powraca! Tym razem w towarzystwie swojego przyjaciela (a może wroga?) psa Nierusza. Czy koty są lepsze od psów? A może wręcz przeciwnie? Jak te dwa tak różne światy dotrą się w jednym domu?

Znana z meandrów internetu Pani Bukowa w 2017 roku wydała książkę: Wielki Ogarniacz Życia czyli jak być szczęśliwym, nie robiąc niczego. To kapitalna satyra na współczesne czasy, swoista parodia z jednej strony chick-litowych opowieści spod sztandaru perypetii najsłynniejszej Brygidy w literaturze, a z drugiej poradników, które podpowiadają nam, jak osiągnąć szczęście w najróżniejszych dziedzinach. Pani Bukowa, czyli Beata, stara się dosięgnąć do pewnych wzorców – schudnąć, znaleźć faceta, zaangażować się w pracę, ograniczyć alkohol, ćwiczyć, stać się królową mediów społecznościowych, doskonale prowadzić dom. A jednak kolejne diety zawodzą, gdy na podorędziu znajdzie się pizza, zamiast ćwiczeniom czas poświęca się Netflixowi, nad pracę przedłożyłaby leniuchowanie. Ta opowieść została okraszona przezabawnymi obrazkami. Wyobrażam sobie, że dla wielu osób to taka książka-przyjaciel. Nic dziwnego, że szybko powstały kolejne tomy (w większości stworzone wespół z Panem Bukiem, czyli Adrianem, który dołączył do Pani Bukowej). Dotyczą m.in. budowania związków, funkcjonowania w pracy, zajmowania się kuchnią.

Furorę zrobił także Kot Nieteraz – jeden z czworonożnych przyjaciół Beaty i Adriana. Najpierw królował na fanpage’u, a rok temu „napisał” nawet własną książkę Typowy kot, Czyli jak wytrzymać z ludźmi (więcej pisałem o niej we wrześniowej „Lekturze na weekend”). Nieteraz przedstawia swoje codzienne perypetie, ale też uważnie obserwował ludzi, z którymi mieszka. Choć to książka napisana kocim pazurem, jest to – jak inne tomy tej serii – również satyra na współczesne czasy, na nasze społeczeństwo. Pozycja nie tylko zabawna, ale również bardzo ciepła.

W najnowszej książce z tego uniwersum obok kota pojawia się jeszcze psi narrator – czyli pies Nierusz. Jak to w tej serii bywa, fabuła jest raczej pretekstowa (co w niczym nie przeszkadza cieszyć się lekturą). Otóż kot Nieteraz, choć uważa psa Nierusza za stworzenie ze wszech miar irytujące i godne pogardy (za najlepszy moment dnia uznaje ten, w którym żegna swego towarzysza wychodzącego na spacer), zdradza niechętnie, że przyzwyczaił się do niego. Postanawia wytresować Nierusza, aby żyło im się lepiej na wspólnej przestrzeni. Jednak to docieranie się nie jest proste.

Obserwujemy kota i psa w rozmaitych sytuacjach – w porze karmienia, na spacerach, w podróży, podczas zabawy, przy spotkaniach z innymi zwierzętami, w interakcjach z właścicielami. Autorzy świetnie wykorzystali różnicę między tymi dwoma gatunkami i wynikającym stąd podejściem do życia. Pies czuje się odpowiedzialny za swoją rodzinę, ma świadomość istotnej roli, jaką odkrywa jako stróż (i opiekuje się też kotem – kapitalny jest obrazek, na którym Nierusz czujnie sprawdza, czy wszyscy są w domu i nie zauważa, że Nieteraz czyta książkę Jak pozbyć się psa). A przede wszystkim emanuje miłością. Chce tylko, aby go kochano, to mu wystarczy do szczęścia. Kot za to pragnie być samcem alfa w stadzie. Próbuje na wszelkie sposoby udowodnić Nieruszowi jego niższość, a potem się do niego zbliżyć – problem w tym, że jego sygnały są mylnie interpretowane. Mimo wszystko ci dwaj bardzo się lubią – choć Nieterazowi trudno przyznać się do tej sympatii. Zobaczcie jak o sobie mówią:

„PIES

Z kotem jest fajnie.

KOT

Dobrze, że wychodzi kilka razy dziennie na te swoje bezsensowne spacery, bobym zwariował. Czasem go Adrian zabiera nawet gdzieś na dłużej. Można chwilę odetchnąć. Każda chwila przerwy od tego merdania, piszczenia, skakania, wywalonego jęzora i przelewającej się ekscytacji jest na wagę złota.

PIES

Nie lubię, kiedy spacer się kończy, ale lubię, jak wracam do domu i jest kot. Mój przyjaciel.

KOT

A potem wraca. Z wywalonym jęzorem, smrodami z zewnątrz i tym piekielnym ogonem. On chyba w ogóle nie wie, do czego służy ogon!

PIES

Aż się podekscytowałem na myśl o tym, że znów będzie spacer, a potem znów wrócę i znów będzie kot. A potem znów będzie spacer. (…)

KOT

Stworzenie zupełnie nieskalane inteligencją i wiedzą na jakikolwiek temat. Zero rozumu. Zero wyobraźni. Próbowałem go czegoś nauczyć, wytresować… NIC”.

Sporo też tutaj zabawnych odniesień do tego, jak funkcjonuje kot, a jak pies. W rozdziale „Siedemnaście rzeczy, w których pies jest lepszy od kota”, przeczytamy m.in.: „Pies łatwo uczy się sztuczek. Kot też łatwo uczy się sztuczek, ale takich bardziej psychologicznych. I potem ćwiczy je na tobie” czy „Psy towarzyszą ludziom od czasów prehistorycznych. Koty pewnie dopiero od kiedy się okazało, że potrzeba rąk, aby otworzyć puszkę z karmą” bądź „Pies zawsze wyczuje zagrożenie, nawet jeśli to wiewiórka”. W analogicznym przeczytamy: „Pies całą swoją uwagę poświęca tobie, robi wszystko, żebyś był zadowolony. Kot po prostu jest zadowolony z tego, co robi”. A to wszystko zostało wzbogacone świetnymi obrazkami – trudno się nie uśmiechnąć.

Choć tytuł może się wydawać trochę prowokacyjny, autorzy już na okładce spieszą z wyjaśnieniem: „Na odwieczne pytanie filozoficzne – KOT CZY PIES – odpowiedź jest jedna: tak”. I to właśnie taka ciepła, zabawna książka. Dla miłośników psów, dla miłośników kotów i dla tych, którzy mają mieć szczęście przyjaźnić się z reprezentantami obu gatunków. Dla tych, którzy kochają zwierzęta. Lektura niezobowiązująca, ale bardzo przyjemna.

Źródło cytatów: Kot Nieteraz, Pies Nierusz, Kot kontra pies. Czyli dlaczego zwierzęta są lepsze od ludzi, Wydawnictwo Znak Jednym Słowem, Kraków, 2021.
Źródło grafiki: materiały prasowe.

3 Replies to “Lektura na weekend – Jak pies z kotem”

  1. A oto co nasza kotka sądzi o nas:
    Nazwali mnie Wisia po tym jak odkryli, że nie jestem kotem. Bo na początku zwali mnie Wąsik za te moje wyjątkowo długie i piękne wibrysy. Te gapy nie znają nawet tej nazwy, a pomylenie płci to już wpadka najwyższej rangi. Jest ich czworo. Dwie samiczki i dwóch samców, a wśród nich po jednym starym i młodym. Bardziej o nas dbają samiczki, chociaż ten młody samiec to kiedyś wybudował nam domek i teraz mamy ciepło. Mama mówi, że kiedyś w ogóle tu nie mieszkali. Była tylko ona i moja starsza siostra, która sobie potem poszła. To jednak były biedne czasy bo po jedzenie musieli biegać do sąsiadów. Nie to co teraz kiedy mamy małą stołówkę, również dzieło młodego. Zaraz jak się wprowadzili i zobaczyli moją mamę z małym kociątkiem zaczęli dokarmiać. Tak, że niebawem mama zaszła w ciążę i tym razem wyszły sześcioraczki. Dwoje czarno-białych i czworo szaraczków. Drugim czarno-białym był mój brat, którego nazwali Łapką kiedy sobie złamał tylną łapę. Wtedy wzięli go do domu i nie wypuszczali przez kilka tygodni. Łapka nam opowiadał potem, że wziął go ten młody do swej garsoniery na samej górze. Łapka początkowo chował się pod kanapą. W łazience obok była kuweta z piaskiem. Dziwili się, że od razu wiedział do czego służy. Też mi coś. Jak się trochę oswoił to ten młody chętnie z nim się bawił. Kiedy już Łapka wyzdrowiał to często zaglądał do nich do domu. Nic się nie bał, bo my to woleliśmy trzymać się z daleka. Niestety pewnej zimy łapka zachorował i wyzionął ducha.

    1. Fajne, lubie historie opowiadane przez zwierzaki! Koty tez lubie, ale nie te dzikusy.

      1. My mamy w tej chwili 3 kotki, które mieszkają w drewnianych domkach w ogrodzie.
        Lubią dobrze zjeść, a szczególnie krojone surowe mięso tzw. gulaszowe. Ale lubią też polować na myszy i niestety na ptaki.
        Jedna z nich Lilusia jest w spadku po sąsiadce, która zapadła na Altzheimera i jest trochę udomowiona. Strasznie wybredna jeśli idzie o jedzenie i do tego usiłuje się wepchnąć do naszego domu. Chyba przyciąga ją buchające z wnętrza ciepło.
        Poza tym wszystkie lubią być przez nas głaskane oraz spać na naszych ławkach czy fotelach ogrodowych, zwłaszcza w ciepłę dni.

Dodaj komentarz