Lektura na weekend – Z YouTube’a do literatury

Opowieść bez fabuły? Scenografia bez bohatera? Samo tło? Brak spójnej akcji i przekaz? Czy można opisać klipy z YouTube’a i złożyć je w książkę? Jak najbardziej! W literaturze i takie rozwiązania są możliwe!

Kiedyś trafiła mi w ręce książka Elfriede Jelinek – austriackiej laureatki Nagrody Nobla – o tyleż chwytliwym, co i dziwacznym tytule jesteśmy przynętą, kochanie! Nie była to powieść, a raczej zbiór scen – pełnych groteski i przemocy. Wyglądało to tak, jakby ktoś przełączał kanały w telewizji i opisywał poszczególne sceny, kompilując je unikalny miszmasz. Jednak w tym chaosie była metoda, świadomość twórcza – i gdy przejrzało się ten zamysł, lektura okazywała się nie tylko łatwiejsza, ale i fascynująca. Gorzka to satyra na popkulturę, wszechwładzę telewizji. Zobaczcie, oto przykład – zaczyna się opisem reklamy, a kończy parodią filmów wojennych (pisownia oryginalna):

„dlaczego akurat morele? są tolerowane przez orga nizm i zawierają więcej prowitaminy a niż inne owo ce organizm przetwarza prowitaminę a w witaminę niezbędną dla oczu skóry & błon śluzowych.

powietrze było parne jak w łaźni & nieruchome nie wyczuwało się nawet najmniejszego powiewu wia tru nie zadrżał nawet liść znikąd nie dochodziły gło sy ptaków jakby natura wstrzymywała oddech jakby brakowało jej tchu odważnie kroczyli naprzód z tyłu za nimi wyruszyło na polowanie czarnochmure mon strum połykające jedne za drugimi ostatnie kawałki niebiańskiego błękitu nagle rozdzierający krzyk co raz donośniejszy kto go podniósł zając wielkanoc ny go podniósł zając wielkanocny jest w potrzebie po nim przetoczyła się lawina kamienna & wyrwała mu z prawego ramienia pokaźny kawałek ciała oto zzzzzzzzzzzzz white giant z gigantyczną siłą prania co jest przyjacielu stało się coś tu zobacz droga zbo czem góry wytrzymasz przez dolinę śmierci jesteś ran ny przyszedłem za późno uronił łzę jestem ranny tu moje ramię aaaaaaach towarzyszu wędrówek musimy się rozstać nie zającu jestem przy tobie ja i moja gi gantyczna siła prania uda się nam zającu zrobimy test brudu. dziękuję ci myślisz że wyjdę z tego wyj dziesz z tego zającu również w tym roku znów dzie ci na całym świecie w każdym zakątku ziemi & kraju dostaną piękne (piękne) kolorowe jajka wielkanoc ne musisz dalej wykonywać to wielkie zadanie, czyli nieść radość dużym & małym”.

Książka Jelinek mnie zachwyciła. To była wywrotowość, niemająca w sobie nic z taniego efekciarstwa.

Wspomnienie lektury jesteśmy przynętą, kochanie wróciło, gdy sięgnąłem po książkę Piotra Mareckiego, Reginy Mynarskiej i Kamili Albin To nie jest Polska. Niewielki format, więcej światła niż słów – a ile w tym treści! Ta książka to właściwie opis filmów, które możemy obejrzeć na YouTubie, filmów fabularnych, nagranych wydarzeń historycznych z najnowszej historii Polski. Piotr Marecki wybrał fragmenty nagrań, a następnie zwrócił się do Reginy Mynarskiej – profesjonalnej audiodeskryptorki – z prośbą o przygotowanie opisów. Miały być czytelne i zrozumiałe dla odbiorców na całym świecie, niezależnie od wykształcenia czy znajomości kontekstu. Teksty przygotowane przez Reginę Mynarską trafiły do Kamili Albin zajmującej się weryfikacją materiałów audiodeskrypcyjnych pod kątem użytkownika z niepełnosprawnością wzroku. Czy z tego mogła powstać literatura? Jak najbardziej! I powstała – nietuzinkowa, wzbudzająca do refleksji nie tylko nad kondycją naszego kraju, ale także – no właśnie – możliwościami literatury.

Sceny, które znalazły się w książce, obracają się wokół podobnych spraw: demonstracje, marsze, przemoc. Powracają pewne motywy (wojsko, policja, flaga tęczowa, flaga biało-czerwona, krzyż, skoki narciarskie). Z łatwością można rozpoznać wydarzenia społeczne, których są przedstawieniem. A oto parę przykładów takich „wycinków” z YouTube’a:

„Noc. Szeroka, kilkupasmowa ulica. Po jezdni chodzi bezładna grupa kilkuset mężczyzn. Wielu ma na głowach kaptury, twarze przysłonięte kominiarkami, chustami. Ubrani są przeważnie w czarne kurtki i jasne spodnie dresowe. Kroczą przed siebie, podnoszą rozrzucone na jezdni kamienie, czy może kawałki kostki brukowej. Rzucają nimi. Jeden z mężczyzn trzyma metalowy pręt. W stronę demonstrantów tryskają strumienie z armatki wodnej. Znajduje się ona na policyjnym wozie pancernym. Obok niego stoi oddział policjantów w białych kaskach i czarnych mundurach. Naprzeciw strumienia posuwa się krok po kroku paru mężczyzn. Zasłaniają się wyrwanym znakiem drogowym jak tarczą. To wysoka na około dwa metry niebieska tablica z nakazami jazdy w danym kierunku w postaci białych strzałek. Z osłony tej nie korzysta jeden z mężczyzn. Ubrany w czarną kamizelkę i spodnie wyprostowany kroczy w strugach wody. W jednej z uniesionych rąk trzyma biało-czerwoną flagę”.

„Mglista noc. Las. Drzewa są wysokie. Gałęzie bezlistne. Po usłanym suchymi liśćmi podłożu biegnie mężczyzna. Ma wojskową czapkę z daszkiem, kurtkę z kapturem. Nosi plecak ze skóry, wąskie spodnie i czarne buty z wysokimi cholewami. Trzyma karabin. Świt. Promienie słońca przedzierają się przez mgłę. Mężczyzna idzie przez las. Przystaje. Maszeruje. Mija powalone drzewa. Rozgląda się. Dzień. Mężczyzna idzie ostrożnie. Karabin trzyma oburącz przed sobą.”

„Noc. Widok z balkonu na szeroką ulicę. W czerwonym blasku rac, wśród kłębów dymu majaczy tłum ludzi. Większość trzyma biało-czerwone flagi. Szum okrzyków przecina raz po raz odgłos wybuchających raz. Światło ulicznych latarni z trudem przebija się przez dym. W górę mknie ze świstem petarda.”

Może nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiej literatury, ale widać, że i te wycinki mimo wszystko układają się w pewną historię, pewien obraz. Niesamowite wrażenie robią obrazy demonstracji zestawione z obrazami ze skoczni (to zupełnie inna skala). Fakt filmowania tego – nawet w charakterze czysto informacyjnym – nagle jawi się jako coś niezdrowego, niewłaściwego. Jakże w tym kontekście przewrotny jest tytuł: To nie jest Polska. Chciałoby się go opatrzyć wykrzyknikiem lub… pytajnikiem. Przecież te sceny nie wzięły się znikąd. Być może to tylko pewien wycinek naszej historii, nas samych, ale niewątpliwie prawdziwy. A to wszystko ujęte w formę trywializującą i oskarżycielską jednocześnie. Co za niezwykły efekt!

Dopełnieniem tych obrazów są wyimki z messengerowej dyskusji Kamili Albin i Reginy Mynarskiej o tworzeniu, szlifowaniu tekstu:

Kamila Albin: „Jakoś inaczej by to napisała Krwawe krople spadają na blondynkę?”

Regina Mynarska: „one nie spadają bezpośrednio, bo nad nią jest ta szyba. One właśnie przeciekają jakoś między szybą a blachą; dałam czerwone krople, bo dużo już tej krwi naokoło”.

Bardzo oryginalna to literatura – i niezwykle mocna w swojej oryginalności. Może nie dla każdego – a może właśnie każdy powinien ją przeczytać? Te obrazy – opowiedziane w suchym, beznamiętnym tonie – zostaną w czytelniku na długo.

Jak widzicie, materiał do książek można znaleźć w bardzo różnych miejscach. Chcecie się dowiedzieć więcej? Znaleźć oryginalny pomysł? Weźcie udział w Kursie Inspiracje, który rozpocznie się już 25 września:

https://www.pasjapisania.pl/kurs-inspiracje.html

Zapraszamy!

Źródło cytatów: Elfriede Jelinek, jesteśmy przynętą, kochanie!, przeł. Anna Majkiewicz, Joanna Ziemska, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2009.
Piotr Marecki, Regina Mynarska, Kamila Albin, To nie jest Polska, Korporacja Ha!art, Kraków 2021.
Źródło grafiki: https://www.sport.pl/skoki/7,65074,25897087,poznalismy-kalendarz-pucharu-swiata-w-skokach-narciarskich-na.html

Dodaj komentarz