Martin Eden tworzy opus magnum

Martin Eden – bohater słynnej książki Jacka Londona – dojrzał do tego, aby napisać coś wyjątkowego: powieść. Jak zwykle wierzy w siebie, ma poczucie, że tworzy istne opus magnum. Zobaczcie, jak mu idzie.

Martin Eden, bohater mocno autobiograficznej powieści Jacka Londona, poświęcił swoje życie pisaniu – wbrew trudnościom, wbrew niechęci otoczenia. Choć początki były trudne, nie zrażał się. Wreszcie dojrzał do tego, aby napisać powieść inspirowaną własnymi doświadczeniami na morzu:

„Tego ranka Martin zaczął pisać powieść, której plan naszkicował już przed kilku tygodniami i która od tego czasu nie dawała mu spokoju, natarczywie dopominając się wcielenia. Na pozór miało to być barwne opowiadanie morskie, pełne współczesnych romantycznych przygód, zajmujące się rzeczywistymi ludźmi, działającymi w prawdziwym świecie, wśród najzupełniej realnych warunków. Pod powierzchnią tej bujnej fabuły miało się jednak kryć coś więcej, coś, czego przeciętny czytelnik nie byłby zdolny zauważyć i co zresztą w żadnym razie nie obniżało uroku tego opowiadania. To głębsze tło właśnie, nie zaś sama fabuła, przynaglało Martina do napisania powieści. Zawsze tak w jego twórczości bywało, iż szczegóły opowiadania wykwitały na podkładzie jakiegoś wielkiego tematu o wadze ogólnej. Dopiero po uchwyceniu takiego zasadniczego motywu rozglądał się za właściwymi typami ludzkimi i umiejscowieniem akcji w czasie i przestrzeni, które najlepiej odpowiadałoby wymogom owej istotnej sprawy. Nowe dzieło miało nazywać się Poniewczasie, a objętość jego nie powinna przekroczyć sześćdziesięciu tysięcy słów, co wobec wyjątkowej płodności Martina stanowiło drobiazg. Już w pierwszym dniu tworzenia odczuł świadomą rozkosz mistrzowskiego opanowania narzędzi pisarskich. Nie bał się już, że ostre, tnące rylce mogą ośliznąć się i zniekształcić utwór. Długie miesiące wytężonych wysiłków i studiów nie minęły na próżno. Mógł już teraz spokojnie i bezpiecznie poświęcać się kształtowaniu głównych rysów tworzonego przez siebie dzieła; pracując zaś całe godziny z niesłabnącą energią, czuł tak silnie, jak nigdy dotąd, że życie i jego sprawy trzyma oto w garści z nieomylną, kosmiczną niejako pewnością siebie (…).
Martin zdawał sobie sprawę, że pracuje nad rzeczą wielką. »Uda się! Musi się udać!« – dźwięczało mu w uszach nieustannie. Nie ulega wątpliwości, że się uda. Nareszcie wziął się do pisania czegoś, o co na wyścigi ubiegać się będą różne czasopisma. Cała powieść jaśniała przed nim w płomiennych rzutach”.

Czy i wam nieobce są takie twórcze zrywy? Chcecie się przekonać, jakie były losy Poniewczasie i samego Martina Edena? Koniecznie przeczytajcie powieść Jacka Londona!

I pamiętajcie, że jesteśmy po to, aby pomóc wam w realizacji twórczych marzeń. Jeśli jesteście w trakcie pisania powieści, skorzystajcie z najbliższej Pracy nad Tekstem. Zyskacie większą pewność, dostaniecie solidny feedback od nauczyciela i innych osób w klasie, będziecie gotowi do dalszego pisania. Najbliższa edycja rusza 6 maja. Zapiszcie się już dziś:

https://www.pasjapisania.pl/kurs-praca-nad-tekstem.html

Zapraszamy!

Źródło cytatów: Jack London, Martin Eden, tłum. Zygmunt Glinka, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 1984.
Źródło grafiki: https://twitter.com/lunarscp/status/1266394523736965120/photo/3

Dodaj komentarz