Lektura na weekend – Maud na falach życia

Lucy Maud Montgomery pełniła w życiu różne role – córki, wnuczki, matki, żony, pastorowej – ale żyła tak naprawdę, gdy pisała. Zyskała sławę trwającą po dziś dzień, lecz za swój talent zapłaciła wysoką cenę. Poznajcie porywającą opowieść o bardzo trudnym życiu autorki „Ani z Zielonego Wzgórza”.

„Dla Maud życie przeżywane na papierze było równie realne, jak to przeżywane cieleśnie. Jej życie było w zapisanym rękopisie. Żyła, by pisać i pisała, by żyć”.

Stworzyła jedną z ikon literatury światowej, ale też inne wciąż uwielbiane przez czytelników bohaterki. Wypromowała ukochaną Wyspę Księcia Edwarda tak, że tym miejscem zawładnęła turystyka. Jej książki do dziś wzbudzają żywe emocje, również w Polsce (wystarczy wspomnieć osławiony netfliksowy serial czy wielką aferę wokół Ani z Zielonego Wzgórza, która w przekładzie Anny Bańkowskiej została Anne z Zielonych Szczytów). Przeszła do historii jako autorka pogodnych powieści dla dzieci i młodzieży – tyle że wcale nie pisała dla młodzieży, a jej powieści tylko pozornie są pogodne. To tylko niektóre ze sprzeczności, składające się na jej złożone życie. Ona sama była kimś innym, gdy występowała publicznie, a kimś innym w zaciszu domowym. Jednak czy można tutaj mówić o zaciszu? W czterech ścianach zmagała się z wieloma problemami, wręcz demonami (dość powiedzieć, że do dziś bardzo prawdopodobną przyczyną jej śmierci wydaje się samobójstwo). Kim była naprawdę Lucy Maud Montgomery? Dowiemy się tego z monumentalnej biografii (blisko siedemset stron stosunkowo małym drukiem!) autorstwa Mary Henley Rubio: Maud Montgomery. Uskrzydlona (co ciekawe, druga część tytułu nie znalazła się ani na okładce, ani na grzbiecie).

To fascynująca, choć zarazem zdumiewająco mroczna opowieść. Maud Montgomery (na co dzień używała swojego drugiego imienia) była osobą świadomą własnych celów, konsekwentnie kroczącą „alpejską ścieżką” (to określenie zaczerpnięte z pewnej książki określało trudną pisarską drogę do sukcesu). Wyrastała w kulturze, w której ceniło się barwne opowieści, gawędziarstwo. Była świetna zarówno w tworzeniu historii, jak i recytacji (znała na pamięć nawet bardzo długie utwory). Szybko zaczęła kształtować pióro, prowadząc dziennik, pisząc wiersze i opowiadania, nierzadko inspirowane rzeczywistością. Podążanie tą ścieżką zyskało też wymiar głęboko społeczny – w czasach, gdy kobiety miały określone role do spełnienia („zaczęła marzyć o zostaniu pisarką. Uważała, że może osiągnąć ten cel tylko dzięki wyższemu wykształceniu. Chciała zdobyć sławę, udowodnić swojemu klanowi, że ma talent i jakąś wartość – chociaż jest tylko dziewczyną”). Echa buntu wobec społeczeństwa znajdą się w pierwszej wydanej powieści:

„Duchowy rdzeń fikcyjnego Zielonego Wzgórza pochodzi z domu jej dziadków. Ania, tak jak Maud, chciała być ceniona pomimo tego, że była dziewczyną. Maud zaczynała dostrzegać, że na każdym kroku jest pętana przez płeć i przez ogólne dziewiętnastowieczne ograniczenia związane z dewaluowaniem dziewcząt i kobiet. Jej gniew wyraził się w buncie. Chociaż Maud nigdy nie lubiła otwartej konfrontacji, przeciwności losu wzmocniły jej determinację; już w wieku dojrzewania wyrobiła w sobie żelazną wolę, która pchnie ją do sukcesu”.

I sukces rzeczywiście nadszedł – po wydaniu Ani z Zielonego Wzgórza, która z miejsca stała się bestsellerem. Pojawiła się sława (Montgomery była niemal powszechnie szanowana – na granicy wielbienia – w znaczącym stopniu przyczyniła się do rozwoju kanadyjskiej literatury), ale i presja (wiele z następnych tomów powstawało na przekór samej Maud, która miała dosyć swojej najbardziej znanej bohaterki) oraz dość nieoczekiwane konsekwencje: toczący się przez lata spór prawny z nie tylko nieuczciwym, ale i podłym wydawcą, nagłe dyskredytowanie jej dawniej uwielbianej twórczości jako sentymentalnej i ckliwej (warto zaznaczyć, że niesłuszne to zarzuty – gdybyśmy wczytali się uważnie w te powieści, odkrylibyśmy w nich sporo mroku), w czym przodował wyjątkowo zajadle pewien usiłujący się wybić krytyk, nadawanie jej – niesłusznie – etykietek literatury dla młodzieży (choć większość powieści jest kierowana do dorosłego czytelnika), konieczność pisania zgodnie z oczekiwaniami czytelników, co z kolei nie podobało się krytyce (aż chciałoby się wiedzieć, jak te powieści wyglądałyby, gdyby nie te oczekiwania i zarzuty):

„Maud była między młotem a kowadłem – jej stali czytelnicy oczekiwali od niej określonego rodzaju fabuły, więc gdyby wprost zamieściła w swojej prozie jakieś „współczesne” elementy, na przykład fantazje seksualne dziewcząt, znalazłaby się pod pręgierzem opinii publicznej, a jej książki zostałyby potępione. Z kolei kiedy pisała lekką, humorystyczną prozę, jakiej oczekiwali od niej wydawca oraz odbiorcy, krytycy pokroju A.L. Phelpsa zarzucali jej »nieznajomość życia«”.

Rubio naprawdę sporo miejsca poświęca twórczości Lucy Maud Montgomery. Niektóre książki Kanadyjki zostały zanalizowane bardzo ciekawie – jak na przykład Wymarzony Dom Ani – istnieją tu niezwykłe, nieoczywiste korelacje między życiem samej autorki a bohaterek tej książki. Ciekawe są też uwagi o postaciach zaludniających Anię z Szumiących Topoli czy o genezie powstania Błękitnego zamku (Maud przytrafił się niefortunny błąd w druku, który jasno wskazuje, kto był pierwowzorem czarującego Barneya Snaitha), o meandrach fabularnych w Rilli ze Złotego Brzegu, czy wreszcie o tym, ile z samej siebie Maud oddała Emilce. I tylko szkoda, że nie wszystkie książki Montgomery omówiono na łamach tej biografii z taką wnikliwością. Sporo też się dowiemy o kulisach powstania Ani z Zielonego Wzgórza:

„Ta powieść stanowiła coś w rodzaju emocjonalnej i duchowej autobiografii Maud, była zbitką jej rzeczywistego dzieciństwa z tym przekształconym we wpisie do dziennika ze stycznia 1905 roku (…). Tylko fakty i imiona zostały zmienione. Maud wymyśliła dla Ani historię, aby ukryć swe powinowactwo z bohaterką. (Ania jest osieroconą córką dwojga nauczycieli, którzy zmarli na szkarlatynę. Jej dalsze życie jest naznaczone nieszczęściem i przemocą w różnych domach i sierocińcu, aż wreszcie zostaje adoptowana przez Cuthbertów). Tak naprawdę Ania to postać stworzona na podobieństwo wybuchowego i uroczego dziecka, jakim była sama Maud – wcale nie sierota, lecz dziewczynka starannie wychowywana przez kochającą i wspierającą babcię oraz trudnego, krytycznego dziadka, którego ostre słowa sprawiały jednak czasem, że Maud czuła się jak podrzutek.”

Widać, ile pisarka zawarła z siebie w swoich książkach (Rubio komentuje: „Jej profesjonalna rezerwa sprawiała, że nie dostrzegano powiązań pomiędzy bohaterkami powieści a dobrze skrywanymi licznymi alter ego autorki. Nikt z jej otoczenia nie miał pojęcia o tym, jak bardzo sfrustrowana i znudzona czuła się często w życiu, w którym tkwiła”). Ale oprócz twórczości mamy tu i to rzeczywiste życie – zauroczenia, rozczarowania (jak wtedy, gdy okazało się, że nastoletnia Maud nie jest tak ważna dla ojca, jak oczekiwała), trudne wybory, nie całkiem udane małżeństwo z człowiekiem schorowanym, który nie dorastał do Maud intelektualnie, nie mógł też jej zapewnić niezbędnego wsparcia, nie rozumiał jej, ekstremalne trudy macierzyństwa (jeden z synów Maud – utracjusz o osobowości silnie psychopatycznej – wiecznie przysparzał jej zgryzot), a wreszcie zmagania się z chorobą psychiczną męża (kto wie, na ile wynikłą z nadużywania leków) i z własną depresją. A to wszystko rejestrowane w dziennikach – wybiórczych, koloryzowanych, ułożonych w kolejną narrację, spójną, choć nie zawsze zgodną z prawdą opowieść, wszak: kształtowanie, przycinanie, cieniowanie i rozszerzanie to przywilej każdego pisarza”.

Maud Montgomery. Uskrzydlona Mary Henley Rubio to biografia wybitna: dobrze udokumentowana, dogłębna, obiektywna, a wreszcie porywająca. Trudno się od niej oderwać. To obowiązkowa pozycja dla fanów pisarki z Wyspy Księcia Edwarda – nie wiem, czy ktoś dotąd powiedział światu więcej o Lucy Maud Montgomery.

Źródło cytatów: Mary Henley Rubio, Maud Montgomery. Uskrzydlona, tłum. Magdalena Koziej, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2023.

2 Replies to “Lektura na weekend – Maud na falach życia”

  1. Przyznam się, że czytywałem Montgomery z wypiekami na twarzy. Kiedy moi koledzy w podstawówce i liceum toczyli dyskusje o science-fiction, wolałem z dziewczynami rozmawiać o Ani;-) I w pełni się zgadzam, że w tekście jest sporo mroku i tajemnic. A także specyficznej symboliki (Las Duchów, Biała Aleja Rozkoszy czy Dolina Fiołków…) Tym bardziej więc wypatruję polskiego przekładu „The Gift of Wings”:-) Pozdrawiam fanów Ani i Lucy Montgomery.

    1. Michal_Pawel_Urbaniak says: Odpowiedz

      Dobrze wiedzieć, że fanów Wyspy Księcia Edwarda jest więcej! To wszak miejsce niezarezerwowane wyłącznie dla fanek!
      A biografia w wersji polskiej jest już w księgarniach:)

Dodaj komentarz