Olga Tokarczuk o naturze czytania

Jaki wpływ ma na nas literatura? Co nam daje? Jakie szczególne procesy zachodzą w nas, gdy sięgamy po książkę? O tym intymnym – dla każdego innym, a przecież na swój sposób wspólnym – doświadczeniu opowiada Olga Tokarczuk.

Czuły narrator Olgi Tokarczuk to zbiór wspaniałych esejów poświęconych w dużej mierze literaturze. Polska noblistka wierzy w jej potęgę, w moc jednoczenia ludzi. Przyznaje: „Tak, jesteśmy tu po to, aby czytać”. Pięknie pisze o tym, czym jest czytanie i co daje człowiekowi. Zobaczcie, oto fragment eseju Palec w soli, czyli Krótka historia mojego czytania:

„»Widzieć ogrody Tantala w Homerze«, »oglądać wojny napoleońskie w Tołstoju, »leczyć się z gruźlicy w Mannie«, »polować na wieloryby w Meville’u«, »być najnieszczęśliwszym kochankiem w Prusie« – to chyba najbardziej lakoniczne, jednocześnie jakże trafne ujęcie tego, co wyprawia z nami literatura. Literatura tworząc światy o zdumiewającym, ontologicznym statusie, wyprowadza nas poza siebie samych i pozwala uczestniczyć w doświadczeniu, które inaczej nie byłoby nam dane. Jeśli dobrze się zastanowić, to większość nasze wiedzy, doświadczeń, gustów, pasji i emocji ma bezpośredni związek z książkami, które czytaliśmy. Traktujemy postaci literackie jak bliskich nam i całkiem realnie istniejących ludzi. Przywiązujemy się do nich, porównujemy do nich. Niektóre z nich potrafią zmienić nasze życie.
Wśród wszystkich gatunków tylko człowiek posiadł tę tajemniczą umiejętność czytania, a tym samym opuszczania danej mu rzeczywistości – mentalnie i na jakiś czas. za każdym razem, kiedy otwieramy książkę, między okiem a powierzchnią papieru dzieje się jakiś cud, coś niezwykłego. Widzimy rzędy liter, a kiedy przesuwamy po nich wzrokiem, nasz mózg zamienia je w obrazy, myśli, zapachy, głosy. nie chodzi o to tylko, że z prostych znaków odczytywane są konkretne informacje, bo to potrafiłby komputer. To raczej kwestia widoków, woni i dźwięków, które z tych znaków wypływają. Tego, że istnieje możliwość przekazania drugiemu człowiekowi najbardziej subtelnych, skomplikowanych doświadczeń, możliwość otwarcia przed nim całego czyjegoś życia, i to w stopniu większym, niżby chodziło o życie realnie istniejącej osoby. Jak to się dzieje? Chyba nigdy żadni psychologowie nie wyjaśnili do końca tego cudu czytania. Cudu powszechnego, bo w każdej sekundzie wydarza się on w różnych miejscach na całej kuli ziemskiej, cudu, który sama dobrze znam, jako że przede wszystkim jestem czytelniczką, a dopiero potem pisarką”

Czy zgadzacie się z tymi refleksjami? Czym jest dla was czytanie? Jak opisalibyście to swoje doświadczenie?

Źródło cytatów: Olga Tokarczuk, Czuły narrator, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2020.
Źródło grafiki: https://lubimyczytac.pl/aktualnosci/12853/jakie-ksiazki-napisala-olga-tokarczuk

8 Replies to “Olga Tokarczuk o naturze czytania”

  1. Dzięki ogromne Michale za ten w s p a n i a ł y wpis. …pięknie napisałeś!

    1. Michal_Pawel_Urbaniak says: Odpowiedz

      Cieszę się, że Ci się spodobał:)

  2. Pisarczyk Amator says: Odpowiedz

    Najistotniejszy dla mnie jest ludyczny wymiar czytania. Mówiąc prościej – Czytanie rzeczy, które lubię czyli po prostu rozrywka. Tyle, że takie czytanie – jak każda rozrywka – niewiele cię rozwija. Mógłbym na przykład połknąć kolejne 10 książek Pilipiuka lub Chandlera, zachwycić się przewrotnymi porównaniami, może popłakać się ze śmiechu i w dużo lepszym nastroju wziąć się za bary z rzeczywistością. A wewnętrznie – poza paroma fajnymi bon-motami – nie pozostałoby mi nic.

    Jest jednak wiele innych aspektów czytania, w tym ten rozwojowy. Czytanie jako sposób poznania świata. Czytanie jako sposób na zrozumienie dlaczego na świecie jest tylu dziwaków, którzy myślą inaczej niż ja. Takie, które zmusza cię do czytania rzeczy nudnych jak flaki z olejem. To olbrzymi wysiłek, w którym walczysz z własną niechęcią i znudzeniem. W którym masz ochotę pie..prznąć książka w najdalszy kąt po 20 stronach „męczenia”. Podobnie jak na siłowni, kiedy po kwadransie na orbitreku mam ochotę krzyknąć za Tuwimem „całujcie wy mnie wszyscy w..” i pójść na piwo. Albo jak przy wchodzeniu na szczyt górski, gdy skacze na mnie cały bezsens drapania się tam gdzie mnie nie swędzi. Ale satysfakcja przychodzi potem. Uff, wymęczyłem te 200 powtórzeń. Hurra jestem na szczycie i podziwiam cudne widoki. Do jasnej cholery, udało się. Przebrnąłem przez tę „cegłę” i się cieszę, Następnym razem będę wiedział, ze należy ją czytać od strony 172, bo wcześniej to tylko takie tam nabijanie wierszówki, ale końcówka książki powala. Raz w ten sposób nawet przeczytałem ‘Anię z Zielonego Wzgórza’ (tam niestety tego powalającego końca nie było,brrr co za horror) i od tego czasu picie ciepłego bimbru z góralami już mi nie straszne.

    A tak na marginesie –
    Czytanie książek papierowych staje się coraz bardziej passe. Tokarczuk – oprócz tego, że pisze o magii czytania – pisała też (w „Czułym narratorze”, którego wymęczyłem na urlopie), że jesteśmy ostatnimi pokoleniami tych którzy piszą i czytają. Pisarzy zastąpi sztuczna inteligencja, a i tak ludzie przerzucą się (już to robią) na łatwiejsze w odbiorze audio-booki i filmy.

    1. Michal_Pawel_Urbaniak says: Odpowiedz

      Dzięki, że podzieliłeś się tą czytelniczą opowieścią 🙂 Trudno mi się ze wszystkim zgodzić, ale zawsze wychodzę z założenia, że my czytelnicy to jedna wielka rodzina:)

      1. Pisarczyk Amator says: Odpowiedz

        Muszę przyznać, ze jak na z premedytacją włożony „kij w mrowisko” (taka tam trollowa częśc natury Pisarczyka 😉 ), to bardzo wyważona odpowiedź.
        A tak serio – Pomijając nieco przesadzoną złośliwość co do „Ani”, reszta jest prawdą. Czytanie potrafi być uciążliwą pracą i walką ze samym sobą

  3. Pisarczyku, koncowka twojego wpisu bardzo mnie zasmucila. Ona tak na powaznie? Czyli czas zwijac manatki, bo po nas juz tylko analfabetyzm i sztuczna inteligencja? Nie wiem, czy w te pedy zabierac sie do pisania – moze zdaze przed koncem literatury – czy machnac reka i dac za wygrana?

    1. Michal_Pawel_Urbaniak says: Odpowiedz

      Oczywiście, że zabrać się do pisania!

    2. Pisarczyk Amator says: Odpowiedz

      Czy Tokarczuk pisała to na poważnie? Nie wiem. Ale w każdym takim „strachu” – nawet jeśli jest przesadzony – jest ziarno prawdy. Takie sobie zwykłe pisanie może zostać zalgorytmizowane. Jestem sobie w stanie wyobrazić, że niedługo wybuchnie rewelacja typu „Polscy geniusze szybsi od GenAI. Remigiusz Mróz to tak na prawdę bardzo sprytny algorytm napisany przez informatyków z Politechniki Śląskiej” (NB: doskonale by to tłumaczyło niesamowitą płodność i powtarzalność tego autora).

      Ciągle łudzę się, że literatura sięgająca głębiej w zakamarki duszy człowieka, zachowująca się nieprzewidywalnie, przewrotna, bawiąca się nieoczywistymi porównaniami pozostanie domeną homo sapiens . Ale może to tylko złudzenia? Niemiecka młodzież po wojnie miała hasło „Nie wierz nikomu po trzydziestce.”. Pewnie czas na hasło „Nie wierz literaturze napisanej po 2020”. Tak więc widząc tekst podpisany „Alkalin” mogę podejrzewać, że jest to twór AI, a ty możesz tak samo podejrzewać moje wypociny o bycie skutkiem ruchu elektronów w komputerze, W sumie nic nowego. Solipsyści już 2500 lat temu twierdzili, ze nie jesteś w stanie udowodnić mi, że istnieje cokolwiek poza mną samym.

Dodaj komentarz