I kolejny konkurs na blogu Pasji Pisania dobiegł końca. Kto przeniesie się do świata Jane Austen? Kto odwiedzi pewne powstające uzdrowisko, poczyta cudze listy i pozna rodzinę Watsonów? Pora ogłosić werdykt!
Pierwszy w tym roku pisarski konkurs Pasji Pisania uważam za zakończony! Jak zwykle nie zawiedliście – nadesłaliście sporo ciekawych prac. Kto otrzyma książkę z pomniejszymi dziełami Jane Austen: Lady Susan, Sanditon, Watsonowie? O tej pozycji pisałem więcej w niedawnej „Lekturze na weekend”. Egzemplarze konkursowe ufundowało Wydawnictwo MG.
Dorota Tukaj – tłumaczka tej prozy – postanowiła nagrodzić trzy osoby.
1 miejsce – Joanna Sz. – za jasno widoczną ideę przewodnią, tekst pełen napięcia i emocji, a do tego dopracowany technicznie.
II miejsce – Michał – za tekst wzruszający, bardzo dobry warsztatowo, spełniający wszystkie wymogi.
III miejsce – Pisarczyk Amator – za tekst jędrny, nieszablonowy, ze świetnie wpasowanym słowem-kluczem.
Wszystkie prace możecie przeczytać tutaj.
Joanna Sz. przedstawiła taką historię:
Z rozmowy z lekarzem zapamiętałam tylko tyle, że nawet jeśli przeżyjesz, to i tak cię straciłam. Podobno tętniak zniszczył zbyt wiele, wycięli z twojej głowy kawał ciebie, wycięli kawał mojej duszy. Może nigdy się nie obudzisz, a na pewno nigdy nie będziesz taki sam jak kiedyś. Nic, że nie dopijesz kawy, nie dopiszesz maila – ty nie dokończysz żadnej z ważnych spraw!
Na szczęście tego nie wiesz, gdy bezbronny topisz się w kablach urządzeń monitorujących twoje bezwładne ciało. Jego miękka, wciąż ciepła bryła jedynie obiecuje czułość, jak lalka stanowiąca doskonałą imitację żywego niemowlęcia. Twoje półotwarte oczy patrzą, lecz nie widzą. Dziwne, że łzawią. Lekarze twierdzą, że to mimowolny odruch, ale wolę wierzyć, że łzy przywołała piosenka, która płynie z radia przemyconego na OIOM, by cię budzić do życia. „Niebieska piosenka”, przy której siedem lat temu tańczyliśmy pierwszy weselny taniec. Dziś jej słowa, w których Pan nadziwić się nie może, że to już ty pukasz do nieba drzwi, brzmią jak ponure proroctwo. Śmiem żywić nadzieję, że nie tylko Jego zaskoczyłeś, pewnie święty Piotr, widząc cię za wcześnie, też podrapał się po głowie, by w końcu zatrzymać gdzieś między niedokończonym życiem, a śmiercią. Sprawę twą skierował na niebiańskie konsylium i dlatego trwamy w tej mrocznej poczekalni. O jaki wynik tych obrad się modlić? Niech się stanie wola czyja? Czyja wola się stała?
Nagle czuję dotknięcie. To twoja lepsza ręka czasem się podnosi. Czyżby w mimowolnym odruchu dotknęła moich włosów i siłą ciężkości osunęła się po twarzy? Czy mam cię za nią chwycić, próbując z nicości wskrzesić niedokończone?
„Ja wstawię się za tobą” nucą moje samowolne usta twojemu milczącemu ciału.
A taki tekst nadesłał Michał:
Czego najbardziej mi żal? Nie wiem, czy jest jedna rzecz.
Zdjęć, które już nie stoją na szafce w salonie? Tak, na pewno mi ich brakuje. Jeszcze zostały czyste ślady na zakurzonym lekko blacie, odciski wspomnień. Nie będzie nowych wyjazdów, które można by sfotografować, nie zamkniemy w ramce uśmiechów doświetlonych naszym słońcem.
Porannej kawy też już nie będę parzył. Straciła smak. Przestała być pobudzająca. Dokładałem cukru, ale nadal była gorzka, parzyła język. Ostatnią wylałem do zlewu po pierwszym łyku. Smakowała wtedy, gdy szykowałem w dwóch kubkach, a teraz… Piję szklankę wody. To zdrowsze. Podobno kawy nie należy pić z samego rana. Czyli może to i dobrze. Mój organizm mi podziękuje. Tylko, że ja tak lubiłem naszą kawę z cynamonem.
Na półkach w łazience mam teraz za dużo miejsca. Bo co ja tam mogę postawić? Żel do golenia, balsam po goleniu, pastę do zębów i koniec. Purytański zestaw mężczyzny. Perfumy wyrzuciłem. To był prezent. Piżmo i drzewo cedrowe dodawało mi pewności siebie, samczości. Przestały pomagać w budowaniu ego, więc flakonik wylądował w koszu. Chciałem nimi pachnieć dla… A i jeszcze mam szampon. I dużo pustego miejsca.
Najgorsze są niedokończone puzzle. Widok Wielkiego Kanionu pocięty na setki małych kawałeczków. Mieliśmy tam pojechać. Zaczęliśmy układać w akcie ostatecznej rozpaczy, jakbyśmy mieli nadzieję na to, że jak się uda z tą układanką, uda się też z życiem. Nie skończyliśmy, nie dobrnęliśmy nawet do połowy. Wczoraj podszedłem do puzzli z workiem na śmieci. Już wyciągnąłem rękę, by zgarnąć je i wyrzuć. Nie miałem siły.
Nie mam siły…
Pisarczyk Amator zaproponował taką miniaturę:
Pomnikiem Dzikusa stała się niedokończona butelka piwa „Mieszczańskie”, którą zostawił na murku tuż przed tym zanim rzucił się wykonać swój Ostateczny Skok. Zaraz po stypie Ostry wyjął ją z kieszeni i przymurował do ostatniego miejsca na tym łez padole, które miało zaszczyt gościć Dzikusową sempiternę wtedy gdy jeszcze była ciepła. Dzięki Ostatecznemu Skokowi Dzikusa mała Jadzia zamiast wkomponować się w chłodnicę nadjeżdżającej ciężarówki mogła się brzydko zestarzeć, stać się Zrzędliwą Jadwigą i zatruć życie swojemu nieszczęsnemu mężowi oraz dwóm synom. Skok ten spowodował również niezgorszą konfuzję miejscowego klechy, który w jednym momencie stracił obiekt odsądzania od czci i wiary i musiał zaczął cos bredzić o nawróceniu Dzikusa na drogę cnoty i o tym, że nawet w złych ludziach jest odrobina dobra.
Dzikus to był gość. Sztajmes nad sztajmesami, który potrafił „z wira” wychylić browar w siedem sekund. Jedyny który nie bał się ganiać za dzielnicowym krzycząc „Kto go wypuścił bez kagańca?!” czy – nawalony jak stodoła w sianokosy – tańczyć pogo na dachu monopolowego w rytm odgłosów młota dochodzących z pobliskiej budowy. Król naszego przedmieścia. Zdetronizowany w sekundę za pomocą rozklekotanego Stara model 66 w kolorze rdzawo-czerwonym.
I tyle po nim zostało. Znoszona, poprzecierana na łokciach, ramoneska. Wymiętolony tomik „Moskwa-Pietuszki” z plamą po czerwonym winie Sophia Melnik na stronie sto siedemnastej. Niezliczone śmieszne historyjki z nim w roli głównej. Niedokończona butelka piwka na murku. I pamięć tych co go podziwiali i kochali za to, że był wolnym człowiekiem. Wznoszę toast na cześć bohatera Ostatecznego Skoku nucąc jego ulubioną piosenkę „ A gdy przyjdzie po mnie ta sucha kurwa śmierć, wypiję jeszcze łyk i powiem wszystkim ‘cześć’ ”. Ale historii tego gestu Jane Austen i tak by nie zrozumiała.
Serdecznie wam gratulujemy! Zarówno laureatom i laureatce, jak i wszystkim uczestnikom. Pamiętajcie, że już samo zmierzenie się z konkursowym tematem – i pisanie! – jest zwycięstwem!
Źródło cytatów: https://blog.pasjapisania.pl/2024/01/07/lady-susan-sandtion-watsonowie-konkurs/Źródło grafiki: https://www.imdb.com/title/tt3068194/
Dziękuję bardzo za wyróżnienie i gratuluję pozostałym laureatom.
Wszystkim gratuluję pasji pisania, która sprawia że się tu spotykamy.
Dziękuję takoż. I gratuluję Joannie i Michałowi, których teksty pewnie by się bardziej Jane spodobały. 😉
To – niespodziewane dla mnie wyróżnienie – dedykuję panu Jasiowi, pierwowzorowi postaci Dzikusa, jednej z najbarwniejszych postaci jakie spotkałem. Niech mu chmurka lekką będzie, a aniołki wciąż dolewają dobrze zmrożonej ambrozji.
Bardzo się cieszę, że mój tekst został doceniony. Zaskoczyło mnie to bardzooooo! Dało też trochę wiary w siebie i zachętę do dalszego rozwoju, bo sporo się nauczyłam na kursie z Michałem Urbaniakiem, który kończę aktualnie. Zupełnie inaczej widzę wiele rzeczy i mniej więcej wiem nad czym pracować. Pisarczyk Amator – bardzo mi się Twój tekst podobał i Jane, by Cię mogła zaskoczyć 🙂 Michał te niedokończone puzzle rozdzierają serducho…