Nowa pisarska droga Jo March

Pamiętacie Jo March z „Małych kobietek” i „Dobrych żon” Louisy May Alcott? To jedna z czterech sióstr. Ma pisarskie ambicje i ciągle dąży do ich realizacji. Nieoczekiwanie znajduje nową literacką ścieżkę – a wszystko przez przypadek!

Jo March ze słynnej powieści Louisy May Alcott Małe kobietki w Dobrych żonach (drugiej części tego cyklu) nieoczekiwanie znalazła nową twórczą ścieżkę. Może wreszcie zarabiać imponujące pieniądze na pisaniu! A wszystko zaczęło się za sprawą prelekcji o piramidach. Jeszcze przed prelekcją Jo przysiadła nieopodal zaczytanego chłopaka. Spójrzcie, z jakim humorem Alcott opisuje tę scenkę:

„Zajmujące go pismo było ilustrowane i Jo, przyjrzawszy się, o ile sięgnęło oko, daremnie zapytywała siebie, jaki zbieg okoliczności zmusił dramatycznego artystę, by przedstawił Indianina w bogatym stroju wojennym, spadającego w przepaść z wilkiem uwieszonym u szyi, podczas gdy dwóch rozwścieczonych młodzieńców o nienaturalnie małych nogach i dużych oczach, sztyletowało się w pobliżu, a kobieta z rozwianym włosem uciekała w dal z szeroko rozwartymi oczami.
Mając odwrócić stronę, młodzieniec spostrzegł, że Jo się przygląda, więc z rycerską grzecznością zapytał, podając jej pół gazety: »Czy chce pani przeczytać? To śliczna powieść«. Jo przyjęła z uśmiechem, bo nie wyrosła z sympatii do młodzieńców, i po chwili zaplątała się w zwykłym labiryncie miłości, tajemnic i morderstw. Ta powieść należała do lekkiej literatury, w której namiętności górują i gdzie, skoro autorowi zabraknie pomysłu, wielka katastrofa usuwa z widowni połowę dramatis personae, zostawiając resztę, by się jej upadkiem cieszyła.
– Doskonała, nieprawda? – spytał nieznajomy, gdy skończyła czytać.
– Zdaje mi się, że zarówno pan, jak i ja moglibyśmy taką napisać – odpowiedziała Jo, którą bawiło unoszenie się nad tą lichotą.
– Uznałbym się w takim razie za bardzo szczęśliwego, bo ta pani dobrze sobie żyje ze swych powieści – rzekł, wskazując podpisane u dołu nazwisko (…).
– Czy pan ją zna? – spytała Jo, w której rozbudziła się nagle ciekawość.
– Nie, ale czytałem wszystkie jej utwory i znam kogoś, kto pracuje w redakcji drukującej to pismo.
– I mówi pan, że dobrze żyje z tych powieści? – spytała znów, teraz patrząc z większym poszanowaniem na dramatyczną grupę i gęsto rozsiane wykrzykniki.
– Domyślam się; wie, co się ludziom podoba, i każe sobie hojnie płacić za to, co pisze.
W tej chwili zaczęła się prelekcja, ale Jo słyszała jej bardzo mało, gdyż podczas kiedy profesor rozwodził się o Belzonim, Cheopsie i hieroglifach, potajemnie zanotowała adres gazety, postanawiając śmiało sięgnąć po sto dolarów ofiarowanych tam za powieść sensacyjną. Zanim wykład się skończył, a słuchacze ocknęli, zrobiła ogromny majątek – nie pierwszy to, jaki się znalazł na papierze – i zagłębiła się w tworzeniu powieści, niepewna tylko, czy pojedynek odbędzie się przed ucieczką czy po morderstwie”.

Jak wam się podobała ta scenka? Czy pisarski plan Jo się powiedzie? Przekonacie się już niebawem!

A może i ty aktualnie pracujesz nad powieścią? Zaprezentuj ją podczas najbliższej Pracy nad Tekstem. Ruszamy już 10 lutego. Są jeszcze miejsca:

http://www.pasjapisania.pl/kurs-praca-nad-tekstem.html

Nie zwlekaj! Zapisz się już dziś!

Źródło cytatów: Louisa May Alcott, Dobre żony, tłum. Zofia Grabowska, Wydawnictwo MG, Warszawa 2020.
Źródło grafiki: https://www.imdb.com/title/tt3281548/

Dodaj komentarz