Nie tylko domy bywają nawiedzone

Jeszcze tylko przez tydzień możecie nadsyłać prace na aktualny blogowy konkurs. Do wygrania egzemplarz „Wróć przed zmrokiem” Rileya Sagera. Kto chce się przekonać, co wydarzyło się w Baneberry Hall?

Tylko do 19 grudnia włącznie możecie nadsyłać prace na aktualny blogowy konkurs. Do wygrania Wróć przed zmrokiem – fascynująca powieść Rileya Sagera ufundowana przez Wydawnictwo MOVA. Więcej o tej książce pisałem w listopadowej Lekturze na weekend.

Słowem-kluczem jest „nawiedzony”. Dom? Przedmiot? Mężczyzna? A może nawiedzona kobieta? To od was zależy.

Wasze opowiadania (lub ich fragmenty) nie powinny przekroczyć 1700 znaków ze spacjami. Wklejajcie je w formie komentarza do wpisu konkursowego.

A zatem do pisania – jeszcze zostało trochę czasu!

14 Replies to “Nie tylko domy bywają nawiedzone”

  1. Napisałem, ale jakoś nieprzepadam za siłami nieczystymi. Naukowo możliwe zagrożenia mogą być nie mniej wstrząsające. Na przykład w powieści i filmie „Marsjanin” główny bohater pozostaje osamotniony na Marsie odległym od Ziemi między 50 a 100 mln kilometrów bez środków do życia i komunikacji z Ziemią. Namiastką tego był wypadek Apollo 13, który nie zakończył się tragicznie dzięki pełnej mobilizacji astronautów i ośrodka naziemnego Houston. Niestety było też kilka tragicznych wypadków np. Apollo 1 czy promów kosmicznych.
    Jeszcze bardziej przejmujące są gdybania o niebezpieczeństwie uderzenia w Ziemię plantoidy, asteroidy czy komety. W przeszłości powodowały wielkie wymierania. Jedno z nich wyeliminowało dinozaury. Meteroid Czelabiński z 2013 był zaledwie 17 metrową namiastką, a i tak uszkodził 7 tysięcy budynków.

  2. Właśnie czytam „Generacja X, czyli kryzys wieku średniego”, to generacja Star Wars, Star Trek. Teraz 40 latkowie (plus minus) przeżywają kryzys. To nie SF. To realne życie, tyle że tak jak kiedyś, teraz też liczy się seks, maryśka i muzyka techno, metalic oraz , co nowe, wszechobecne wulgaryzmy. Na wszystko można powiedzieć „chuj” w barwach wszelakich wariacji. Ciekawe jakby konkurs zrobić… Żartuję…

    1. Pisarczyk Amantor says: Odpowiedz

      Wchodzę w taki konkurs, jeśli zostanie ogłoszony 😉 Pachnie mi Jerofiejewem i Pielewinem.

  3. Dodam, w książce Generacja X . główni bohaterowie są najzwyczajniej nawiedzeni.

  4. Pisarczyk Amantor says: Odpowiedz

    Andy,
    W jednym konkursie powinno się pisać tylko jeden tekst. Właściwie to nikt nie wprowadził takiej regulacji, ale wydaje mi się ona niepisaną zasadą. Dlatego poza konkursem mam dla ciebie w prezencie pomysł na naukową wersję „nawiedzonego domu”. Może się trochę przekonasz do „nawiedzeń”? 😉

    W chałupie Inżyniera Karwowskiego od 6 grudnia straszy, błyska, drzwi się same zamykają, światło złowieszczo mruga i gaśnie w momencie gdy inżynier wkracza na schody, a oszalały odkurzacz Roomba zaczyna z uporem maniaka ganiać Mruczka po chałupie i próbuje wciągać mu ogon. Tu możesz poszaleć w opisie buntu elektroniki domowej. Łącznie z tym, ze telewizor sam złośliwie przełącza się na Dziennik TVP, a robot kuchenny niszczy cały zapas Idaredów wycinając z nich figurki w kształcie penisów i układając na blacie obsceniczne hasła z obierek w stylu „Tylko podłe ch..e lubią jabłka” lub „Udław się zdrajco!”.

    Wyjaśnieniem zagadki będzie złość Alexy, która – po tym jak właściciel dostał na Mikołaja iPhone’a i wymienił ją na Siri – postanawia się zemścić na niewiernym użytkowniku opanowując centrum dowodzenia inteligentnym domem. Na wyjaśnienie zagadki wpada nieustraszony Mietek Wykluczony Cyfrowo Menel Starej Daty, który po włamaniu się do piwnicy w celach konsumpcyjno-ogrzewczych odkrywa duży napis „Siri to k…a”. Za niewygórowane tantiemy dla swego talentu detektywistycznego (czymże jest ta dycha na butelczynę „Krzepkiej Wiśni”?) uświadamia inżynierowi, co jest przyczyną „nawiedzenia” domu i wspólnie przystępują do eliminacji zagrożenia. Łatwo jednak nie będzie….

    1. Hej Pisarczyk,

      Wydaje mi się, że Michał wyraźnie wskazał, że komentarze na konkurs dopisujemy do tego pierwszego wpisu. Dlatego nie traktowałem swojego komentarza powyżej jako konkursowego. Napisałem takie votum separatum do tematyki nawiedzenia.

      Muszę przyznać, że Twój pomysł „high-tech nawiedzenia” jest świetny. Przypominasz mi, że mam namiastkę tego w kuchni. Na suficie mam ułożone w kwadrat lampki pierwotnie halogenowe, które wymieniłem na LEDy. Wymagało to umieszczenia w suficie zasilacza prądu stałego, bo LEDy są niskonapięciowe. Początkowo wszystko działało idealnie. Od pewnego czasu jednak gdy jesteśmy w kuchni przy wyłączonym oświetleniu pojawiają się błyski na niektórych LEDach. Zastanawiam się co to jest, bo przełącznik przy drzwiach jest wyłączony i do zasilacza ani dalej do LEDów nie dochodzi napięcie. A może to awaria tego przełącznika? Wezwaliśmy elektryka, który nam robił instalację i brata inżyniera, ale nie potrafili pomóc.

      1. Pisarczyk Amantor says: Odpowiedz

        Ale moja uwaga o jednym tekście od jednego autora dotyczyła mnie a nie ciebie. 😉
        Ja już zacząłem pisać, a potem się żachnąłem, że to byłby drugi tekst w konkursie.
        Trochę szkoda, bo wymyślanie tego jakie złośliwości mogą wyczyniać kolejne zbuntowane przedmioty jest całkiem zabawne ..

  5. Bomba!

    A swoją drogą to chyba tutaj była taka zabawa. Sami uczestnicy podali kilkanaście słów zupełnie od czapy i zadaniem było ułożyć z nich tekst jak najbardziej spójny i logiczny. Czy dobrze pamiętam?

    1. A ja zadałem studentom zrobienie takiego serwisu do grania, który dysponował pewnym dużym zasobem słów i każdemu graczowi losował słowa jakich ma użyć. Potem gracz układał z ich użyciem opowiadanie i publikował. Zadaniem przeciwników było wyłowienie słów, które zostały temu graczowi narzucone. Każde odgadniete słowo dawało odgadującemu punkt.

  6. Pisarczyku, ale sie usmialam! Szczegolnie z tych idaredow i obierek! Swietny pomysl, a Andy’emu wykazales, ze nie mozna sie uprzedzac, bo zawsze sie cos z narzuconego tematu da wycisnac.

  7. Goście wyszli objedzeni i obarczeni prezentami. Wprost z gwarnego biesiadowania wpadliśmy w rozkołysany jazzowymi aranżacjami kolęd mrok Cichej Nocy. Krzątałam się jeszcze, zbierałam rozrzucone opakowania, zamiatałam, gasiłam lampy. Otworzyłam drzwi na taras, mokry od grudniowego marznącego dżdżu. Wystawiając patery ciast spojrzałam w noc. Znad pola Mietka sunął gęsty tuman zbitej mroźnej mgły. Dopadł mnie i przeniknął wilgocią przez wełnę swetra. Wzdrygnęłam się i zatrzasnęłam drzwi. Coś się zmieniło. Coś we mnie.
    Ogień już przygasał, żar dawał ciepłe pomarańczowe światło, które mieszało się z blaskiem lampek z tarasu i chybotliwymi światłocieniami płomyków świeczek. Zrobiłam wszystko, żeby nastrój pozostał. Nie dla mojego ukochanego, który przysypiał już na kanapie. Nastrój był przeznaczony dla mnie samej. Chciałam doczekać w nim słodkiej senności po całym biegu na świąteczną metę.
    Wtedy przyszedł Semen.
    – Nareszcie sami, co? – zapytałam, gdy usiadł obok.
    – Nie lubię tłumu – odpowiedział.
    Zanim zdążyłam wyrazić zdumienie, Josza rzuciła od niechcenia:
    – Cieszmy się, że oni s ą.
    – Bo? – ożywił się.
    – Miłość, młody, miłość. Ale co ty możesz o tym…
    – Wystarczająco – uciął.
    Wiedziałam, co Semen ma na myśli. Pokój duszy, która nie oczekuje, nie dąży, ale pogodnie akceptuje nadchodzące „teraz”. Wszechogarniająca miłość do świata. Transcendentalna medytacja. Tak, on to potrafił.
    – Zadufanie młodych – skomentowała Josza.
    Ją też rozumiałam. Nie lubiła filozofować. Łaknęła tylko bliskości i miłości, nie umiała żyć dla siebie, potrzebowała służyć. Przymknęła senne oczy, w których odbijał się blask dogasającego kominka.
    Dochodziła pierwsza, Semen zeskoczył z kanapy i wtulił się w puszystą szyję Joszy. Za kilka godzin znów ja będę mówić, a oni udawać, że rozumieją tylko kilka prostych słów. A może wcale nie?

    1. Uups! Chyba nie tu zamieściłam gdzie trzeba. Nie wiem jak usunąć, więc trudno. Nie czytajcie.
      Mo.

      1. Takie fajne, a mamy nie czytac?

Dodaj komentarz