Lektura na weekend – Dziwne losy Lydii Robinson

Kim jest tytułowa „Kochanka pana Brontë” z powieści Finoli Austin? Miłośnicy rodzeństwa z Haworth nie będą mieli problemu z odpowiedzią na to pytanie – to Lydia Robinson, w której zakochał się Branwell Brontë. Czas by i ona opowiedziała swoją historię.

„Gdzież dusza ma uleci,
Gdy odejść nie chce?
Nęka pragnące śmierci
Zbolałe serce.
Kiedyż niepokój dziwny ów,
Kołysząc w rytm bezsennych snów,
Oczy pozwoli zamknąć znów
W szczęśliwej drzemce?” (tłum. Dorota Tukaj).

Lydia Robinson

Nie tylko twórczość, ale i życie pisarskiego rodzeństwa Brontë z plebanii w Haworth wśród wrzosowisk, wciąż wzbudza zainteresowanie:  czytelników, badaczy literatury, ale też rozmaitych twórców: pisarzy, pisarek i filmowców. Wciąż bywa inspirujące literacko. Finola Austin w swojej powieści zmierzyła się z pewnym ważnym epizodem z życia Branwella Brontë, pisarza, poety, malarza, który – nie wiadomo, czy słusznie – przeszedł do historii literatury jako alkoholik i utracjusz (na zdjęciu powyżej Adam Nagaitis grający Branwella w serialu biograficznym To Walk Invisible). Po części obwinia się za to skandaliczny romans z Lydią Robinson, żoną zamożnego właściciela ziemskiego, której synem Branwell opiekował się jako guwerner. Istnieją spory wśród badaczy, czy ów romans rzeczywiście miał miejsce (nie zmienia to faktu, że Branwell adresował do Lydii kilka swoich poruszających wierszy). Niemniej właśnie z tą historią zmierzyła się Austin. Oddała głos Lydii Robinson.

Historia – a zwłaszcza pisarka Elizabeth Gaskell w pierwszej biografii autorki Dziwnych losów Jane Eyre surowo osądziła Lydię Robinson – nieszczęsną i nikczemną kobietę, łamiącą zasady, niemal femme fatale, która otumaniła i doprowadziła o siedemnaście lat młodszego mężczyznę do zguby (co ciekawe, fragmenty oczerniające Lydię Robinson, późniejszą lady Scott zostały usunięte z wielu następnych wydań Życia Charlotte Brontë). Dziś wiadomo, że Branwell prawdopodobnie padł ofiarą własnej rozbuchanej wyobraźni (powiązanej ze skłonnością do swoistej mitomanii). Związek z mężatką z innej sfery społecznej raczej nie mógł się udać. A jak przedstawiła panią Robinson Finola Austin? Pokazuje ją w trudnym momencie – Lydia dopiero co straciła matkę, a jeszcze nie uporała się ze śmiercią najmłodszej córki. Właśnie to tragiczne zdarzenie położyło się cieniem na długim związku państwa Robinsonów:

„To okrutne, ale nasze małżeństwo umarło wraz z naszą córką. Do tej pory powinnam już była przyjąć to do wiadomości. Leżeć z Edmundem to jak leżeć bez niego we własnym łóżku, tylko z poczuciem większej samotności. Mieć kogoś, kto nas nie chce, to gorsze niż nikogo nie mieć”.

Lydia znajduje się w kryzysie. Mąż nie spełnia jej oczekiwań – czy to seksualnych, czy emocjonalnych. Oddalają się od siebie. Apodyktyczna teściowa nie ukrywa niechęci wobec niej. Z dorastającymi córkami, przeżywającymi okres buntu – zwłaszcza najstarszą, imienniczką – coraz trudniej się porozumieć. Lydia ma poczucie, że za życia złożono ją do grobu. Współczuje się jej – zwłaszcza odpychającego ją męża. Nie całkiem dziwi, że zaczyna ją ciekawić młody guwerner, pochodzący jakby z innego, nie tak sztywnego świata. Branwell Brontë ofiaruje jej potrzebną admirację, zrozumienie. Pokazuje, że życie Lydii jeszcze się nie skończyło – choć pozostaje w żałobie, jest matką prawie dorosłych córek. Z kolei ona to chce znaleźć z nim wspólny język („On był buntownikiem tak jak ja; oboje byliśmy dziećmi surowych duchownych, nienadającymi się do pobożnego życia”), to się miota we własnych emocjach. W tej zdradzie nie chodzi o odegranie się na obojętnym mężu, tylko o poczucie, że wciąż ma się moc sprawczą. Lydia też poniekąd pada ofiarą tego romansu – Branwell jest uzależniony od alkoholu, oddany swojemu pisaniu, a raczej ogarnięty obsesją, która nie prowadzi do tworzenia (narratorka zauważa cierpko: „Częściej narzekał na pisanie, niż pisał. I popadał w paranoję na myśl, że Charlotte opublikuje powieść szybciej niż on”). Jednocześnie trudno wątpić w szczerość jego uczuć. Jednak miłość szybko ukazuje swoje wyniszczające oblicze. Ten romans nie może obyć się bez ofiar.

Bardzo ciekawym motywem jest inna fascynacja – może potężniejsza, bo zbudowana w wyobraźni. Lydia stale porównuje się do Charlotte, siostry Branwella, która zdaje się zajmować w jego sercu szczególne miejsce. Ciekawi ją, kim naprawdę jest ta osobliwa kobieta („Z każdym nowym szczegółem, o jakim się dowiadywałam, Charlotte wydawała mi się coraz bardziej fascynująca. Była zaskakująca, miała wiele twarzy, nie była śmieszna jak romantyczna Emily czy bezbarwna jak Anne (…) Różnica między mną a Charlotte wprawiała mnie w zakłopotanie, czułam się próżna i przewidywalna, choć pan Brontë nigdy mi czegoś takiego nie zarzucił”). Austin mruga okiem do czytelnika, gdy pani Robinson czyta najsłynniejszą powieść Charlotte Brontë, nie wiedząc, kto jest jej autorką („czytałam kolejną powieść przysłaną mi przez pana Bellerby’ego. Dziwne losy Jane Eyre jakiegoś Currera Bella. Temat, życie guwernantki, niezbyt mnie jednak zainteresował. Co taka guwernantka, która sama dopiero co wyszła z pokoju dziecięcego, wie o życiu i miłości?”).

Finola Austen zdradza w bardzo interesującym posłowiu:

„Napiszę powieść inspirowaną motywami powieści sióstr Brontë – brakiem możliwości wyboru w przypadku kobiet, poczuciem, że jest się schwytaną w pułapkę, skrywaną namiętnością – lecz moja powieść będzie miała bohaterkę inną niż te, które pojawiały się w książkach sióstr, starszą, bogatszą, doświadczoną seksualnie, matkę dzieciom”.

I rzeczywiście to się udało. Sam pomysł, żeby oddać głos kobiecie, która dotąd tkwiła trochę z boku opowieści jest doskonały. Ma się wrażenie, że to jedna z tych historii, którą znamy z powieści sióstr Brontë, tyle że we współczesnej odsłonie. Fabuła angażuje – nawet jeśli się ją zna – jest poprowadzona ciekawie. Widać tu dobry research, ale też ambicje, żeby stworzyć nie tyle romans czy erotyk co powieść psychologiczną o zniewoleniu i ograniczaniu kobiet. Niejako w tle pojawiają się Anne, Charlotte czy pastor Brontë. Dla fanów rodzeństwa z Haworth Kochanka pana Brontë to pozycja obowiązkowa – ale nie tylko im ta lektura może sprawić przyjemność.

Źródło cytatów: Finola Austin, Kochanka pana Brontë, tłum. Małgorzata Szubert oraz Dorota Tukaj [wiersze Branwella Brontë], Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2024.
Źródło grafiki: https://www.radiotimes.com/tv/drama/who-was-branwell-bronte/

2 Replies to “Lektura na weekend – Dziwne losy Lydii Robinson”

  1. Świetna recenzja! Miałam sprzeczne uczucia co do postępowania głównej bohaterki, ale chyba właśnie te uczucia powodują, ze ta powieść historyczna przypadła mi do gustu. Niby niezbyt skomplikowana historia, ale wciąż jest pole do myślenia.

    1. Michal_Pawel_Urbaniak says: Odpowiedz

      Tak, to prawda!

Dodaj komentarz