Lektura na weekend – Opowieść Patroklosa

Pamiętacie Patroklosa? To ukochany Achillesa, drugoplanowa, ale przecież ważna postać w „Iliadzie” i samej historii greckiego herosa. W swojej powieści Madeline Milller oddaje głos właśnie Patroklosowi. Pod jej piórem to piękna historia o niezwyciężonej miłości i pułapce przeznaczenia.

Dziedzictwo starożytnej Grecji jest nadal żywe. Mijają kolejne stulecia, a najrozmaitsze mity, opowieści czy ich wątki stanowią skarbnicę twórczych inspiracji. Dobrze o tym wiedzą pisarze. Niedawno w naszych księgarniach ukazało się wznowienie znakomitej powieści Madeline Miller. W pisanej przez dziesięć lat Pieśni o Achillesie przedstawia znaną nam z Iliady historię wojny trojańskiej z nieco innej perspektywy. Narratorem powieści jest Patroklos – ukochany Achillesa, poświęcający się dla niego. U Homera ta postać została nieco zmarginalizowana, pozostała na drugim planie. Amerykańska pisarka nadaje Patroklosowi i jego czynowi głębszy wymiar.

Garrett Hedlund jako Patroklos w filmie „Troja” (2004). W roli Achillesa wystąpił Brad Pitt.

Poznajemy Patroklosa, syna Menojtiosa, jeszcze jako chłopca. Uczestniczy w pewnym osobliwym zdarzeniu związanym ze zjawiskową Heleną – jest jednym z jej licznych zalotników. Jak wiemy, ta legendarna piękność nie jego wybierze. Przysięga złożona podczas tamtego spotkania kilka lat później odmieni losy świata. Wcześniej odmieni się los samego Patroklosa – po nieumyślnym zabiciu dokuczającego mu chłopca zostanie wygnany z rodzinnego domu i znajdzie schronienie na dworze Peleusa. Napiętnowany, nie czuje się tam dobrze. Nie bez zazdrości obserwuje pięknego Achillesa. Na skutek splotu okoliczności książę wybiera Patroklosa spośród wielu innych chłopców na swojego towarzysza (therapon – czyli towarzysz broni oddany księciu poprzez śluby krwi i miłość).

„- Patroklos. – Achilles nie wymamrotał mego imienia, jak często robili to ludzie, ścieśniając głoski w pośpiechu, by się pozbyć tego słowa. U niego wybrzmiała każda sylaba: Pa-tro-klos. Wokół nas kończono jeść, słudzy zbierali talerze. Podniosłem wzrok. Chłopcy umilkli, wszyscy mieli szeroko otwarte oczy. Zwykle syn Peleusa nie zwracał się do nas po imieniu. – Dziś będziesz spał w moim pokoju. (…)
Słyszałem myśli gapiących się chłopców, jakby je wypowiadali. Dlaczego on? Peleus istotnie namawiał syna, żeby wybrał sobie kompanów, ale przez tyle lat na próżno. Achilles żadnemu z chłopców nie okazał szczególnego zainteresowania, choć wobec wszystkich był uprzejmy, jak przystało młodemu księciu. I raptem obdarzył tym długo wyczekiwanym zaszczytem najmniej prawdopodobnego z kandydatów: małego, odpychającego i jak wiele na to wskazywało, wyklętego”.

Achilles i Patroklos przez lata stają się sobie najbliżsi. Ich przyjaźń rozkwita, przechodzi w coraz bardziej świadomą fascynację, aż wreszcie w miłość. Miller pięknie obrazuje łączące ich uczucia. Ci dwaj dzielą razem dni i noce, są sobie oddani, pokonują pierwsze przeszkody, które stawia przed nimi świat. A jednak nie ze wszystkim da się walczyć. Achilles jest przeznaczony do czynów wielkich, bohaterskiej śmierci na polu bitwy. Taka była kolej losu słynnego męża. Jak mówi Patroklos: „Żyliśmy w świecie krwi i chwały, dla której krew przelewano. Tylko tchórze nie walczyli. Kto urodził się księciem, nie miał wyboru: wojował i zwyciężał albo wojował i ginął”. Wkrótce Achilles dostaje propozycję nie do odrzucenia. Odyseusz skłania go do udziału w wojnie trojańskiej:

„Synowie Troi słyną z waleczności, a ty śmiercią niejednego zapiszesz swe imię w gwiazdach. Jeśli wymówisz się od tej wojny, stracisz szansę na nieśmiertelność. Zostaniesz z tyłu, nieznany. Będziesz się starzeć i niedołężnieć w mroku zapomnienia”

Choć bohater początkowo się sprzeciwia, zdaje sobie sprawę, że stawka jest wysoka. Nawet śmierć nie wydaje się wielką cena za nieśmiertelność sławy. Nie byłby szczęśliwy, tracąc swoje przymioty – nawet z ukochanym mężczyzną u boku. Jedną z najpiękniejszych scen w powieści – podniosłą niczym z antycznego eposu – jest ta, w której Achilles i Patroklos decydują się uczestniczyć w wojnie:

Achilles opatrujący Patroklosa

„Nie możesz iść na tę wojnę. Już prawie to mówiłem, po tysiąckroć miałem na końcu języka, ale jedynie ściskałem jego zimne, nieruchome dłonie.
– Chyba bym tego nie zniósł – odezwał się w końcu.
Miał zamknięte oczy, jakby się bronił przed straszną wizją. Wiedziałem, że nie mówi o swojej śmierci, tylko o koszmarze, jaki roztoczył przed nim Odyseusz: o utracie wszystkich darów, pustym życiu i zwiędłej starości. Nieraz widziałem, ile szczęścia czerpał z własnej sprawności, ze swej tryskającej, niespożytej energii. Czyż nie był wyjątkowy, cudowny i olśniewający? Komu, jeśli nie jemu, przeznaczona była sława?
– Dla mnie to nie miałoby znaczenia – wydusiłem. – Nieważne, jaki byś się stał. Wszystko mi jedno, zawsze byłbym z tobą.
– Wiem – powiedział cicho, ale nie spojrzał na mnie.
Wiedział, ale to nie wystarczało. Żal był tak wielki, że rozsadzał mnie od środka. Kiedy on umrze, myślałem, wszystkie piękne i jasne rzeczy zostaną pogrzebne wraz z nim. Otworzyłem usta, ale było za późno.
– Pojadę – oświadczył. – Pojadę do Troi.
Różowy połysk jego usta, czysta zieleń jego oczu, twarz bez jednej zmarszczki czy niedoskonałości. On był wiosną, złotą i promienną. Zawistna śmierć miała pić z niego krew i stać się znów młoda.
Patrzył na mnie oczami głębokimi jak otchłań.
– Pojedziesz ze mną?
Nieskończony ból miłości i smutku. Może w jakimś innym życiu odmówiłbym, rwał włosy z głowy i krzyczał, może w innym życiu zostawiłbym go z tym wyborem samego. Ale nie w tym. Miał popłynąć do Troi, a ja razem z nim, nawet na śmierć.
– Tak – szepnąłem. – Tak.
Z ulgą na twarzy wyciągnął do mnie ramiona. Pozwoliłem się objąć i przylgnęliśmy do siebie całym ciałem, polały się łzy. Nad nami wirowały gwiazdozbiory, księżyc sunął w swym kieracie i mijały godziny naszej bezsennej udręki”.

Miną lata zanim wojna się skończy. Początkowo wydaje się, że tak można żyć, oszukując przeznaczenie. Dlaczegóż Achilles miałby, zgodnie z przepowiednią, zabić Hektora – który przecież nic mu nie zrobił – i tym samym zesłać na siebie śmierć? Znieważony przez Agamemnona, odmawia udziału w walce. Kolejni mężczyźni giną na polu bitwy. Sytuacja się zaostrza. Jak się okazuje, przeznaczenia i tak nie można uniknąć. Jak mówi mądry Odyseusz: „Tyle lat płynąłeś rzeką przeznaczenia pod prąd , ale nie możesz tego robić bez końca. Bogowie ci nie pozwolą”.

Madeline Miller pracowała nad tym tekstem dziesięć lat. Stworzyła przepiękną powieść, napisaną z wyczuciem, dbałością i szacunkiem dla pierwowzoru. Pokazała znaną historię od nieco innej strony, ale tym samym przypomniała o jej uniwersalności. Pod jej piórem to wzruszająca historia wielkiej miłości, wielkiego poświęcenia w cieniu nieustępliwego fatum.

Jak widzicie mitologią (czy szerzej: literaturą) z powodzeniem można się inspirować przy pisaniu. Chcecie się dowiedzieć więcej? Zapraszam na najbliższy Kurs Inspiracje, który odbędzie się:

https://www.pasjapisania.pl/kurs-inspiracje.html

Czekam na was!

Źródło cytatów: Madeline Miller, Pieśń o Achillesie, tłum. Urszula Szczepańska, Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2021.
Źródło grafiki: https://giveintogarrett.tumblr.com/post/184889463014/troy-came-out-in-theaters-15-years-ago-on-this

4 Replies to “Lektura na weekend – Opowieść Patroklosa”

  1. Zawsze mnie fascynuje, jak zdawaloby sie bardzo juz wyeksploatowane watki ze starozytnej mitologii wciaz wracaja w literaturze w nowych odslonach. Na pewno swiadczy to o tym, ze w mitologii znalazly sie wszystkie odwieczne ludzkie emocje i dylematy, ktore tylko przetwarzamy wciaz od nowa.

    1. Michal_Pawel_Urbaniak says: Odpowiedz

      Prawda?

  2. Ja również polecam, podobnie jak „Kirke”. Zakończenie niby takie przewidywalne, a jednak dałam się zaskoczyć. 🙂 Ostatnie rozdziały – mistrzostwo!

    1. Michal_Pawel_Urbaniak says: Odpowiedz

      To właśnie jest zdumiewająca siła tej książki – opowieść przecież bardzo znana, a wzbudziła ogromne emocje.

Dodaj komentarz