Czasy przemiany ustrojowej. Główny bohater „Wrzasków” Tomasza Maruszewskiego, zakochuje się. Jednak to miłość, która „nie śmie wymówić swego imienia”. Adam zdaje sobie sprawę z możliwych konsekwencji – nie wie jednak, że te nadejdą zbyt szybko… i okażą się tak trudne do udźwignięcia.
Adam Chruścicki – główny bohater Wrzasków, drugiej powieści Tomasza Maruszewskiego, mieszka na wsi, jest mężem Bożeny i ojcem dwuletniej Karolinki. Jego małżeństwo nie było zawarte z miłości – ona zaszła w ciążę i wyszła za Adama, choć nadal kochała innego mężczyznę. On uznał ten splot okoliczności za swoisty znak od Boga. Za to dla córki Adam ma samą miłość. Gdy rozpoczynają się Wrzaski, Adam jest szczęśliwy. na imieninach sołtysa spotkał Jerzego Mogiłę, urzędnika. Ci dwaj od razu zapałali do siebie żywszym uczuciem, choć obaj wiedzieli, na jakie ograniczenia się skazują („Gdy Adam poczuł usta Jerzego na swoich, siebie też poczuł. Odnalazł się nagle. Taka zwykła miłość, jak wiele innych, choć schowana w ciemności, za krzakami, za ścianą kamienicy. Poukrywana, by nie można było dostrzec”). Spotykając się, muszą posuwać się do różnych wybiegów, forteli, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo. Porozumiewają się niemal szeptem. Każda chwila naznaczona jest strachem, który staje się nieodłącznym towarzyszem Adama i Jerzego („Od roku jednak strach jest materialny, niemal żywy. Można by mu nadać imię. Towarzyszy Adamowi jak zapach, którego nie da się zmyć. (…) Więc są we trzech: on, jego strach i ten mężczyzna”). Bohaterowie wiedzą, że małej wsi nie mają czego szukać, nieprzychylni zawsze ich wypatrzą i osądzą.
„Trzeba po cichu, w ukryciu, w tajemnicy. A tajemnica jest jak zakazany owoc, wyłącznie podnieca. Strach miesza się z miłością i pożądaniem. Ekscytacja. Kocham go, myśli Adam. Taka zwyczajna ta miłość i niezwyczajna jednocześnie. Boi się tej myśli i wyobraża sobie ich obu gdzieś indziej. W mieście wielkim, gdzie oczy są małe.”
Mimo wszystko spodziewany atak nadchodzi. Jerzy zostaje pobity niemal na oczach swojego kochanka, może nawet śmiertelnie („Ktoś upodlił tę miłość”, stwierdzi Adam rozgoryczony). Adamowi udaje się uniknąć napaści fizycznej, choć nie cudzej pogardy. Kiedy pogłoski o pobiciu docierają do wsi, zostaje niejako naznaczony wyzwiskami i metaforycznie wywieziony na taczkach. Choć próbuje wrócić, upomnieć się o swoje prawa do domu, do żony, a nade wszystko do córki, ta droga jest dla niego zamknięta:
„Adam odchodzi. Skołowany, jakby go znowu pobili. Jakby go bić od wczoraj nie przestawali. Zawsze mu się wydawało, że jest raczej silny, odporny, i się tak szturchać nigdy by nie dał. A teraz się dziwi, jak łatwo pod naporem tłumu i policjanta zaczął wczoraj odchodzić spod domu. jak łatwo stadem przepędzić człowieka z grupy. Wypchnąć z własnego otoczenia. Jak łatwo w kimś wszystko zdusić.”
Adam musi odejść. Wyjeżdża daleko, do Tarnowskich Gór, gdzie próbuje znaleźć pracę i schronienie. Tak zaczyna się wiele powieści z innej półki. Ich bohaterkami bywają kobiety na zakręcie życiowym (zwykle dramatycznym), które udają się nad rozmaite rozlewiska i zaczynają od nowa, odnajdując szczęście większe niż to, które zostawiły. Wrzaski to nie jest tego typu literatura. Mnóstwo tu marazmu i przemocy, brakuje za to nadziei. Adam nie odżywa w nowym miejscu, przynajmniej nie od razu. Zalewa własne emocje wódką. Zdaje sobie sprawę, że będzie musiał dokonać wyboru między dwiema miłościami – do Jerzego (jeśli ten w ogóle przeżył, ale „Przecież nie mogli go zabić. Za miłość mieli zabić?”) i do dziecka: „Trzeba będzie wybrać, z całego szczęścia wybrać jedynie pół. Wrócić do Karolinki, to wyrzec się siebie i swojej istoty. Udawać, że »pedalstwo« minęło. I to tylko po to, by widywać ją od czasu do czasu. Częściej pewnie nie dadzą. Oszukiwać siebie, ludzi i ją…”).
Tomasz Maruszewski czyni głównym bohaterem człowieka poczciwego, a zarazem pełnego ograniczeń, które sobie narzuca (a raczej: które zostają mu narzucone). Jego zagubienie – we własnym życiu, w sobie – jest wręcz absolutne. Od czasu wyrzucenia ze wsi z jednej strony odsuwa od siebie to, co niewygodne („seksualność zostawił gdzieś w przeszłości, wroga mu się stała w cudzych dłoniach i wrzaskach”), z drugiej strony ma świadomość tego, kim naprawdę jest. Chce walczyć o swoją miłość, o córkę, ale pozostaje mu tylko się miotać. Zalewa własną rozpacz alkoholem. Sporo tu słów, autoanalizy (nawet Karolinka, Jerzy czy Bożena pozostają na drugim planie tej historii), swoistych obsesji. Takie ujęcie nadaje tej prozie gęstości. Adam nie radzi sobie z emocjami, na przykład z poczuciem winy (jest przekonany, że uczucie do Jerzego wynikało z zachłanności „Jakby mu było mało w życiu miłości ze strony Karolinko, więc jeszcze mu się miłości romantycznej zachciało. Istnienia swojego – dla siebie, nie dla córki. Przecież wiedział, że za taką miłość, to nie tylko po ryju można dostać, czy nasłuchać się jakichś śmiechów”), musi pogodzić się z niejako narzuconym wstydem („do wstydu trzeba było przywyknąć, skoro mówią, że to chore, że tak nie można. A silniejsze jest to od niego. niby sztuczne, mówią, a dla Adama takie prawdziwe”).
Tytułowe wrzaski odwołują się do wyrzucenia, wyzwisk, agresji. Taka przemoc, choćby słowna, zdaje się zabijać po kawałku. Z drugiej strony ma się wrażenie, że Adam chciałby wywrzeszczeć swoje uczucia i pragnienia. Sporo w tej powieści bólu również fizycznego, tak jakby ciało wystawione na grzech i będące też źródłem grzechu, za karę musiało cierpieć. Adam cierpi wielokrotnie – również fizycznie:
„A może rzuci to wszystko w cholerę, tak jak jego rzucono w cholerę? Może poszuka Jerzego, a gdy go odnajdzie, jeśli ten jest żywy, to wyjadą gdzieś razem? Przy tych myślach Adam czuje ból, pod nerką, w żołądku. Coś dociska mu tchawicę tak, że trudno złapać oddech. Zrozumiał, dotarło do niego, że będzie musiał wybrać: czy odzyska córkę, choć pewnie tylko trochę ją odzyska, czy też zazna szczęścia z Jerzym, jeśli ten żyje i mu wybaczy, a córkę to już wtedy jedynie będzie wspominać… Adam to teraz wie i go to boli. W płucach i w żołądku”.
Polska literatura LGBT systematycznie się rozwija, jest stale obecna w dyskursie – i dobrze. Natomiast trudno uciec od pewnej pisarskiej wtórności w ujęciu tematu, klisz, wątków prowadzących do oczywistych – najczęściej zgodnych z tym, jak rozgrywają się w życiu – rozwiązań. Tomasz Maruszewski we Wrzaskach proponuje coś świeżego i oryginalnego, a jednocześnie głęboko prawdziwego. A choć historia Adama i Jerzego wydarzyła się stosunkowo dawno i czasy zdążyły się zmienić, niestety takie historie przytrafiają się do dziś…
Źródło cytatów: Tomasz Maruszewski, Wrzaski, Wydawnictwo Sine Qua Non, Kraków 2022.