Twoje książki roku 2024

To ostatni dzień roku – a więc pora na podsumowania. Jak sprawdził się mijający właśnie rok czytelniczo? Ile przeczytaliście książek. Które was urzekły, a które rozczarowały? Podzielcie się swoimi odkryciami czytelniczymi!

I nadszedł kolejny 31 grudnia. To dobry czas na podsumowania – także te czytelnicze. Jakieś zachwyty? Rozczarowania? Odkrycia? A może jakiś autor czy autorka wpłynęli na to, że zaczęliście pisać lub postrzegać własne pisanie inaczej?

W tym roku udało mi się przeczytać 183 książki. W tym 23 to powtórki. Rok zacząłem z powieścią Babetta (Nina Waha – Wydawnictwo Poznańskie), a kończę kryminalnie z Miejscem egzekucji Val McDermid (Papierowy Księżyc). W tym roku tradycyjnie sięgnąłem – powtórkowo – po kilka kryminałów Agathy Christie (najlepszą okazała się Po pogrzebie – Wydawnictwo Dolnośląskie). Jeśli chodzi o kryminały, spędziłem też sporo czasu z tymi milicyjnymi. Odkryłem wspaniałe książki Macieja Siembiedy.

Zajrzałem też znów do Doliny Muminków a to za sprawą wspaniałej książki Świat Muminków stworzony przez Tove Jansson (Philip Ardagh, Frank Cottrell-Boyce), po którym musiałem sięgnąć po Dolinę Muminków w listopadzie Tove Jansson (obie pozycje wydała Nasza Księgarnia).  Powróciłem też do jednej z moich książek-przyjaciółek: Przyślę panu list i klucz Marii Pruszkowskiej. Doceniłem – przy bodaj trzeciej lekturze Dziewczęta z Nowolipek Poli Gojawiczyńskiej (od Wydawnictwa WAB).

W moich lekturach nie zabrakło klasyki. Po wielu latach wróciłem do Pani Dalloway (Wydawnictwo Officyna). Wreszcie sięgnąłem po Synów i kochanków D. H. Lawrence’a oraz Szkarłatną literę Hawthorne’a (obie od Wydawnictwa Dolnośląskiego) i przeczytałem Pana Grabę Elizy Orzeszkowej (Czytelnik) – to było moje tegoroczne wyzwanie. W moich lekturach często spotykałem się z Marią Konopnicką. Przeczytałem m.in. jej doskonałe, a niedocenione Wrażenia z podróży, a także powieść biograficzną Maria. Dziesięć dni z życia Konopnickiej Doroty Ponińskiej (Wydawnictwo Lira) oraz jedną z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie tegorocznych premier: Dezorientacje. Biografia Marii Konopnickiej Magdaleny Grzebałkowskiej (Wydawnictwo Znak).  

A oto najciekawsze powieści, jakie przeczytałem w tym roku: Dzień Michaela Cunninghama, jednego z moich ukochanych pisarzy (Dom Wydawniczy Rebis), Kądziel Pauliny Klimańskiej-Nowak (Wydawnictwo Moc Media), Dom Drzwi (Tan Twan Eng – Wydawnictwo Poznańskie) oraz Tristan 1946 Marii Kuncewiczowej (Wydawnictwo Marginesy). Chciałbym także wyróżnić znakomity zbiór opowiadań Mokra biel Bambino Aleksandry Igras.

Trudno wśród nich wybrać tę najlepszą książkę – książkę roku – więc zostanę z tym zestawieniem.

A jakie są wasze tegoroczne odkrycia?

Życzę wam zaczytanego 2025!

One Reply to “Twoje książki roku 2024”

  1. To ja spróbuję, bo… W zeszłym roku przeczytałam tu podobny podsumowujący wpis i… ZONK „A skąd wy wiecie, co przeczytaliście w tym konkretnym roku?” zadziwiłam się, spoglądając na półki i piętrzące się obok nich stosy bezpółkowych książek. Spoglądałam i nie mogłam sobie przypomnieć, czy ja to czytałam wczoraj, czy pół roku temu, czy lat temu dwa(naście). „Jak wy pamiętacie, co było super, co takie całkiem-całkiem a co niekoniecznie?” „A skąd wy w ogóle wiecie ILE tego było???”
    Więc w tym roku postanowiłam zapisywać, (a te, które spodobały mi się SZCZEGÓLNIE- bo generalnie, jak wiadomo, mi się WSZYSTKO podoba- opatrzałam sobie gwiazdeczką) więc już dokończę to „wyzwanie”:D.
    2024 zapisze się jako pierwszy (pełny, zaczęłam nieśmiało w 2023) od czasów szkolno-lekturowych rok, kiedy przeprosiłam się z polskimi autorami. Nie wiedzieć czemu ubzdurałam sobie, że zagraniczne jest lepsze. Głupia byłam. A potem to już poszło, jakiekolwiek miałam czytelnicze uprzedzenia (np. że poniżej 300 stron to nie książka i w ogóle się nie opłaca rozczytywać), wyzbywam się ich jedno po drugim.
    Zatem w roku 2024 oficjalnie przeczytałam 205 książek (trzy powtórki i jedna tak trochę, bo kiedyś czytałam w oryginale a w tym roku przekład), a co najważniejsze, 51 książek POLSKICH autorów.
    Zaczęłam od „Necrovet. Metody leczenia drakonidów” bo już się w zeszłym roku zaprzyjaźniłam z bohaterami Joanny Gajzler, skończyłam na „How Steeple Sinderby Wanderers Won the FA Cup” J.L. Carra. (Tę, z braku lepszego określenia, „interesującą”:P, lekturę zawdzięczam „Spacerującemu z książkami”, lekturę zaś „Spacerującego”, który dostał gwiazdeczkę, a jakże- wpisowi na blogu!)
    Największe rozczarowania (zacznę od tego, żeby „dobre” zostawić na koniec). Rozczarowania, podkreślę, wynikają wyłącznie z moich oczekiwań, które nie zniosły konfrontacji z rzeczywistością.
    „Ocalało pięciu” oraz „The Reappearance of Rachel Price” Holly Jackson
    Jako wielka fanka “Grzecznej dziewczynki” rozczarowałam się z powodów nie-literackich- „Ocalało pięciu” ze względu na tragiczny językowy poziom przekładu, co widać już po tytule (było ich PIĘĆ-ORO…) oraz mocno subiektywnych- „Rachel Price” to niezła książka, tylko że chyba oczekiwałam czegoś więcej… albo innego? Nie usatysfakcjonowała mnie historia a tym bardziej zakończenie.
    „Gnijące miasteczko” Skyla Arndt
    Na jednej stronie znalazły się dwa perfidne, kłujące w oczy, błędy ortograficzne, co zepsuło mi całą lekturę i już nawet nie pamiętam, o czym to było… Nauczyłam się przechodzić do porządku dziennego nad błędami czy to ortograficznymi, czy redakcyjnymi więc gdyby cała reszta zrobiła na mnie wrażenie, nie zapamiętałabym tego tak dotkliwie.
    „Biuro do spraw tajemnych” Éric Fouassier
    Znowuż chyba czegoś innego oczekiwałam, no i jak dla mnie zabrakło klimatu, którego najwięcej miał obrazek na okładce… Brawa za research.
    „Kamienne figurki”  Lloyd Devereux Richards; „W mojej rodzinie każdy kogoś zabił” Benjamin Stevenson; „Legends&Lattes” Travis Baldree
    Miały być oryginalne, przełomowe, wyjątkowe, bestsellery i TikTok made me buy this (not really, nie umiem w TikToka) a były takie sobie, meh i ja już to czytałam w lepszym wykonaniu i w sumie nic się nie działo a to, co się działo, można sobie było darować.
    „Jestem głód” Petra Dvořáková  
    Moja wina, bo najpierw przeczytałam „Ogród” i „Wrony”, zachwyciłam się, więc siłą rozpędu odpaliłam „Głód” i… yyy… cooo? Jakby ktoś napisał autobiografię, nie mając ani zbyt ciekawego życia ani specjalnych umiejętności pisarskich.
    „Najlepsze” sobie podzieliłam na polskie i zagraniczne z tego względu, że polska literatura to dla mnie wciąż przygoda, lektury wybieram na chybił trafił, tu po okładce, tu po tytule, tu dlatego, że się dzieje we Wrocławiu… a tu bo się wygrało w blogowym konkursie (nagrody czytam w trybie priorytetowym, zresztą wszystkie w tym roku, oprócz tego z wypadającymi zębami, wypadające zęby to dla mnie za dużo- ale to nie polskie nawet- jak najbardziej dostały gwiazdkę) więc nie fair, żeby stawały w szranki z świadomymi wyborami moimi (albo algorytmów).
    Najlepsze zagraniczne (na dzisiaj i z dzisiejszej perspektywy, jutro może mi się odmienić) i tu już pozwoliłam sobie nawet na kolejność nieprzypadkową:
    1) „Siren Queen” Nghi Vo (Trzy razy się w tym roku- a wcześniej NIGDY mi się to nie zdarzyło! Kace miewałam, ale stanu upojenia nie odnotowałam- upiłam literaturą i to był jeden z tych razów. Ale sztuka sztuką a zaskoczenie wynika z tego, że chyba nie spodziewałam się… fantastyczności, czy realizmu magicznego, jak zwał, tak zwał. I fakt, że nie byłam na to przygotowana, na pewno wpłynął na mój odbiór, ale aż sama sobie zazdroszczę, że TAK mi się to przeczytało.)
    2) “The Seven Moons of Maali Almeida” Shehan Karunatilaka (mogło być na pierwszym. Jak przeczytałam- pierwsze upicie się- to uznałam, że to najlepsza książka, jaką przeczytałam w życiu. I możliwe, że najdziwniejsza. Ale teraz, jak robiłam zestawienie, to trochę zatarły mi się powody a „Siren Queen” czytałam „niedawniej”)
    3) “The Spear Cuts Through Water” Simon Jimenez (Ludzie, jak to jest napisane! Język, kompozycja, styl… Młodzież już nie wie, co to „książka telefoniczna”, ale umówmy się, że jakby ktoś TAK nawet książkę telefoniczną napisał, to powinien dostać Nobla, czy Nike, czy coś. A że napisał fantasy, nic nie dostanie, oprócz brązowego medalu ode mnie:P)
    4) „Shuggie Bain” Douglas Stuart (Czytałam kiedyś „Młodego Mungo” tego autora i szczególne wrażenie zrobiło na mnie podówczas tłumaczenie glasgowskiego slangu. Postanowiłam, że gdy nadarzy się okazja, musze spróbować lektury czegoś tego autora w oryginale, żeby zobaczyć, jak ten slang „na żywo” wygląda i czy w ogóle dam radę. No i się nadarzyła promocja na amazonie:P Zaczęłam z lingwistycznego zacięcia a zostałam z czystego czytelniczego zachwytu. Książka jest IMO doskonałością pod względem formy, treści i każdym innym.)
    5) “Wrony” Petra Dvořáková  (Hihi, tak jak Sandra Bullock jednego roku dostała Oscara i Złotą Malinę, tak Petra Dvořáková  dostaje ode mnie dwa wyróżnienia. A gdybym czytała „Wrony” w papierze, pewnie dostałaby i jakąś za ilustracje. Mocne to było.)
    I specjalne wyróżnienie (bo niby skoro mi nie utkwiło, to na miejsce numerowane nie zasługuje, ale skoro mi się przypomniało, to jakby jednak utkwiło…?)
    „Droga Meduzo” Olivia A. Cole
    Nie doczytałam, albo zapomniałam, że to jest wierszem (w poezję też nie umiem). I wcale mi to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, jeśli już, to pomogło, bo książka przeczytała się błyskawicznie, a w międzyczasie… Płakałam, śmiałam się, robiłam zdjęcia pojedynczych „wierszy”, które jak nic przemawiały do mnie z co najmniej pokoleniowym opóźnieniem, zachwycałam się, współczułam…
    Najlepsze polskie (jw)
    1) „Mokra biel Bambino” Aleksandra Igras (Trzecie upojenie. I pomyśleć, że gdybym nie wygrała blogowego konkursu, NIGDY nie przeczytałabym tej książki. Walka z czytelniczymi uprzedzeniami, walką ale… no nie WSZYSTKIE na raz! A tu książka 1) polska, 2) cienka, 3) opowiadaniowa, 4) obrazek na okładce z gatunku „polska szkoła plakatu”… Noż same red flags!… To było genialne, to było piękne, to było… perfekcja, majstersztyk, cud, miód i lody Bambino… tylko za krótkie!!!)
    2) “Krzesło i inne opowiadania” Katarzyna Lewandowska (NIE PO ZNAJOMOŚCI. Po znajomości przeczytałam, owszem, ale oceniam bez taryfy ulgowej)
    3) „Cienie dawnych grzechów” Gorzka/Śmielak (Zaskoczyło mnie, zwłaszcza w kontekście przereklamowanych „Kamiennych figurek”, jakie świetne thrillery i kryminały powstały w Polsce i dlaczego ONE nie robią takiej kariery, a z tych świetnych „Cienie…” mi się chyba spodobały najbardziej (i działy się we Wro)… Och, nie mogę się doczekać, aż ponadrabiam to wszystko w 2025)
    4) “Kołatanie” Artur Żak (Z wierzchu- google it. Najlepiej jakiś filmik, żeby pokazali z każdej strony. Zdobione brzegi, twarda oprawa, piękna okładka, wszystko. Nawet jakby w środku były puste kartki, byłby to jeden z najładniejszych notesów na świecie. Ale! W środku jest opowieść, bardzo dobrze napisana, nietuzinkowa a do tego gdzieś tam mnie dotykająca i  pozostawiająca na długo w głowie i w sercu.)
    5) „Przysłona” Jadwiga Malina (kazano mi przeczytać. Przyjmowałam różne czytelnicze wyzwania w tym roku, też ciekawe doświadczenie. Cieniutkie było, więc wzięłam się od razu. Nie wiedziałam nawet, CO czytam, o czym ma być, po co… Zaczytałam się. Na koniec był niedosyt, ale taki pozytywny)

    I tak w gratisie, bo spodobało mi się robienie list:

    Najlepsze tytuły (ale ich nosicielki też niczego sobie)
    „How to Kill Men and Get Away with It”  Katy Brent (bałam się to później googlać, żeby mnie nie aresztowali:D a jak zrobię listę najdziwniejszych, to na pewno się załapie na podium)
    „Wydrąż mi rodzinę w serze” Aleksandra Kasprzak
    „Muchomory w cukrze” Marta Bijan
    „A heart full of headstones” Ian Rankin
    „Czwarte sikanie Bożenki Kowalskiej” Jacek Galiński

    Najszybciej przeczytane (w stosunku do objętości), czyli nie mogłam się oderwać
    „Domek z piernika” Jennifer Egan (plus, otarło się o pierwszą piątkę!)
    „Dom jest tam, gdzie są ciała” Jeneva Rose (chyba też zasługuje na wyróżnienie za tytuł!)
    „Zbieg z okoliczności” Michał Posmykiewicz
    „Think Twice” Harlan Coben
    „Żaden koniec” Zośka Papużanka

    Z okazji Nowego Roku dziękuję wszystkim, którzy piszą, żeby inni (ja!) mieli co czytać. I życzę wam czasu, wytrwałości i natchnienia. Nie przestawajcie, będę się starać nadążyć! A sobie życzę kolejnych świetnych lektur.
    Ale z tym liczeniem to chyba jednorazowa akcja będzie. Dochodziło momentami do niezdrowej rywalizacji ze samą sobą…

Dodaj komentarz